Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kipi kasza. Orkiestra sobie poszła

Dariusz Wieromiejczyk, dziennikarz, scenarzysta, producent filmowy
W ubiegły piątek polską opinię publiczną zaskoczyła wiadomość, że do dymisji podało się 13 członków Rady Medycznej doradzającej premierowi Morawieckiemu. Odchodzący członkowie rady motywowali swoją decyzję „niedostatecznym wpływem na poczynania Rządu”. Co ciekawe, w swoim oświadczeniu członkowie Rady dodają, że „rozbieżności między przesłankami naukowymi i medycznymi a praktyką stały się szczególnie jaskrawe w kontekście bardzo ograniczonych działań w obliczu fali jesiennej, a potem wobec zagrożenia wariantem Omikron, pomimo przewidywanej olbrzymiej liczby zgonów”. Czyli – nadciąga „olbrzymia liczba zgonów”, a my rezygnujemy z doradzania i wracamy do swoich zajęć. Dlaczego? Bo do naszych rad stosowano się często, lecz nie zawsze.

W podobnej sytuacji zupełnie inaczej zachowali się członkowie orkiestry mającej urozmaicać podróż pasażerom liniowca „Titanic”. Ci przecież nie mieli żadnego wpływu na poczynania dowódcy Titanica, ani nawet na przebieg fatalnie zresztą zorganizowanej akcji ratowania pasażerów. Nie mogli rozdzielać szalup, ani segregować pasażerów na ratowanych i pozostawionych samym sobie. Wokół panował zamęt i panika przewyższająca wszystko, co mieliśmy okazję widzieć w kontekście pandemii. W obliczu dramatycznych wydarzeń, ośmiu muzyków z Titanica nie zagrało pasażerom szlagieru „Ta ostatnia niedziela” (wieczór katastrofy przypadał w tym właśnie dniu tygodnia), pobudzając pasażerów do jeszcze większych spazmów. Nie uciekli też, każdy w swoją stronę. Przeciwnie, każdy z ośmiu muzyków pozostał na swoim miejscu, dodając otuchy ludziom, z którymi przyszło im stawić czoła nieznanemu niebezpieczeństwu.

Członkowie Rady Medycznej od półtora roku wywierali ogromny wpływ na losy naszej wspólnoty. Nawet, jeżeli nie zawsze byli wysłuchiwani, wciąż mogli komentować i oceniać działania władz. Mogli demonstrować, nawet w sposób drastyczny, posuwając się choćby do wstrząsającej sumieniami rządzących głodówki. Zamiast tego wybrali komfortową szalupę, na którą wsiedli i odpłynęli w stronę wygodnych, profesorskich posadek. Na odchodne rzucili ogólnikowe zdanie o nadciągającej katastrofie i garść pretensji w stronę mediów, polityków i osób o odmiennych poglądach.

Muzycy z Titanica nie składali przysięgi Hipokratesa i nie puszyli się profesorskimi tytułami. Nie dąsali się jednak, niczym lokaj udający dziedzica, że publiczność biega i krzyczy w czasie ich ostatniego koncertu. Robili to, co umieli, wiedząc, że osądzić ich może jedynie Sędzia Najwyższy i potomni. Trzynastu naburmuszonych mędrków też powinno o takim osądzie pamiętać. Na pogrążonych w psychozie współczesnych nie ma na razie co liczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski