Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kipi kasza. Sodoma nad Dnieprem

Dariusz Wieromiejczyk
Przed dwoma tygodniami w Kijowie miało miejsce interesujące zdarzenie. Ukraiński parlament, większością 230 głosów podjął decyzję o odwołaniu z zajmowanego stanowiska Ludmyły Denisowej, tamtejszej rzeczniczki praw obywatelskich. Polscy czytelnicy prasy i użytkownicy portali internetowych mogli ją zapamiętać głównie jako autorkę żywo komentowanych i masowo powielanych w polskich mediach relacji o odrażających i wyrafinowanych praktykach seksualnych, których mieli dopuszczać się rosyjscy żołnierze na Ukrainie.

Opisy te wstrząsnęły opinią publiczną, ich charakterystyczną cechą było perwersyjne okrucieństwo opisywanych aktów. Nie chcę tu przytaczać wszelkich szczegółów historii, o których alarmowała świat Ludmyła Denisowa, ale chodziło w nich o gwałty na niemowlętach, akty płciowe z udziałem bliźniąt i trojaczków, dokonywane na oczach matek i babek, które zaraz potem same padać miały ofiarą rosyjskich bestii. Gwałceni mieli też być mężczyźni, staruszkowie, choćby 78 letni, wraz z chłopcami kilkumiesięcznymi nawet. Oprócz gwałtów ofiary rażono prądem oraz maltretowano, wykorzystując po temu sztućce oraz mnogość przedmiotów codziennego użytku. Wszystko to przypominało praktyki opisywane przez osiemnastowiecznego libertyna, markiza de Sade.

W polskich mediach odwołanie Denisowej przeszło praktycznie niezauważone, nieliczne artykuły przypisały je „drastycznemu sposobowi komunikowania tych informacji”. Zupełnie inaczej wygląda sprawa w mediach zachodnich, które poświęciły jej znacznie więcej uwagi. Pisały o tym wszystkie niemal główne amerykańskie dzienniki i tygodniki, które trudno raczej posądzić o sympatie prorosyjskie. Zdaniem Wall Street Journal, ukraiński parlament zdecydował, iż skoncentrowanie się Denisowej na „zbrodniach seksualnych popełnianych w nienaturalny sposób, w tym gwałtach na dzieciach, które nie mogą być potwierdzone dowodami, szkodziło tylko Ukrainie”.

Wygląda na to, że nie tylko pod względem skuteczności bojowej, ale i umiejętności uprawiania propagandy mamy się od Ukraińców czego nauczyć. Tamtejsze czynniki polityczne dość szybko zrozumiały, że propaganda, aby była skuteczna, musi być wiarygodna i w odpowiednio istotnej części oparta na niepodważalnych faktach. Wzbudzanie histerycznych emocji, bez ugruntowania ich w dającej choćby pozory weryfikacji zdarzeń narracji prowadzi jedynie do szybkiej utraty wiarygodności. Jak widać, Ukraińcy politykę informacyjną prowadzą skutecznie i sprawnie. Polskie media tymczasem specjalizują się w rozhisteryzowywaniu odbiorców, używając po temu z lubością bodźców najbardziej emocjonalnych i skrajnych. Jak długo będą one skuteczne, i jaki zostawią efekt?

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski