Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasa Adamka

Redakcja
Korespondencja "Dziennika" z Chicago

Klasa Adamka

Klasa Adamka

Korespondencja "Dziennika" z Chicago

   Ponad 17 tysięcy widzów - hala United Center może pomieścić 22 tysiące i zawsze jest pełna podczas meczów koszykówki - przyszło obejrzeć wielką galę boksu zawodowego.
   Przeważali Polacy, którzy okrzykami zachęcali zawodników do walki. Zanim jednak rozpoczęły się zmagania, organizatorzy od samego rana przygotowywali się do gali. W podziemiach United Center wrzało. Setki pracowników ustawiało dodatkowe krzesła, a ekipy telewizyjne i radiowe sprzęt.
   Wejść do hali nikomu nie było łatwo. Każdy został skrupulatnie sprawdzony. Na każdym piętrze, przy każdym wejściu sprawdzano bilety i pilnowano, aby widz usiadł na swoim miejscu. Mimo, że piwo i alkohol lały się strumieniami, nie było problemów, jedynie nasi rodacy byli nieco głośniejsi.
   W podziemiach hali, gdzie znajdowały się pomieszczenia dla zawodników, ochrona pilnowała, aby nikt im nie zakłócał spokoju. Ale trzeba przyznać, że dziennikarze mieli swobodny dostęp wszędzie, jeśli tylko bokser wyraził na to ochotę.
   Przy pierwszych walkach sala świeciła pustkami, jest to zjawisko tutaj normalne. Na boks przychodzi się, aby obejrzeć zawodników cięższych wag. Prawdziwy teatr zaczął się dopiero przed walką Tomasza Adamka. Wprowadzono flagę USA i zaśpiewano hymn. W ringu pojawiły się niezwykle gorąco witane dziewczęta, które po każdej rundzie ogłaszały następną. Im bliżej było walki Andrzeja Gołoty, tym widzów było więcej, a atmosfera gęstniała.
   Wielkie nadzieje w serca Polaków wlał Adamek, który stoczył bardzo dobry pojedynek z Paulem Briggsem. Amerykańscy i japońscy dziennikarze pytali nas o szanse Gołoty, zastanawiając się, czy walka będzie długo trwała. Większość stawiała na szybkie rozstrzygniecie, niestety, miała racje.
   Przebieg walki znają wszyscy. 53 sekundy i było po wszystkim. Gołota szybko uciekł z ringu i ze spuszczoną głową w asyście kilkunastu ochroniarzy opuścił halę. Wraz z nim, klnąc niemiłosiernie, polscy kibice. - Nie tak sobie wyobrażaliśmy ten wieczór - mówili Polacy mieszkający w Chicago. - Gołota nie walczył tylko dla siebie, ale dla nas, dla Polonii. Dzięki niemu znów byłoby głośno o Polakach. Cieszymy się ogromnie ze zwycięstwa Adamka, który pokazał, że ma charakter. Przeżywał ciężkie chwile, a potrafił wygrać. Ma chłopak klasę. Niestety, najbliższe dni będą dla nas przykre. Wielu znajomych będzie miała spory ubaw z Gołoty.
   Chwilę później grupa fotoreporterów i dziennikarzy długo oczekiwała na Gołotę i zapowiadaną konferencję prasową. Przegrywać też trzeba umieć, a tego nasz zawodnik nigdy nie potrafił. Jeden z dziennikarzy powiedział krótko: - Żeby walczyć w ringu, trzeba być kozakiem. _I to było jedno z najbardziej łagodnych określeń wobec Gołoty.
   Dlaczego Polak przegrał? Bo jak stwierdził polski trener oglądający pojedynek Gołoty z Brewsterem
"nie da się wygrywać ze strachem w głowie". I to jest chyba powód jego porażek. Andrzej Gmitruk, zapytany jak wyglądają ostatnie godziny przed walką, powiedział: - Każdy zawodnik ma swój sposób. Większość stara się nie myśleć o boksie. Jednak najważniejsze jest, aby nie dopuścić do siebie strachu czy choćby najmniejszej obawy. Inaczej walkę przegrywa się zanim się ona rozpocznie._
   W cieniu walki Andrzeja Gołoty odbył się pojedynek Tomasza Adamka z Australijczykiem Paulem Briggsem. Jak się okazało godzinę później, były to jedyne chwile radości, jakie przeżyli polscy kibice w sobotni wieczór w United Center.
   Pierwsza runda rozpoczęła się od szybkich i skutecznych ataków Adamka. Polak zadawał celne ciosy, które trafiały Briggsa. To zaskoczyło zawodnika z antypodów, który nie potrafił znaleźć lekarstwa na szybkie proste rywala (podczas mierzenie zawodników okazało się, że Adamek ma ręce dłuższe o 14 cm). Druga runda również należała do Adamka, ale już na początku po jednym z ciosów, Briggs doznał rozcięcia łuku brwiowego. Przez całą walkę krew lała się obficie i był to dość niemiły widok. Mimo kontuzji Australijczyk podjął walkę, stąd dużo ciosów. Po kolejnej przerwie do ataków ruszył Briggs. Na każdy cios Adamka odpowiadał dwoma. Tym razem Polak musiał bardzo uważać, tym bardziej, że rywal cały czas atakował również głową, na co w ogóle nie zwracał uwagi sędzia.
   Bardzo ciekawie zrobiło się od szóstej rundy. Obaj bokserzy byli już nieco zmęczeni i nie tak uważni w obronie. Adamek zaczął unikać walki, czekając na na błąd przeciwnika. Briggs kiedy tylko mógł, atakował. Kilka razy trafił Adamka, również łokciem, ale na szczęście nie zrobił mu krzywdy. W 7 rundzie znów Briggs był stroną atakująca. Na 30 sekund przed końcem starcia zadał dwa mocne ciosy, ale odpowiedź Polaka była natychmiastowa i bardzo mocna. Australijczyka uratował gong.
   W kolejnym starciu Adamek przeżywał ciężkie chwile. Briggs ruszył do przodu, jak rozjuszony byk. Kilka razy trafił bardzo mocno Polaka. Na minutę przed końcem rundy prawy sierpowy Briggsa trafił czysto w szczękę Adamka. Naszym zawodnikiem bardzo zachwiało. Wydawało się, że to może być koniec walki. Na szczęście Polak dotrwał do końca rundy. Następne trzy minuty to klinczowanie o unikanie walki, jednak ostatnie dwie rundy to już popis skutecznej walki Adamka, który zadał więcej celnych ciosów. W 12 rundzie Briggs już nie miał siły, choć Polak musiał cały czas uważać na ciosy rywala.
   Ostatni gong i uniesione ręce Adamka, radowali się również trenerzy Polaka, ale tylko przez chwilę. Ponad dwie minuty trwało nerwowe oczekiwanie na werdykt sędziów, a później nieopisana radość. Mistrzem świata w wadze półciężkiej WBC został Adamek! JERZY CEBULA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski