Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klątwa przerwana

EKT
W Radwanowicach (gm. Zabierzów) powstał piękny kościół. I zapewne nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż dziadkowie dzisiejszych mieszkańców wsi przez wieki nawet nie marzyli o własnej świątyni, bo - zgodnie z legendą - na miejscowości tej ciążyła klątwa, rzucona przed setkami lat.

Radwanowice

   Dzieje rodzinnej miejscowości, opisane przed kilkunastu laty przez ks. Andrzeja Zwolińskiego, wyśmienicie znają mieszkający w Radwanowicach sołtys Daniel Walczowski i Henryk Rajca. Niektóre przekazy podają, że stronnikiem króla Bolesława Śmiałego w jego sporze z biskupem krakowskim Stanisławem był zaufany rycerz monarchy Radwan, który po zabójstwie duchownego osiadł na urodzajnej ziemi pośród lasów - niedaleko Krakowa. Według jednej legendy król nadał mu dobra w podziękowaniu za zasługi w wojnie z Rusią Kijowską w 1077 r. Inne podanie głosi, że po zabiciu biskupa Radwan, "dręczony zgryzotami sumienia, wśród lasów, okalających Kraków, osiadł i dal początek osadzie jego imieniem przezwaną". Podobna wersja zapisana jest w jednej z kronik sąsiadujących z Radwanowicami - Paczółtowic. Ta z kolei głosi, że udział w zabójstwie św. Stanisława miał rycerz Bolesława Śmiałego o imieniu Paczółt, który w lasach doliny Racławki znalazł miejsce pokuty i modlitwy. Prawdopodobnie więc obaj rycerze uczestniczyli w zbrodni.
   Inne legendy podają poszerzoną wersję pokuty Radwana: opuścił on kraj i wraz z królem udał się na wygnanie na Węgry. Po powrocie do ojczyzny, po śmierci Bolesława, zmarłego w 1081 r., osiadł na otrzymanych dobrach i w celu przebłagania Boga za udział w zabójstwie zbudował w Rudawie kościół, a "Radwanowice między 12 kmieci podzielił, którym też herb nadał".
   - Przepowiednie głosiły, że za karę za zbrodnię nigdy nie stanie tu ani świątynia, ani nie będzie stąd pochodził żaden duchowny, a zgodnie z istniejącym wówczas zwyczajem za ciężkie przewinienia pokutnik miał obowiązek zbudowania kościoła. Radwan początkowo zamierzał postawić go w Radwanowicach, jednak gromadzone kamienie i drzewo przenoszone były nocą przez ptactwo na oddalony o kilka kilometrów wzgórek. Choć ściągano je z powrotem, w ciągu nocy ponownie trafiały na wzniesienie. Radwan zrozumiał, że taka jest wola boża i postanowił w tym miejscu postawić świątynię. Ona dała zaczątek miejscowości Rudawa - mówi Daniel Walczowski.
   Fakt ufundowania rudawskiego kościoła przez Radwana potwierdzają XIX-wieczne przewodniki po zabytkach okolic Krakowa, w których zapisano, iż na sklepieniu nad jego ołtarzem głównym widniały herby: Radwan i Pomian.
   Przez wiele wieków mieszkańcy Radwanowic nie zdecydowali się na budowę kościoła w swej miejscowości, postawili za to trzy kapliczki, pod którymi odprawiano m.in. nabożeństwa majowe. Jedna znajduje się przy dawnym majątku Zofii Tetelowskiej, założycielki Fundacji im. Brata Alberta, drugą ufundował w XIX wieku radwanowicki ród Walczowskich w miejscu zwanym "Zbin", gdzie Radwan miał zbudować kościół. Na ścianie wyryto napis: "Marcin, Katarzyna z Karlińskich Walczowscy, rok 18..." (pozostała część daty jest niewidoczna. W jej wnętrzu znajduje się obraz Najświętszej Marii Panny, nazywany cudownym.
   Przy głównej drodze w środku wsi powstała w 1876 r. trzecia kapliczka, ufundowana przez Józefa Chojnackiego, Jana Walczowskiego i Stanisława Walczowskiego. Po tragedii, do jakiej doszło w jej pobliżu w 1919 r., gdy wóz wiozący kamienie przejechał Teodora Walczowskiego, odprawiono pod nią pierwszą mszę. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. mieszkańcy zebrali pieniądze i powiększyli kapliczkę. Kiedy wzniesiono przy niej wiatę, odprawiano tam nabożeństwa.
   Od 1995 r. radwanowiczanie uczestniczyli w mszach w powstałej wówczas kaplicy, zaadaptowanej ze spichlerza. Kilka lat później władze fundacji postanowiły zbudować kościół.
   - Pan Bóg wynagrodził nam brak świątyni przez tyle wieków i klątwa została z nas zdjęta - mówią mieszkańcy, którzy mieli znaczący udział w budowie kościoła. Choć nie jest jeszcze całkowicie ukończony, pierwsza msza - pasterka - odbyła się w nim w ubiegłym roku. O tym, że klątwa definitywnie przestała działać, świadczy wstąpienie w latach 60. minionego wieku młodej dziewczyny z rodu Walczowskich do klasztoru, a potem podjęcie studiów teologicznych przez Janusza Zwolińskiego, obecnie misjonarza w Afryce, oraz autora książki "Z herbem Radwan", dziś ks. prof. Andrzeja Zwolińskiego, wykładowcy w Papieskiej Akademii Teologicznej.
   Mieszkańcy Radwanowic uważają, że wystarczająco długo cierpieli za grzech swego przodka: przez wieś przeszła w dawnych wiekach epidemia cholery, w latach II wojny światowej hitlerowcy dokonali pacyfikacji, podczas której w bestialski sposób zamordowali 30 osób. Na szczęście potem zła passa się odmieniła: rozbudowano szkołę, powstał dom katechetyczny i Fundacja im. Brata Alberta, a na koniec wzniesiono kościół, który był ukoronowaniem marzeń wszystkich. Tekst i fot.: (EKT)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski