Klątwa zdjęta

- Jest wielka radość z powodu złotego medalu Justyny Kowalczyk. Nie ukrywam, poryczałem się. Myślę, że tych łez szczęścia było w Polsce, w Whistler, w Vancouver sporo. Czuję się, jako szef tej reprezentacji, niezmiernie szczęśliwy. Gratuluję naszym profesjonalnym sztabom szkoleniowym, przede wszystkim grupie skoczków, biegaczek, mam wielkie uznanie dla Tomka Sikory, któremu serdecznie współczuję, bo zasłużył na medal. Ściskam kciuki, by wystartował w Soczi. Miłą niespodziankę sprawiły w ostatnim dniu panczenistki. W najśmielszym marzeniach nie liczyłem, że będzie tyle medali. Liczyłem na dwa, mamy sześć. Nie oznacza to, że wszyscy wypadli znakomicie. Były słabe występy, wpadki, będziemy to analizować. Ale najważniejsze, że została zdjęta klątwa Wojciecha Fortuny, 6 lutego 1972 roku zdobył dla nas jedyny złoty medal. 27 lutego 2010 roku uczyniła to znowu Justyna Kowalczyk.

Czy PKOl nie zbankrutuje, bo trzeba będzie teraz wypłaci duże premie dla medalistów? - Sama Kowalczyk szarpnęła mnie za złoty medal na 250 tys. zł, tyle samo dostanie sztab szkoleniowy. Żarty na bok. Premie będą wypłacone bardzo szybko, bo kto szybko daje, dwa razy daje. Odbędzie się to w czasie gali olimpijskiej W sumie około dwa miliony pójdzie na nagrody. 50 procent dostanie trener główny kadry, ale pan Stanisław Mrowca, odkrywca Justyny, także Jasiu Szturc, który wychował Adama Małysza, zgarną niemałe pieniądze. Tego będę pilnował, bo to była moja inicjatywa.

Prezes Nurowski powiedział, że spotkał się z szefem sportu norweskiego. - Chodziło mi o załagodzenie pewnych nieporozumień, jakie powstały między Kowalczyk i Bjoergen. Powiedzieliśmy sobie, że w Whistler były wielkie emocje, a to są młode dziewczyny. Może ktoś o słowo powiedział za dużo Pogratulowałem im multimedalistki igrzysk Bjoergen, znakomitego biathlonisty Bjoerndalena, życzyłem wygrania klasyfikacji medalowej.

(AS), Whistler