Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klęska zamiast awansu

Redakcja
PIŁKA RĘCZNA. Nasza żeńska drużyna w półfinale mistrzostw świata w Belgradzie była bez szans w starciu z gospodyniami i wysoko przegrała. Jutro zagra o brązowy medal z Danią. Polska - Serbia 18:24 (6:14)

Polska: Gapska, Wysokińska - Szwed-Orneborg 4, Koniuszaniec 2, Kulwińska 2, Niedźwiedź 2, Semeniuk-Olchawa 2, Grzyb 1, Jochymek 1, Kudłacz 1, Siódmiak 1, Stasiak 1, Wojtas 1, Byzdra, Migała, Stachowska.

Serbia: Risovic, Tomasević - Lekic 8, Cvijić 5, Damnjanović 4, Ognjenovic 2, Zivković 2, Erić 1, Nisavić 1, Popović 1, Filipović, Krpez, Liscević, Rajović, Risović, Tomasević.

"Biało-czerwone", podopieczne duńskiego trenera Kima Rasmussena, nie powtórzą osiągnięcia męskiej drużyny Bogdana Wenty z 2007 roku (srebro MŚ w Niemczech), ale i tak, bez względu na wynik niedzielnego meczu, zaliczą największy sukces w historii polskiej żeńskiej piłki ręcznej.

Jeszcze przed wczorajszym meczem półfinałowym Polkom miejsca w czołowej czwórce MŚ pogratulował - w specjalnym liście - prezydent RP Bronisław Komorowski.

Dla Serbek awans do finałów MŚ jest największym osiągnięciem w historii ich szczypiorniaka. W igrzyskach olimpijskich nie uczestniczyły, w mistrzostwach świata grały tylko dwa razy, zdobywając brązowy medal w 2001 roku we Włoszech i 9. miejsce 2 lata później w Chorwacji. Przed rokiem były gospodyniami mistrzostw Europy (po wycofaniu się Holandii) i uplasowały się na czwartej pozycji. Teraz jeszcze lepiej wykorzystują atut własnego terenu. Wczoraj w Kombank Arenie, w obecności aż 18226 widzów, wygrały nadspodziewanie łatwo z naszą drużyną, praktycznie już w I połowie zapewniając sobie awans do finału, w którym zagrają z Brazylią (w drugim półfinale pokonała Danię 27:21).

Na początku meczu obie drużyny były mocno stremowane, grały niedokładnie, niecelnie rzucały. Nic więc dziwnego, że w 9 minucie było... 2:2.

W miarę upływu czasu zaczęła się jednak zarysowywać przewaga Serbek. Duża w tym zasługa kapitalnie broniących Katariny Tomasević i Jovanny Risović, którym od czasu do czasu "pomagały" słupki i poprzeczka. W 17 minucie, przy stanie 4:8, Rasmussen poprosił o czas, ale jego uwagi nie zmieniły obrazu gry. Przewaga grających jak w transie rywalek rosła (było już 6:14).

- Miełyśmy wiele problemów ze zdobywaniem bramek w pierwszej połowie. Zwłaszcza w kluczowych momentach. Zabrakło też trochę szczęścia, ponieważ obijałyśmy słupki - mówił po meczu Rasmussen.

- Polki walczyły, ale nam wychodziło dziś wszystko, tak jak planowałyśmy. Przejęłyśmy inicjatywę od samego początku meczu - podkreśliła Risović.

- Kiedy rzuciłyśmy osiem bramek z rzędu, wiedziałyśmy, że Polki nas nie zdążą dogonić - dodała rozgrywająca i najlepsza strzelczyni serbskiej drużyny (łącznie 42 bramki w turnieju) Sanja Damnjanović.

I rzeczywiście, nie dogoniły. W drugiej połowie gra była podobna jak do przerwy. Gospodynie nadal dominowały na parkiecie. Grały twardo, zdecydowanie w obronie, często paraliżując akcje Polek. Te chwilami były bezradne. W 37 minucie było już 6:17. Dopiero wtedy, po w sumie 14 minutach przerwy, nasza drużyna zdobyła pierwszego gola w drugiej połowie. Dopiero w ostatnim kwadransie, gdy Serbki nieco się rozluźniły, Polki zaczęły zmniejszać straty (w 50 minucie przegrywały "tylko" 14:21). Do końca meczu gospodynie kontrolowały jednak sytuację na boisku.
- Po przerwie, mimo wszystko, podjęliśmy walkę i wyglądało to już znacznie lepiej. Rywalki miały wspaniałe wsparcie wyjątkowo licznej grupy kibiców, co było dla nas nową sytuacją. Oczywiście wygrana zespołu gospodyń była w pełni zasłużona - przyznał Rasmussen.

- Wysoko prowadziliśmy do przerwy, ale w szatni powiedziałyśmy sobie, że drugą połowę spotkania rozpoczniemy jakby wynik był remisowy, i tak też zrobiłyśmy - stwierdziła Damnjanović.

- Mamy już medal! Nie wiemy jedynie, jakiego koloru, ale interesuje nas tylko złoto. Gratuluję Polsce walki do końca. My też przegraliśmy półfinał rok temu w mistrzostwach Europy i wiemy, jak nieprzyjemne to uczucie. Życzę polskiemu zespołowi, żeby szybko się pozbierał i wygrał w niedzielę mecz o brąz - powiedział trener serbskiej drużyny Sasza Bosković.

Jerzy Filipiuk

sport@dziennik.krakow.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski