18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klimaty Bożego Narodzenia

Redakcja
Fot. Theta
Fot. Theta
Święta Bożego Narodzenia pachniały w naszym domu choinką, gotowaną szynką i pastą do podłogi. Taki zapach już nie istnieje.

Fot. Theta

OBYCZAJE. Nie o zwykłe trzy wolne dni tutaj chodzi

Parkietów nikt nie pastuje, bo podłogi pokrywa lakier, pierniki pieczone w domu to rzadkość, choinka jest plastikowa, a szynka, nawet jeśli wędzona, pachnie jakoś inaczej.

Dziś kupić można wszystko. Najpierw kupuje się porządki. Przychodzi ktoś do okien i ktoś do sprzątania. Ci z zasobniejszym portfelem zamawiają nawet dekoratora wnętrz, który dostosuje świąteczny wystrój do klimatu mieszkania i aktualnie panującej mody. Zestaw potraw wigilijnych - bardziej lub mniej tradycyjnych - dostarczą firmy cateringowe.

Ciasto zamawia się w cukierni, a domowe pierogi po prostu kupuje na wagę. W mniejszych mieszkaniach choinki już raczej nie uświadczysz, bo wygodniejszy jest stroik. - To tylko trzy dni i o co tyle hałasu - słyszy się od współczesnych pań domu.

A przecież nie o zwykłe trzy wolne dni tutaj chodzi.

Przygotowania

- U nas - opowiada pani Krystyna (75 lat) - przygotowania zaczynały się kilka tygodni przed świętami. Trzeba było wyczyścić "rodowe srebra", czyli po prostu przejrzeć i wypolerować komplety odświętnych sztućców, bo były w domu takie, które wyciągało się tylko od wielkiego dzwonu.

No, a porządki to był u pani Krysi swego rodzaju rytuał. - Pranie kap, zasłon i krochmalenie firanek, które potem zanosiło się do naciągnięcia - pamiętam doskonale. - Albo obrusy, nie takie, co to się nie plamią, ale lniane, białe lub kremowe, trzeba je było starannie nakropić i wyprasować. Szyby polerowało się gazetą.

Zadaniem mężczyzn było zdejmowanie kloszy i abażurów, dzieci myły drzwi i porządkowały wnętrza kuchennych szafek. Bo święta oznaczały też generalne sprzątanie w całym domu. Trzeba było zajrzeć do każdego schowka. Powykładać półki świeżym papierem, odkurzyć książki. A przy okazji mama instruowała, jak najlepiej składać ręczniki, dlaczego mąka oraz kasza powinny być zamknięte w puszce lub słoiku, albo snuła opowieści o tym, jak to dziadek jej dziadka złapał się na łapkę na myszy albo prababcia Zosia, młoda mężatka, na swe pierwsze święta posoliła, zamiast posłodzić kompot z suszu.

Gotowanie

- Gdy dom już lśnił - opowiada pani Barbara z Krakowa(65 lat) - mama robiła listę potraw, choć przecież znała ją na pamięć, bo co roku na Wigilię podawało się to samo.

Zupa grzybowa czysta z kaszą to była podstawa. Takiej jak ta wigilijna właściwie nie jadało się w tym domu w żaden inny dzień roku. Potem ryba smażona i pieczona z nadzieniem z pieczarek. I kutia - ziarna pszenicy albo ryż dmuchany, zmieszany z bakaliami, makiem i miodem; kluski z makiem, nie kupny makaron, ale robione w domu łazanki. Były też gołąbki z nadzieniem z ryby i kaszy, pierogi z grzybami, kapusta z grochem, kompot z suszu i obowiązkowo wigilijna chałka. Przy stole zasiadało kilkanaście osób; rodzina i jedna z sąsiadek, osoba samotna. Było siano, a na nim opłatki, i było czekanie na pierwszą gwiazdkę, i śpiewanie kolęd - jak kto umiał. A wieczorem - wspólna pasterka.

Stół pomocnik

- A u nas przez długie lata Wigilie organizowała babcia Antonina - opowiada pan Bronisław, 63 lata.

- W saloniku rozkładano wielki stół, a przy nim stał mały stoliczek, tak zwany pomocnik. To, co nie mieściło się na stole, układano na pomocniku.

- Nikt nie śmie wstawać od wigilijnego stołu - zarządził przed laty dziadek Henryk - i tego się u nas trzymano. Kuzyni i kuzynki, bratowe i zięciowie, synowe i siostry stawiali się u babci z całymi rodzinami punktualnie o szóstej wieczorem. Każdy z nich miał swoje wady i swoje zalety i na co dzień nie zawsze łatwo było im znaleźć wspólny język, ale przy wigilijnym stole jakoś to się udawało.

Choinka pod sufit

- A ja pamiętam opowieści babci Feliksy z Sosnowca, która często zjawiała się u nas na Boże Narodzenie - opowiada pani Jolanta (56 lat).

- Babcia przyjeżdżała kilka dni wcześniej, żeby pomóc mamie w pieczeniu i lepieniu pierogów, a nas uczyła robienia zabawek na choinkę i oczywiście opowiadała rodzinne historie.

Papier kolorowy, wata, złota i srebrna farbka do malowania orzechów, nożyczki, klej i lśniąca folia - wszystko mogło się przydać. Robiliśmy białe, śniegowe łańcuchy z kulek waty, które nawlekało się na nitkę, albo wisiorki z kółek wycinanych z papieru kolorowego. Kartonowe gwiazdki oklejaliśmy sreberkiem no i wiązaliśmy nitki do baniek i cukierków, które obowiązkowo musiały wisieć na choince.

U babci Feliksy choinka musiała być pod sufit; zielona lub srebrna jodła. Na czubek obowiązkowo zakładało się szpic. Raz choinka była cała czerwona, innym razem złota albo srebrna. Jeszcze innym wieszało się na niej ozdoby tak, że tworzyły poziome, barwne paski. A że nie było jeszcze lampek elektrycznych, na drzewku zapalano świeczki - opowiadała babcia. - Któregoś roku od świeczek zajęła się gałązka, a od gałązki firanka. Dzielny dziadek złapał drzewko, otworzył okno i wyrzucił płonącą choinkę do ogrodu. Lakier na oknie się stopił i przywarł do jego dłoni. Długo potem leczył poparzenia, ale dzięki jego refleksowi dom się nie spalił - mówiła babcia. - A my słuchaliśmy takich historii z otwartymi buziami. Gdy dorosłam opowiadałam o dzielnym dziadku moim dzieciom.

- A u nas - mówi pan Jerzy (59 lat) - choinka lśniła setkami malusieńkich żaróweczek. Wujek Władek, dziś grubo po osiemdziesiątce, co roku robił misterne choinkowe oświetlenie. Do specjalnego drucika ręcznie przylutowywał malutkie oprawki na malusieńkie żaróweczki, które wyglądały na choince jak setki złotych punkcików.

Rozmowy przy wyrabianiu ciasta

- Nie przypominam sobie, żeby mama kupowała ciasto w cukierni - opowiada pani Józefa, 65 lat. - Po prostu nie wypadało nie upiec samemu. A poza tym dzięki temu każda rodzina miała swoje własne, niepowtarzalne świąteczne słodkości. Uwielbialiśmy - jako dzieci - pomagać w kuchni. A to trzeba było pokroić skórkę pomarańczową, którą wcześniej z myślą o świętach mama gotowała w cukrze. A to zmielić mak - trzy razy - przypominała mama, a wcześniej koniecznie należało sparzyć go gorącym mlekiem. I mąka na ciasto drożdżowe nie mogła być zimna. A ile było śmiechu przy wycinaniu piernikowych gwiazdek albo przy lepieniu pierogów.

Nikt się nie nudził.

Karpie w wannie

- Gdy dzieci zajmowały się ciastem, tata wyciągał z wanny karpie, które pływały tam kilka dni - opowiada pani Irena, dziś 70-latka. - Musiał je ogłuszyć, sprawić, zdjąć z nich łuski i pokroić w dzwonka. A potem pomagał mamie obtaczać je w bułce tartej i smażył. U nas zawsze było dużo ryby, bo rodzina lubiła smażonego karpia na zimno. Siadało się przy stole, skubało rybę i gadało. O tym jak mały Tadziu, brat jednej z kuzynek, chciał wyszorować ryby przed świętami i wrzucił do wody kostkę mydła, i o tym jak ciocia Nela o mało nie zemdlała w kuchni, gdy karp majtnął ogonem, choć był już bez głowy i nie miał prawa się ruszyć. I o tym, że łuski z wigilijnej ryby trzeba nosić w portfelu przez cały rok, żeby trzymały się nas pieniądze.

***

Dziś Święta Bożego Narodzenia to dla wielu z nas przede wszystkim dni wolne od pracy. Często bez choinki, smakowitego zapachu wigilijnych potraw, bez bliskich, bez pasterki. A czas świąteczny, to czas wyjątkowy, kiedy można przemyśleć to, co już za nami i wyciągnąć naukę na przyszłość. To czas, kiedy łatwiej pomagać i przyjmować pomoc. Rozmawiać i słuchać rodzinnych historyjek. Wspominać dziadków i prababcie. A jeśli nawet choinka jest sztuczna, to zabawki na niej mogą być prawdziwe. Może nie tak lśniące jak te, które kupuje się w supermarkecie - ale jednak nasze własne. Takie, o których będzie się opowiadać przy świątecznym stole za dziesięć, a może i za dwadzieścia lat.

MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski