Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klimkówka. Składowisko używanej odzieży tuż obok zalewu. To nie senny koszmar, to prawda!

Halina Gajda
Halina Gajda
fot. archiwum
Każdy, ale to każdy, kto tylko zobaczył to zdjęcie, komentarz zaczynał od słów dalece niecenzuralnych. Zresztą, później, wracały one jeszcze kilkakrotnie. I chyba każdemu, kto choć raz spojrzał na nie, nic innego nie przychodzi do głowy, gdy patrzy na miejsce, gdzie ktoś urządził sobie składowisko ubrań, najwyraźniej z jakiegoś zlikwidowanego szmateksu.

Jest ich tyle, że można by obdzielić nimi kilka sklepów. Jedne jeszcze w workach, inne rozrzucone luzem, są buty, nawet walizkę widać. W stosie można wyłowić wszystko, co potrzebne do ubrania całej rodziny z malutkimi dziećmi. Nawet bieliznę pościelową można tam znaleźć. Nikomu, z kim rozmawialiśmy, nie mieści się w głowie, jak można coś takiego zrobić.

Miejsce niby znane, ale jakby nie do końca znane
Śmieciowa bomba wybuchła, gdy na mailowe skrzynki lokalnych redakcji wpadło zaproszenie od wędkarzy, na akcję sprzątania brzegów Klimkówki. Przy okazji, dla zobrazowania ludzkiej bezmyślności i ciągle żywego przekonania, że przyroda połknie wszystko. I żadnej niestrawności, ani nawet czkawki nie dostanie.

Przypadkowo trafił na nie Piotr Piotrowski, który prowadzi fanpage Zalew Klimkówka. Jak sam deklaruje - miłośnik tych terenów. Zainteresował sprawą internautów i media. Nie ukrywa, że jest i przerażony i zaskoczony, jak można się czegoś takiego dopuścić!
- Ktoś, to nawet przypadkowo by tam zaszedł, pomyślałby, że jestem w innym świecie, to nie jest Klimkówka - mówił nam rozgoryczony. - Ktoś powinien wyciągnąć wobec winnych konsekwencje - podkreśla.
W Urzędzie Gminy w Ropie temat dzikiego składowiska znają. Karol Górski mówi wprost, że tego tematu nie można odłożyć na półkę. Wiadomo już, że wspomniany teren to działka prywatna. Jej właściciel miał się tłumaczyć, że wszystko działo się bez jego wiedzy i zgody, a wjazd na działkę miał być zabezpieczony szlabanem.

- Teren tak czy owak, trzeba posprzątać. Nie ma mowy, żeby to tak zostało - mówi wójt.
Stos ubrań jest naprawdę duży. Poza ciuchami są zabawki, buty, a nawet dziecięce akcesoria typu krzesełka do karmienia, nosidełka. Wprawne oko dostrzegło nawet komunijną albę. Jakby nie było, potrzebne są nie worki na śmieci, ale kontener. I to pewnie nie jeden. I koparka, bo raczej nikt nie odważy się tego przewalać rękoma - pewnie „dom” znalazły tam różne gryzonie, o robactwie nie wspominając.
Mieszkańcy Klimkówki pytani o to, czy wiedzą, co się dzieje w ich sąsiedztwie, odpowiadają różnie: jedni o wysypisku dowiedzieli się z internetowych serwisów informacyjnych, inni owszem coś tam słyszeli, nie nikt nikogo za rękę nie złapał.

Absurd sytuacji - jedni śmiecą, inni sprzątają

Smutne to wszystko jest, zwłaszcza w obliczu różnych akcji sprzątania świata wokół. W przyszłą sobotę w teren wyruszają wędkarze. Mobilizacja trwa od kilku dni: rękawice, worki, punkty zbiórki. - Idziemy od mostu na Ropie, w górę rzeki - zapowiada Łukasz Kosiba, prezes koła PZW Miasto - Gorlice. - Nie wyznaczamy żadnego odcinka do sprzątnięcia, bo przekonaliśmy się, że to nie ma sensu, bo z racji ilości śmieci po drodze, nie udawało się przejść całego. Dziesiątki worków zapełniały się błyskawicznie - dodaje.

Najwięcej było folii, która wykorzystywana jest w szklarniach czy przygotowywaniu bali z sianokiszonkami. Nic mniej - potłuczonego szkła, a konkretnie szyb, padłych zwierząt.
Do akcji włączył się też Ośrodek Kultury Gminy Gorlice. Pod hasłem Trashchallenge - Razem Możemy Więcej! - Stawiajmy wyzwanie sobie, naszym przyjaciołom, rodzinie, organizacjom, firmom - wszystkim - mówi Bogdan Malesza z OKGG.
Zaczęli od samych siebie: uczestnictwa w sprzątaniu świata podjęli się pracownicy ośrodka. Nam też rzucili wyzwanie. Oczywiście przyjęliśmy je! W całej akcji, kto by jej nie organizował, nie chodzi o bicie rekordów, a o uprzątnięcie kawałka świata, choćby tego, na wyciągnięcie ręki, gdziekolwiek by on nie był.

Szkoda tylko, że to tak naprawdę syzyfowa praca. Czy to będzie przez parę godzin, może dni. Za miesiąc, dwa wszystko wróci „do normy”. Aż tak bardzo lubimy siedzieć w śmieciach przed oczami?

FLESZ: Świat tonie w śmieciach - jak temu zaradzić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Klimkówka. Składowisko używanej odzieży tuż obok zalewu. To nie senny koszmar, to prawda! - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski