Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klimontów. Pokojowa rewolucja w Kole Gospodyń Wiejskich

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Od razu zaznaczmy, że zmiana była nie tylko pokoleniowa, ale też pokojowa i bezbolesna. Dzisiaj panie, które działają w organizacji od kilkudziesięciu lat, chętnie i zgodnie współpracują z tymi młodszymi, które rok temu przejęły od nich stery. W efekcie KGW w Klimontowie należy do najaktywniejszych w powiecie proszowickim.

Jest piątkowe, późne popołudnie. Przed remizą kilkanaście samochodów, a w oknach świecą się światła. W środku wre praca. Przy ustawionych w podkowę stołach panie i dziewczęta (plus jeden pan i dwóch chłopców) przygotowują świąteczne ozdoby: komponują stroiki, malują bombki, składają maskotki. Na stołach pełno szyszek, kolorowy papier, żołędzie, klej, farby.

- Wszystkie ozdoby wykonujemy same, ręcznie. Ich tworzenie sprawia nam wielką frajdę, dużo się możemy się przy tym nauczyć. Każda z pań jest w czymś dobra i doskonale się uzupełniamy – mówi Aneta Kotyza, która od roku kieruje klimontowskim kołem wspólnie z Iwoną Wiechą i Eweliną Deką.

Tworzone w remizie ozdoby będzie można podziwiać i kupić podczas bożonarodzeniowego kiermaszu, który na proszowickim Rynku odbędzie się 15 grudnia. Ale to nie wszystko. - Nie zabraknie również naszych wypieków. Będzie barszczyk czerwony, może pierożki. Szczegóły będziemy jeszcze uzgadniać – zapowiadają gospodynie.

Tradycje KGW w Klimontowie sięgają połowy lat 60. ubiegłego stulecia. Pierwszą szefową była Regina Kawalec. Po niej stery przejęła Janina Karbowniczek. - Nie było nas wtedy w kole wiele – wspomina. - Pamiętam, że mieliśmy komplet szkliwa i to wypożyczałyśmy, gdy ktoś organizował jakąś imprezę. Wypożyczałyśmy też szatkownicę do kapusty i maszynkę do mięsa. W ten sposób zarabiałyśmy pieniądze na potrzeby koła. Gdy chciałyśmy kupić krzesła, to zorganizowałyśmy pierwszego Sylwestra na wsi – dodaje. - Dzisiaj koło ma możliwość pozyskiwania dotacji. W tamtych czasach wszystko musiałyśmy same wypracować albo zebrać w formie składek - uzupełnia Elżbieta Moskowczenko.

Przez kilkadziesiąt panie z Klimontowa brały udział w dożynkach, uroczystościach kościelnych, wiejskich, rolniczych, kiermaszach. - Koło istniało cały czas, choć wiadomo, że w różnych latach działo mniej lub bardziej aktywnie – przypomina Teresa Stanek, która szefowała paniom przez 28 lat.

Ostatnio aktywność koła bardzo wzrosła. W dużej mierze stało się to za sprawą napływu „świeżej krwi”. W działalność organizacji mocno zaangażowały się panie, reprezentujące młodsze pokolenie gospodyń. - Wszytko teraz szybko idzie do przodu, zwłaszcza technika. Wiele spraw załatwia się dzisiaj przez internet, a my już nie jesteśmy w tym tak biegłe. Stwierdziłyśmy, że młodsze panie łatwiej sobie z tym poradzą - tłumaczy Teresa Stanek.

Elżbieta Moskowczenko zaznacza jednak, że początkowo nie było prosto zachęcić młode osoby do pracy. - Panowała opinia, że KGW jest dla starszych pań, trochę jak koło różańcowe. Na początku namawiałyśmy je, żeby pełniły role reprezentacyjne, choćby przy noszeniu wieńca dożynkowego. A potem udało się płynnie przejść do silniejszego zaangażowania i dzisiaj nie wyobrażamy sobie koła bez młodych pań. Tak się zresztą dzieje nie tylko w Klimontowie, bo w innych kołach jest podobnie.

Nowe pokolenie klimontowskich gospodyń ma mnóstwo energii i pomysłów. - Staramy się rozwijać działalność. Organizujemy kiermasze bożonarodzeniowe i wielkanocne, warsztaty dla dzieci, imprezy i wycieczki. Spotykamy się co dwa dni. Pracujemy, ale to są jednocześnie spotkania towarzyskie. Staramy się też pokazywać jeszcze młodszym dziewczynom, że nie muszą spędzać czasu wyłącznie przed komputerem. Choć mamy tu przedstawicieli czterech pokoleń (najmłodsza uczestniczka ma 3 lata, najstarsza 74) atmosfera jest świetna – zapewnia Aneta Kotyza.

Dzisiaj KGW w Klimontowie zrzesza, łącznie z grupą młodzieży, blisko 50 osób. Współpracują z wszystkimi miejscowymi organizacjami i instytucjami: Szkołą Podstawową, sołectwem (sołtyska Joanna Piwowarska należy oczywiście do KGW), OSP (powstała nawet młodzieżowa drużyna pożarnicza dziewcząt), Klubem Sportowym Agricola, scholką parafialną. W czasie przyszłorocznych ferii zimowych mają zamiar poprowadzić warsztaty, w czasie których młodzież ze wszystkich organizacji mogłaby wspólnie spędzać czas w ciekawy sposób.

- Bardzo się cieszę, że udało się to wszystko tak fajnie zorganizować. Myślę, że Klimontów może być dobrym przykładem dla innych, jak można ze sobą współpracować. Wszystko odbywa się bezboleśnie, bezkonfliktowo i efekty tego są bardzo widoczne. A gdy panie są aktywne i potrafią się porozumieć, to i mężczyznom jest jest łatwiej – mówi Mieczysław Krzynówek, radny i były sołtys największej wioski w gminie Proszowice.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski