Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty Barana, który miał być przykładem

Łukasz Madej
Grzegorz Baran w Sandecji gra od początku tego sezonu
Grzegorz Baran w Sandecji gra od początku tego sezonu archiwum
Kontrowersje. - Sprawa jest w toku, a ja jestem po rozmowach z adwokatem, więc nie mogę udzielić żadnego komentarza - mówi nam pomocnik Sandecji Nowy Sącz Grzegorz Baran.

Chodzi o chuligańskie zachowanie trzech byłych piłkarzy GKS Bełchatów: właśnie Grzegorza Barana, Szymona Sawali i Bartosz Ślusarskiego, którzy 1 września tego roku w Białej Podlaskiej zdemolowali samochód marki mercedes nadal grającego w GKS Patryka Rachwała.

O sprawie poinformował "Przegląd Sportowy".

Cała czwórka była wtedy na kursie w Szkole Trenerów w Białej Podlaskiej.
"Baran, Sawala i Ślusarski zemścili się na Rachwale, bo uważali, że mógł na nich donieść, gdy wszyscy grali razem w PGE GKS Bełchatów. Wspomniani trzej piłkarze zostali wtedy ukarani finansowo za zachowanie przed meczem Pucharu Polski z Piastem Gliwice (0:5), gdy ponoć urządzili sobie imprezę" - podał "PS".

Dziś Baran o sprawie nie chce już rozmawiać, ale wcześniej sam skontaktował się z "PS" i przeprosił Rachwała.
- Dzwoniłem do niego w tej sprawie, ale nie chciał ze mną rozmawiać. Bardzo żałuję tego, co się stało. Nie wiem, co strzeliło mi wtedy do głowy. Jestem gotowy pokryć straty. Na pewno nie zrobiliśmy tego bez powodu, ale oczywiście to nie jest usprawiedliwieniem. Nie chciałbym już wracać do tego, co się wydarzyło w Bełchatowie - stwierdził piłkarz cytowany przez gazetę.

Głos w sprawie zabrał też prezes PZPN Zbigniew Boniek, który stwierdził, że dla takich ludzi nie ma miejsca w polskiej piłce.
Grzegorz Baran czeka, co na to wszystko powiedzą jego nowi pracodawcy z Nowego Sącza. - Wiem, że możemy mieć problemy w klubach. A przecież muszę utrzymać rodzinę. Co ja powiem synkowi, że tata nie ma pracy, bo coś mu strzeliło do głowy? Mam 32 lata i nigdy nie miałem żadnego konfliktu z prawem, a teraz zrobiłem coś takiego. Bardzo tego żałuję - bije się w piersi na łamach "PS".

Rzecznik prasowy Sandecji Michał Śmierciak: - Zarząd naszego klubu nie podjął jeszcze żadnej decyzji, w jaki sposób odnieść się do tej sprawy. Z tego co wiemy, toczą się prywatne postępowania, więc zarząd na razie czeka na rozwój wypadków.
W Nowym Sączu wybryk Barana odbił się szerokim echem, bo przecież w trakcie ostatniej przerwy letniej przychodził do Sandecji jako zawodnik, który ma być przykładem dla klubowej młodzieży.

- To doświadczony piłkarz, więc dziwi, że w coś takiego jest zamieszany, aczkolwiek każdemu w życiu zdarzają się błędy. Zobaczymy, jak sprawa się zakończy i pewnie wówczas zarząd zdecyduje się coś w tej sprawie zrobić - dodaje Śmierciak.
Nie jest też wykluczone, że Baran wspólnie z dwoma kolegami zostanie wyrzucony ze Szkoły Trenerów.
- Tak jak mówię, wszystko jest w toku. Chciałbym panu pomóc, ale naprawdę grzecznie przepraszam, bo niczego nie mogę komentować - powtarza nam Baran.

Tyle jeśli chodzi o konsekwencje w sensie piłkarskim, bo za zniszczenie samochodu całej trójce - jeśli Rachwał nie wycofa oskarżenia - grozi od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski