Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty z bazą

Redakcja
Większa niż planowano liczba gimnazjów przyczyniła się do wzrostu kosztów reformy, a i tak prawie jedna piąta tych szkół mieści się w budynkach podstawówek, natomiast 18 proc. w budynkach kilku różnych szkół w różnych miejscowościach.

NIK w gimnazjach

 (INF. WŁ.) Gimnazja miały być tworzone w obwodach, gdzie mieszka nie mniej niż 150 uczniów - zakładała reforma szkolnictwa. Wbrew jej założeniom, zamiast 3500 takich szkół utworzono ich w całej Polsce aż 5358. Najwyższa Izba Kontroli przeanalizowała działalność 39 gimnazjów. Zdaniem inspektorów, tylko w 5 z nich stworzono właściwe warunki do nauki.
 W najgorszej sytuacji są gimnazja wiejskie. Aż jedna piąta spośród 39 skontrolowanych placówek organizowała zajęcia w pomieszczeniach szkół podstawowych, wyposażonych w sprzęt i pomoce naukowe przydatne tylko w części do programów nauczania w gimnazjach. Z tego powodu znaczna część lekcji miała charakter wyłącznie teoretyczny, a w niektórych przypadkach przewożono uczniów - między lekcjami! - do innych szkół.

 Inspektorzy stwierdzili, że 16 budynków gimnazjalnych wymagało remontu, modernizacji bądź rozbudowy, ale prace prowadzono tylko w 3 szkołach. W 9 gimnazjach nie było sal do prowadzenia zajęć wychowania fizycznego, a w czterech takie lekcje organizowano tylko w czasie wolnym od zajęć w szkołach podstawowych.
 W badanych przez NIK gimnazjach pracowało w sumie 620 nauczycieli. 28 z nich nie miało odpowiednich kwalifikacji. W 11 szkołach języka angielskiego uczyły osoby nie mające jakiegokolwiek dokumentu uprawniającego do prowadzenia takich zajęć.
 Wśród kontrolowanych gimnazjów były szkoły znajdujące się w powiecie limanowskim. Najwięcej uwag dotyczyło gimnazjum w Mordarce. W swoim raporcie kontrolerzy napisali, że nie wszyscy uczniowie mieli zapewniony dojazd do szkoły, w oddziale w Siekierczynie brakuje pomocy dydaktycznych do nauki chemii, a szkolny gabinet stomatologiczny jest nieczynny z powodu zaniedbań sanitarno-higienicznych.
 Danuta Bulanda, dyrektor gimnazjum w Mordarce, nie we wszystkim zgadza się z inspektorami NIK. Twierdzi, że czwórka uczniów, którzy chodzą pieszo do szkoły, sama zrezygnowała z dowozu, traktując pokonanie ośmiu kilometrów w obie strony jako "trening dla zdrowia". Pani dyrektor uważa również za krzywdzące uwagi dotyczące gabinetu stomatologicznego. - Jest on zamknięty nie z powodu zaniedbań sanitarnych - podkreśla - tylko dlatego, że nie mamy pieniędzy na zatrudnienie stomatologa. Prawdą jest natomiast, że brakuje pomocy dydaktycznych, ale w tym roku sytuacja ma się poprawić; gmina przeznaczyła pewne fundusze na ten cel. Pieniądze na pomoce wypracowała też sama szkoła; w lecie w jej budynku działało schronisko turystyczne.

(G)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski