Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty z konstrukcją

BOCH
Paweł Ficek (Świt, z lewej) stara się powstrzymać Przemysława Senderę FOT. TOMASZ BOCHENEK
Paweł Ficek (Świt, z lewej) stara się powstrzymać Przemysława Senderę FOT. TOMASZ BOCHENEK
IV LIGA, GRUPA ZACHODNIA. W Krzeszowicach Świt dostosował się do rywala

Paweł Ficek (Świt, z lewej) stara się powstrzymać Przemysława Senderę FOT. TOMASZ BOCHENEK

Świt Krzeszowice - Przeciszovia 1:1 (0:0)

0:1 Bartula 51 karny, 1:1 Krzyściak 76.

Sędziował: Michał Gębala (Chrzanów). Żółte kartki: Ficek, Wróbel - Michałek, M. Płonka. Widzów 150.

Świt: Wróbel - Mucha, Krzyściak, Strzeboński, Żywczak - Ficek (78 Kuflik), Para (65 Socha), Sarota, Kanclerz - Funek (56 Jedynak) - Krzysiak.

Przeciszovia: Oczkowski - Domżał, Trawkowski, Skrobacz, Sendera - Wierzbic (65 Kozioł), Przybyła (80 M. Płonka), Romanek, Bartula (72 Sternal), Ortman - Michałek (58 Matla).

Prowadzeniem gry szybko zajęli się gospodarze. W ciągu kilkunastu minut wynikło z tej przewagi kilka strzałów (m.in. niezły Kanclerza i dużo gorszy Krzysiaka), a sytuacje te były efektem długich podań i szarpnięć ze skrzydła. Jeśli chodzi o bardziej finezyjne konstrukcje ofensywne, Świt dostosował się do Przeciszovii, też nie potrafił dłużej utrzymać się przy piłce. Na dodatek krzeszowicki snajper Grzegorz Krzysiak nie miał dobrego dnia, bo jak już dostał dobre podanie, trzelał obok celu (40 min) lub w słupek(63 min). W tym drugim przypadku zmarnował (do spółki z fatalnie dobijającym Fickiem) szansę na wyrównanie - od 51 min goście bowiem niespodziewanie prowadzili. Gola zdobyli z karnego, po faulu Krzyściaka na Michałku. Potem ofiarnie się bronili, aż do 76 min, gdy przysnęli przy rzucie rożnym. Bez krycia pozostawili wysokiego Krzyściaka - i ten, po dośrodkowaniu Jedynaka, celnie główkował.

Świt jeszcze atakował, bił głową w mur. Piłkę meczową miała w 86 min Przeciszovia: Matla w sytuacji sam na sam przegrał z Wróblem.

TOMASZ BOCHENEK

Garbarz Zembrzyce - Halniak Maków Podhalański 3:1 (1:1)

0:1 Gałuszka 34 karny, 1:1 Sadowski 44, 2:1 S. Puda 51, 3:1 S. Puda 60.

Sędziował Piotr Ćwiertnia (Wadowice). Żółte kartki: Ł. Puda, Jurasz - Praciak, Żabicki. Widzów 300.

Garbarz: Obłaza - Gasek, Szewczyk, Kastelik, Ł. Puda - Gaździcki (70 Pieczara), Kasiński, Jurasz, Talaga (88 Wyrobek) - S. Puda, Sadowski (86 Kotlarczyk).

Halniak: Kościelnik - Kapera, Dyduch, Żabicki, Szmalcel - Gałuszka (62 Szymoniak), Pacyga, Marzec, Raczek (46 Szewczyk), Chrapkiewicz - Praciak.

Zdzisław Janik - trener Garbarza - nie przegrał jeszcze derbowego starcia z Halniakiem. I serię tę podtrzymał. A wydawało się, że może być o to ciężko, skoro pierwszego gola w sobotę zdobyli goście. Faulowany był Praciak, a "jedenastkę" wykorzystał Gałuszka. Jednak jeszcze przed przerwą miejscowi wyrównali - Sadowski dobił strzał S. Pudy.

W II połowie dwa gole tego ostatniego przesądziły sprawę. Zresztą ten zawodnik mógł popisać się hat trickiem.

- Podnieśliśmy się po ciosie i zagraliśmy dobry mecz - komentuje Zdzisław Janik. - Chcieliśmy wygrać i dopięliśmy swego.

- Miłe złego początki - mówi Sławomir Frączek, szkoleniowiec Halniaka. - Mieliśmy kontrolę nad spotkaniem, ale bramka "do szatni" zaważyła na przebiegu gry. Mamy wielkie kłopoty w obronie.
(ŻUK)

Sokół Przytkowice - Górnik Wieliczka 2:0 (1:0)

1:0 Czara 28, 2:0 Lelek 51.

Sędziował Michał Matyjaszek (Oświęcim). Żółte kartki: Kubas - Ptak, Ł. Domoń dwie. Czerwona kartka: Ł. Domoń (50). Widzów 150.

Sokół: Żak - Zając (75 W. Stokłosa), Skowronek, Żurek, Flaka - Mazurek, A. Monica (70 Rączka), Kubas (73 M. Monica), Lelek - Rzeszutko, Czara (65 Pala).

Górnik: Wałach - M. Domoń, Zajda, Dziedzic, Ł. Domoń - Ptak (78 Juras), Sikora, Kurpiel (80 Rudzik), Nędza - Kawaler (60 Bilski), Skiba (75 Winiarski).

Górnik zaskoczył rywali na początku otwartą i odważną grą ofensywną. Szanse na zdobycie prowadzenia zaprzepaścił Kawaler, który dwukrotnie był w sytuacjach sam na sam.

Zemściło się to w 28 min, gdy Czara wykorzystał błąd Ł. Domonia, próbującego zagrać piłkę do swojego bramkarza. Zdeprymowani takim obrotem sprawy goście oddali inicjatywę Sokołowi i końcówka tej części przebiegała pod jego dyktando.

Ponownie do ataku drużyna z Wieliczki poderwała się po zmianie stron. Jej zapały ostudziła druga żółta kartka dla Ł. Domonia, który w efekcie opuścił boisko. A goście ukarani zostali podwójnie, bo z rzutu wolnego po tym faulu Lelek z 18 m zdobył drugiego gola.

- Mojemu zespołowi należy się uznanie za ambitną grę do końca, ale to za mało, aby uzyskać lepszy wynik - podsumował trener Górnika Robert Włodarz.

(BOK)

Soła Oświęcim - Niwa Nowa Wieś 0:2 (0:0)

0:1 Tlałka 58, 0:2 Piskorek 75.

Sędziował Mateusz Czerwień (Myślenice). Żółte kartki: Stanek, Skrzypek - Bączek dwie, Gacek. Czerwona kartka: Bączek (70). Widzów 600.

Soła: Talaga - Stanek, Sałapatek, Skrzypek, Jamróz (46 Mika) - M. Nowak, Ząbek, Biskup (60 Janeczko), Domański - Cygnar (71 Stemplewski), Snadny (80 Niewiedział).

Niwa: Kuźma - Nowicki, Góra, Chwierut - Kajor (65 Kudzia), Swarzyński, Bączek, Tlałka, Gacek - Dudzic, Piskorek.

Po 12 latach w Oświęcimiu znowu rozegrano zawody w czwartoligowym wydaniu. Frekwencja wskazała, że w mieście powiatowym jest zapotrzebowanie na futbol w wydaniu wojewódzkim.

Trudno powiedzieć, czy miejscowych sparaliżowała trema. W każdym razie nie miał jej młody bramkarz gości Artur Kuźma, który swoimi udanymi interwencjami wprawił w zakłopotanie napastników nawet z trzecioligowym stażem. Była 46 min, kiedy Snadny znalazł się sam przed golkiperem, ale Kuźma wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Snadny najszybciej dopadł piłki i zagrał ją do boku M. Nowakowi. Gdyby ten od razu strzelił, a miał przed sobą pustą bramkę, gospodarze mogliby wreszcie odetchnąć. Jednak tak się nie stało.

W pierwszej połowie nie tylko anulowano gola Sałapatkowi, bo był na spalonym (15 min), ale M. Nowak z 5 m nie trafił do siatki, mając przed sobą pustą bramkę.

Tymczasem w 58 min po zagraniu z kornera Gacka do siatki trafił Tlałka. Potem z boiska wyleciał Bączek, ale po rajdzie Dudzica i faulu Sebastiana Stemplewskiego sędzia przyznał gościom karnego. - Nawet go nie dotknąłem - grzmiał po meczu trener Soły. - Dudzic powinien zostać ukarany za wymuszenie "wapna".
Do piłki podszedł Piskorek i pierwszy jego strzał Talaga obronił, ale wobec poprawki był już bezradny.

- Pokonaliśmy faworyzowanych gospodarzy konsekwencją w grze - ocenił Andrzej Tomala, trener Niwy.

Jerzy Zaborski

Orzeł Balin - Czarni Staniątki 3:2 (3:1)

0:1 Szczepański 17, 1:1 Ryszawy 28, 2:1 Rupa 33, 3:1 Rupa 35, 3:2 Drabik 78.

Sędziował Rafał Szopa (Oświęcim). Żółta kartka: Gawlik. Widzów 150.

Orzeł: Smok - Domurat, Żuraw, Jamróz, Guzik - Ryszawy (63 Warzecha), Wtorek, Stępień, Chrzanowski - Bodziony (75 Sermak), Rupa (88 Grabiec).

Czarni: Fiałka - Starowicz, Błachacz, Górski, Małajowicz - Perdał (46 Ogórek), Soja (80 Kluz), Rożek, Szczepański - Gawlik (87 Jastrzębski), Gaudyn (66 Drabik).

Dla balinian była to inauguracja sezonu, bo tydzień temu pauzowali. Wyniki sparingów były obiecujące, ale... - Liga to zupełnie coś innego - przypomniał Krzysztof Szopa, trener Orła.

Początek meczu wprawił serca miejscowych kibiców w szybkie bicie, bo goście objęli prowadzenie. Do odbitej przez Smoka piłki najszybciej dobiegł Szczepański, minął dwóch obrońców i - choć golkiper wrócił na swój posterunek - musiał wyjąć piłkę z siatki.

Jednak jeszcze przed przerwą Ryszawy na dalszym słupku zamknął akcję i mecz rozpoczął się od nowa, a - wobec źle ustawionego muru - Rupa miał ułatwione zadanie w posłaniu piłki do siatki. - Młody bramkarz popełnił błąd. Nie tylko on, ale i cała drużyna uczy się gry w czwartej lidze, musząc czasem zapłacić frycowe - westchnął Piotr Gruszka, trener gości.

Po złapaniu kontaktu gościom zabrakło atutów, by powalczyć o remis.

(ZAB)

Orzeł Piaski Wielkie - Iskra Klecza Dolna 2:1 (1:0)

1:0 Petho 35 karny, 1:1 Smagło 61 karny, 2:1 Wolak 65 karny.

Sędziował: Paweł Kupczak (Nowy Sącz). Żółte kartki: Adamczyk - Kukieła, Drechny. Widzów 200.

Orzeł: Szymacha - Wolak, Ciepły, Załęga, Zygmunt - Kubera, Mróz, Petho, Czyżowski (71 Kolański), Adamczyk - Gołoś.

Iskra: Kawaler - Kozioł, Drechny, Pindel, Nowak (81 Dudała) - Dobisz, Smagło, Bajorek (71 Niewidok), Kryjak - Kukieła (89 Wysogląd), Lipka (83 Woźniak).

Iskra, która w 1. kolejce zaaplikowała Trzebini aż 7 bramek, w Piaskach Wielkich nie potwierdziła formy sprzed tygodnia. Orzeł od początku był zespołem przeważającym i stwarzał sobie lepsze sytuacje podbramkowe, a goście zagrażali gospodarzom tylko po stałych fragmentach gry.

Zanim w 35 min Petho dał Orłowi prowadzenie, wykorzystując rzut karny za zagranie ręką rywala, w 15 min Gołoś z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. Piłka w 45 min ponownie w nią uderzyła po strzale Czyżowskiego z narożnika pola karnego.

Po zmianie stron bezradni w ofensywie goście wyrównali po kontrowersyjnym rzucie karnym (podyktowanym za rzekomy faul Zygmunta na Dobiszu), który na gola zamienił Smagło. Orzeł błyskawicznie odzyskał prowadzenie i bramka znów padła z rzutu karnego. Tym razem Pindel złapał wpół w polu karnym Kuberę, a pewnym egzekutorem "11" był Wolak.
Iskra rzuciła się do odrabiania strat, do gry wszedł sam trener Filip Niewidok, ale zamiast wyrównać, mogła stracić kolejne gole. Orzeł bowiem po odbiorze bardzo szanował piłkę. Spokój w rozegraniu wprowadzali Gołoś i Petho, ale w finałach akcji precyzji zabrakło Petho i Kolańskiemu.

- Jesteśmy zadowoleni z kompletu punktów. Chłopców zaczyna cieszyć gra w piłkę, ale zapominamy już o tym zwycięstwie i myślimy o Trzebini. Stworzył się fajny zespół, a pozyskanie Konrada Gołosia okazało się strzałem w "10". Ten chłopak bardzo dużo nam daje - uważa trener Orła Marek Holocher.

MACIEJ KMITA

Karpaty Siepraw - Jutrzenka Giebułtów 1:0 (1:0)

1:0 Szczytyński 33.

Sędziował Michał Krzyżak (Kraków). Żółte kartki: Zając - Fudali, Domagalski, Wołczyk. Widzów 100.

Karpaty: Zachariasz - Morawiec (87 Gruchacz), Juszczak, Szablowski, Suder - Szczytyński, Hyży, Szymoniak (88 Dobosz), Witko (84 Król) - Kęsek (64 Galas), Zając.

Jutrzenka: Mucha - Dziuba, Powroźnik, Kowalczyk, Ziółko (37 Fudali) - Nocoń, Tabak, Kiełb (37 Kozub), Targosz (70 Szaroń) - Domagalski (76 Figiel), Wołczyk.

- Pierwszą połowę przespaliśmy, nasza gra zupełnie się nie kleiła. Jeszcze zanim straciliśmy gola, kazałem rozgrzewać się Kozubowi i Fudalemu - mówi Jan Cyniewski, trener Jutrzenki, który już w 37 min dokonał dwóch zmian, wprowadzając zawodników pozyskanych w minionym tygodniu. - To znacznie poprawiło naszę grę, po przerwie byliśmy zespołem prowadzącym grę. Jestem tym zbudowany, bo dopiero co zmontowałem na nowo drużynę, w linii środkowej grali wyłącznie nowi zawodnicy - opowiada szkoleniowiec. Dodaje: - Powinniśmy byli zdobyć wyrównującego gola, sam Kozub miał trzy okazje, m.in. w ostatniej minucie, kiedy uderzał z narożnika "piątki".

O porażce Jutrzenki zadecydowała akcja piłkarza, który miał być otoczony szczególną opieką. Nic z tego. Zając - bo o nim mowa - w 33 min ograł Powroźnika i strzelił tak, że Mucha tylko odbił piłkę. Do siatki wbił ją Szczytyński.

(BOCH)

Cracovia II - Borek Kraków 3:0 (0:0)

1:0 Bernhardt 60, 2:0 Suworow 65 karny, 3:0 Rupa 90+1.

Sędziował: Grzegorz Malada (Kraków). Żółte kartki: Dąbrowski, Kuligowski, Puzigaca - Kupiec, Józkowicz. Widzów 300.

Cracovia II: Skrzeszewski - Dudek, Nykiel, Kuligowski, Puzigaca - D. Dąbrowski (46 Kłusek), Dynarek, Żołądź (46 Jaroszyński) - Suworow, Bernhardt (72 Darowski), Rupa.

Borek: Macheta - Popowicz, Kupiec, Józkowicz, Jatczak - Pawełczak (63 Piskorz), K. Pachacz (54 Filipek), M. Dąbrowski, Gadziński (90+2 Bruzda), Anton (72 Kagize) - Bagnicki.

W wyjściowej jedenastce Cracovii II znalazło się aż 9 zawodników, którzy "zeszli" do rezerw z I drużyny, więc jeszcze przed pierwszym gwizdkiem można było się spodziewać, jak będzie wyglądał ten mecz. I zgodnie z oczekiwaniami "Pasy" w pełni kontrolowały grę, a Borek szukał szczęścia w kontratakach lub stałych fragmentach gry, których było jednak jak na lekarstwo.
Przez godzinę drużyna Marka Gója broniła się dzielnie, a cierpliwie grająca Cracovia II w tym czasie stworzyła sobie tylko dwie dobre okazje strzeleckie: najpierw w 25 min po dośrodkowaniu Nykiela minimalnie niecelnie z 10 m główkował Żołądź, a w 52 min Rupa uderzył tuż obok dalszego rogu.

Niemoc kolegów przerwał dopiero rozgrywający swój pierwszy oficjalny mecz w Cracovii Edgar Bernhardt. W 60 min kirgiski Niemiec zdecydował się na uderzenie z 30 m, po którym piłka poszybowała w samo "okienko" bramki Machety - bramkarz nie miał żadnych szans na interwencję. Chwilę później "Edi" urwał się Józkowiczowi, który w tej sytuacji ratował się faulem w polu karnym, a "11" na gola pewnie zamienił Suworow.

Wydawało się, że zmęczeni goście w pełni oddadzą pole rywalom, ale rezerwom Cracovii niespecjalnie zależało na dobiciu rywala. Zwycięstwo "Pasów" przypięczetował dopiero w doliczonym czasie gry Rupa, który po "klepce" z Darowskim w polu karnym pokonał Machetę z najbliższej odległości.

MACIEJ KMITA

TABELA

Pauzował MKS Trzebinia-Siersza.

1. Karpaty 2 6 7-2

2. Orzeł P.W. 2 6 5-2

3. Cracovia II 2 4 4-1

4. Garbarz 2 4 5-3

5. Świt 2 4 4-3

6. Iskra 2 3 8-6

7. Niwa 2 3 4-3

8. Orzeł B. 1 3 3-2

9. Sokół 2 3 2-1

10. Jutrzenka 2 3 1-1

11. Soła 2 3 1-2

12. Czarni 2 1 4-5

13. Halniak 2 1 2-4

14. Przeciszovia 2 1 3-7

15. Trzebinia 1 0 4-7

16. Górnik 2 0 1-5

17. Borek 2 0 0-4

25 sierpnia: Trzebinia - Orzeł P.W. (s. 11), Iskra - Sokół (s. 12), Halniak - Orzeł B., Niwa - Cracovia II, Przeciszovia - Soła, Górnik - Karpaty, Jutrzenka - Świt (s. 17), Borek - Garbarz (s. 17.30).

(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski