Z PRL-u - się wycofała, z lekka mgliście to tłumacząc we wstępie: „nie chcę ograniczać moich bohaterów do jej ram”. A bohaterów poprzednich książek - w tym: Beatę Tyszkiewicz, Annę Dymną, Grażynę Szapołowską, Daniela Olbrychskiego, Jana Nowickiego czy Leona Niemczyka, a więc osoby aktywne i po upadku PRL-u, chciała? Wygląda na to, że to jacyś opisywani teraz panowie zareagowali na te trzy literki alergicznie. Kto - trochę można się domyślać, wszak jeden z nich odcina się nawet od swego dawnego imienia i nazwiska. Zresztą urodzona cztery lata przed upadkiem PRL-u autorka też ma z tamtym czasem jakiś problem.
Nie zmienia to faktu, że to w tamtej epoce Maciej Kossowski, Krzysztof Klenczon, Andrzej Zieliński, Jacek Zieliński, Stan Borys, Edward Hulewicz, Andrzej Dąbrowski, Andrzej Zaucha - rozpoczęli swe kariery, ofiarowali nam najlepsze piosenki i zaskarbili sobie uwielbienie słuchaczy. I to tamten czas ich stworzył, bo też wtedy - oczywiście była cenzura, zakazy i nakazy, często chore, jak wiele rzeczy w tamtym systemie - piosenka miała się o wiele lepiej niż obecnie prasowana przez walec komercji. Andrzej Dąbrowski mówi wprost: „Dla mnie ta epoka, muszę przyznać, była całkiem w porządku (…) Chociaż oczywiście nie wszyscy mieli wtedy dobrze, a i my często pracowaliśmy w okropnych warunkach. Ale jak człowiek był młody, to wszystko było fajne”. A Andrzej Sikorowski śpiewał: „To nie tęsknota za komuną /To jest tęsknota za młodością”.
Swoją drogą - gdyby trzymać się ściśle słów, to Andrzej Zieliński, opisany wraz z bratem Jackiem, to nie piosenkarz, a kompozytor i śpiewający muzyk (na co sam zwraca uwagę).
Jak zwał, tak zwał; w sumie miło, że młoda autorka przywołuje tych artystów, o odmiennych biografiach, hołdujących rozmaitym estetykom, że przypomniała ich kariery i dokonania. Pokazała, jak zapamiętali swe życie, z czego są dumni, co im doskwiera. Czerpała z bezpośrednich rozmów, jak i w przypadku nieżyjących ze wspomnień - żony Klenczona (właśnie ukazała się książka jej współautorstwa) i dawnych wywiadów, i wspomnień (Andrzej Zaucha).
Gorzej, że nie dochowała staranności w podawaniu faktów. Andrzej Zieliński nie urodził się w Krakowie, a w Gdowie, Jerzy Tarsiński nie dołączył do Skaldów w roku 1965, a dwa lata później, to nie Skaldowie, a Jacek Zieliński i dwaj gitarzyści grali w hotelu Sheraton w Bagdadzie w pierwszej połowie lat 80., zanim młodszy z braci zespól reaktywował.
Błędy są i w tekście o Zausze - poczynając od tego, że współautorka niegdysiejszych wspomnień o nim to Małgorzata Bogdanowicz, a nie Magdalena, a autorem libretta musicalu „Pan Twardowski” jest Włodzimierz Jasiński, aktor Teatru STU, a nie Krzysztof Jasiński, jego twórca i reżyser.
Skoro skupiam się na twórcach z Krakowa, to dodać muszę i Andrzeja Dąbrowskiego, urodzonego wprawdzie w Wilnie, ale to w Krakowie spędził młodość, tu kończył szkoły i studia muzyczne, tu zaczynał grać jazz, m.in. w trio Andrzeja Kurylewicza, tu zaczął śpiewać (i tu ma zamiar być pochowany). Wspaniały muzyk i wokalista (także kierowca rajdowy i dziennikarz); szkoda, że od lat tak rzadko można go słuchać, szkoda, że jego płyta „Szeptem” z roku 2006, nagrana m.in. z Jarkiem Śmietaną i Januszem Muniakiem nie została wylansowana i doceniona. Cóż, epoka PRL-u się skończyła, a dzisiaj liczy się nie szlachetna uroda, ale lans i szmal.
Tak więc, mimo kłopotów z PRL-em, jak i z faktami, dobrze, że młoda autorka zanurza się w przeszłość. Jakby nie krzywić się, i słusznie, na epokę PRL-u, jego artyści są wciąż w swej sztuce niedościgli…
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?