Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klubowe who is who

Redakcja
FOT. ARCHIWUM BOHATERKI
FOT. ARCHIWUM BOHATERKI
Dla niektórych clubbing to pole, na którym żeruje ich autoprezentacja. Są i tacy, którzy krakowski clubbing lubią i celebrują, ale zjawisko lansu ich przeraża. Arletta Szot przez rok pracowała w małym klubie Atmosfera przy pl. Szczepańskim.

FOT. ARCHIWUM BOHATERKI

ARLETTA SZOT

Przyznaje, że to był męczący rok i dopiero gdy skończyła z pracą w nocy, odzyskała radość z imprezowych szaleństw.

O sobie:

Wychowałam się w Krakowie. Chodziłam do szkoły masażu i miałam zamiar studiować rehabilitację. Okazało się, że ze względu na problemy z kręgosłupem mogę zapomnieć o tej pracy. Przed "dołem" uchronił mnie mój ulubiony frazes: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. I od razu zaczęłam szukać nowych perspektyw.

Hipsterzy kontra Dresy:

Prawdę mówiąc, chętnym na nadanie mi etykiety dawałam spore pole do popisu. Zawsze należałam do tych tępionych biedaczków. Byłam dresiarą. Chodziłam na mecze, nosiłam różowo-złote ciuchy, sportowe buty - szoksy, cekinowe tipsy i (uwaga!) pasemka blond. Wyrosłam z wieku nastoletniego i teraz jestem hipsterką. Rajbany z chorwackiego bazaru i owersajzowe bluzki. Jako dresiara jeździłam oczywiście do Energy. Teraz zgodnie z nową konwencją kręcą mnie dubstepy. Jestem zachwycona swoją nieświadomą konsekwencją w dążeniu do bycia członkiem stygmatyzowanych grup. Oczywiście, mówię to z ironią. Nic mnie tak nie zniesmacza jak tworzenie się wrogich obozów między ludźmi tylko ze względu na różnice w stylu i ubiorze.

O klubowej kurtuazji:

Na imprezie nie zastanawiam się nad tym, czy moje szpilki są w wystarczająco miętowym kolorze, aby uznano, że jestem trendy. Generalnie zauważam pewien paradoks. Z jednej strony impreza w klubie uważana jest za czas i miejsce, w którym można się wreszcie wyluzować, wysączyć drinka i pogadać o niczym z nieznajomymi. W teledyskach kreowany jest clubbing, który jawi nam się jako istny bal hedonisty.

Wszyscy wylewają na siebie szampana, tańczą na stołach i się śmieją. Być może gdzieś na świecie ludzie naprawdę potrafią aż tak zarzucić samokontrolę i dać się ponieść. Ale w krakowskich klubach ciężko o naprawdę wyluzowany klimat. Ostatnio na imprezie postanowiłam zdjąć na chwilę szpilki, ale nie chciałam schodzić z parkietu. Ależ to wywołało kontrowersje! Nasłuchałam się. Albo ,,ojojoj, podepczą ci nogi'', albo sugestie ,,Zgubiłaś szpilki, koleżanko''. Zastanawiałam się, gdzie my jesteśmy i co w tym złego? I czy musimy być aż tacy sztywni? No i pewnie dostałam etykietkę wieśniary, bo (Wyspiańskiego cytując) trza być w butach na weselu...

ANTONINA DĘBOGÓRSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski