Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kluby malucha wyjdą z szarej strefy

Anna Agaciak
Najlepsze żłobki i kluby malucha przetrwają. Te gorsze znikną albo wydadzą fortunę na nowe siedziby.
Najlepsze żłobki i kluby malucha przetrwają. Te gorsze znikną albo wydadzą fortunę na nowe siedziby. FOT. MARCIN OLIVA SOTO
Kontrowersje. W Krakowie zgłoszonych jest 728 firm, deklarujących opiekę dzienną nad dzieckiem. Czy ją prowadzą? Tego nie wie nikt. Ustawa żłobkowa może jednak przetrzebić taką działalność. Ci, którzy zdołają przetrwać, trafią teraz pod ścisłą kontrolę urzędników.

Od 4 kwietnia wszystkie żłobki i kluby opiekujące się maluchami muszą być wpisane do prowadzonego przez gminę rejestru. Tak wynika z nowej ustawy o opiece nad dziećmi do lat trzech.

Do tej pory takie placówki – założone przed uchwaleniem ustawy w 2011 r. – działały właściwie bez nadzoru ku radości ich właścicieli. Wystarczyło, że zgłosili działalność gospodarczą z dopiskiem: „opieka dzienna nad dzieckiem”. Weryfikowali je sami rodzice. Jeśli nie skarżyli się na placówkę, nie wiedział o niej nawet sanepid. Tymczasem warunki dla dzieci mogły budzić pewne zastrzeżenia.

Teraz wszystko się zmieni. Minął bowiem trzyletni okres dostosowania działalności do nowej ustawy. Żłobki i kluby muszą spełniać ustawowe wymogi, w tym odpowiednie standardy lokalowe, sanitarne i przeciwpożarowe. Na przykład klub lub żłobek musi się znajdować na parterze, mieć dwa oddzielne wyjścia, a najlepiej jedno bezpośrednio do ogródka. Tymczasem zdecydowana większość takich placówek działa w mieszkaniach (np. na trzecim piętrze) albo w wynajętych domach. Spełnienie warunków ustawy często wymaga zmiany siedziby lub zgody właściciela nieruchomości na bardzo kosztowny remont.

– W Krakowie brakuje lokali na taką działalność, a jeśli już się znajdą, ceny wynajmu są tak wysokie, że prowadzenie placówki traci sens – mówi Barbara Baranowska, właścicielka klubu malucha „Kubuś i przyjaciele”.

Okazuje się, że przepisy ustawy przerosły wielu właścicieli klubów malucha. Niektórzy już kilka miesięcy temu zlikwidowali działalność. Inni się do tego przymierzają. – Nawet szukałam odpowiedniego lokalu, ale gdy znalazłam i powiedziałam właścicielowi, co chcę w nim zrobić, usłyszałam, że ani on, ani sąsiedzi nie życzą sobie takiej hałaśliwej działalności – mówi pani Beata (nazwisko do wiadomości redakcji), która zlikwidowała klub.

Efektem ustawy może być powszechna likwidacja klubów. W efekcie kilka tysięcy dzieci w całej Małopolsce straci dzienną opiekę. Zwłaszcza że w samorządowych żłobkach miejsc boleśnie brakuje.

Nie wiadomo, ile klubów malucha działało w ostatnich latach w Małopolsce. W Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej na terenie Gminy Miejskiej Kraków zarejestrowanych jest 728 podmiotów mających prawo prowadzić podobną działalność. Ile z nich w rzeczywistości opiekuje się dziećmi? Tego nie wie nikt. Na pewno jednak nowa ustawa mocno je zdziesiątkuje.

Już odbieramy sygnały od zaniepokojonych sytuacją rodziców. – Syn uczęszcza do klubu w podkrakowskiej miejscowości. Jesteśmy z tej placówki bardzo zadowoleni. Dwa tygodnie temu właścicielka poinformowała nas, że być może ją zamknie – twierdzi nasz Czytelnik, tata 3-latka. Dowiedział się co prawda, że właścicielka placówki szuka jakichś możliwości prawnych, aby ją ocalić, ale liczy się również z tym, że trzeba będzie dziecku znaleźć inne miejsce.

Wielu rodziców sądziło, że ustawa żłobkowa ma pomóc im oraz ich dzieciom, a tymczasem stawia ona przed wieloma właścicielami klubów wyzwania nie do spełnienia. Nawet jeśli są one słuszne, to państwo nie zadbało o to, by zabezpieczyć rodziców w kryzysowej sytuacji.

Gdzie trafią dzieci ze zlikwidowanych placówek? Rodzice będą musieli skorzystać z pomocy babci lub dziadka, albo – jeśli takiej możliwości nie ma – zostaną zmuszeni do poszukiwań niani, oczywiście płatnej.

Dominik Kmita, członek zarządu Fundacji Rozwoju Dzieci, uważa, że likwidacji klubów można się było spodziewać już w 2011 r., kiedy uchwalano ustawę.

– Przyglądając się jej zapisom, można odnieść wrażenie, że wymogi są za ostre – przyznaje. Podkreśla jednak, że placówki, które pozostaną, zyskają wreszcie nadzór, co powinno poprawić standardy ich działalności i ucieszyć odpowiedzialnych rodziców.

Tymczasem Elżbieta Kuras z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie nie uważa, by ustawowe warunki dla żłobków i klubów malucha były zbyt wygórowane. Zachęca właścicieli takich placówek do kontaktu z sane­pidem. – Jeśli w klubach lub żłobkach będą jakieś problemy z wymaganymi wymiarami, mogą zawnioskować o odstępstwa. Podczas kontroli dowiedzą się, czy jest to możliwe – dodaje Elżbieta Kuras.

Filip Szatnik, dyrektor Biura Informacji krakowskiego magistratu, twierdzi, że właściciele klubów mogą skorzystać z konkursu rządowego „Maluch – edycja 2014”, ogłoszonego przez ministra pracy. Na ten program przeznaczono w całym kraju 101 mln zł. Właśnie instytucje opieki nad dziećmi do lat 3 mogą się w nim ubiegać o państwowe dotacje.

Tymczasem nieliczni właściciele klubów, którzy porwali się na adaptację lokali, informują, że wkrótce większość z nich przekształci się w żłobki. Tylko w nich bowiem dzieci mogą przebywać ponad pięć godzin. Żłobki są też bardziej opłacalne. Dopłata miasta do jednego dziecka w żłobku to 300 zł na miesiąc, a do dziecka w klubie – 140 zł. Dla rodziców żadna różnica, a właścicielom placówek będzie łatwiej związać koniec z końcem.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski