Kłys poza podium

Bez medalu mistrzostw Europy wróciła z Montpellier Katarzyna Kłys (kat. 70 kg). Zawodniczka UKS Judo Kraków stoczyła dwie walki i odpadła w kwalifikacjach.

Dwukrotna wicemistrzyni Starego Kontynentu (pierwszy tytuł zdobyła pod panieńskim nazwiskiem Piłocik), tym razem nie stanęła na podium, mimo że wybornie rozpoczęła turniej we Francji. Wymieniana w gronie faworytek do medalu Kłys pierwszy pojedynek wygrała przez ippon z reprezentantką gospodarzy Gevrise Emane.

Zwyciężając brązową medalistkę igrzysk olimpijskich, dwukrotną mistrzynię świata i czterokrotną mistrzynię Europy, 28-letnia Polka błyskawicznie potwierdziła wysokie aspiracje. – Po pokonaniu takiej rywalek myślałam, że Kasia pójdzie dalej i włączy się do walki o medal. Zresztą już przed startem zakładałam, że Kłys będzie jedną z naszych liczących się zawodniczek – przyznaje trenerka kadry kobiet Aneta Szczepańska, wicemistrzyni olimpijska z Atlanty.

Gdy wszyscy ostrzyli sobie zęby na sukces Kłys, trenowana na co dzień przez męża Artura, zawodniczka nieoczekiwanie przegrała na kary z Austriaczką Bernardette Graf. Polka nie sprostała tej samej rywalce, z którą męczyła się podczas niedawnego obozu treningowego w Tata na Węgrzech.

– Faktem jest, że Austriaczka to niewygodna judoczka, ale z takimi przeciwniczkami powinno się wygrywać. Zresztą w końcówce walki była szansa rzucić Graf, ale Kasia tego nie wykorzystała. Zrobiła zbyt płytkie wejście do rzutu i rywalka przetrzymała wynik do samego końca – ubolewa Szczepańska, ale nie rozdziera szat, bo mistrzostwa Europy nie były imprezą docelową.

W tym roku, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami selekcjonerki, głównymi zawodami będą oczywiście mistrzostwa świata.

– Wynik rywalizacji w Montpellier jest dla mnie wskaźnikiem, w którym miejscu się znajdujemy. Prawdę mówiąc, liczyłam na więcej, zwłaszcza że dziewczynom tak dobrze szło w tegorocznych startach, między innymi w Pucharach Świata – przyznaje trenerka krakowskiej judoczki.