Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobieta szuka kierowcy, który rozjechał jej stopę

Redakcja
Fot. Magdalena Balicka
Fot. Magdalena Balicka
Przed chrzanowskim szpitalem auto najechało na nogę Marzeny Nowotarskiej z Nowej Góry pod Krzeszowicami. Kobieta poczuła ból, pieczenie stopy. Teraz czeka ją kosztowna rehabilitacja. Pani Marzena zamieściła w chrzanowskiej prasie ogłoszenie "Proszę o pilny kontakt panią, która w czwartek 23 lutego o godzinie 11.40 koło szpitala najechała mi czarnym kombi na nogę".

Fot. Magdalena Balicka

CHRZANÓW. Pani Marzena jest po wypadku, wciąż nie może chodzić i nie stać jej na rehabilitację. Dlatego liczy na odszkodowanie od kierowcy czarnego kombi.

Poszkodowana liczy, że kierowca skontaktuje się z nią i wypłaci odszkodowanie. Choć od wypadku minęły już trzy tygodnie, nadal nie może chodzić, a na rehabilitację jej nie stać. - Zarabiam w sklepie tylko tysiąc złotych, z których muszę wyżywić pięcioosobową rodzinę - żali się kobieta.

W dniu zdarzenia wracała z synem z badania tomografem komputerowym. - Szliśmy w kierunku przystanku autobusowego, samym krajem jezdni, bo nie ma tam chodnika - relacjonuje. Nagle poczuła ostre pieczenie stopy. - Jakby słoń stanął mi na palce - wspomina. Zauważyła przed sobą czarny samochód kombi i kobietę, która wychyliła się z okna. - Spytała tylko czy mogę chodzić. W szoku poruszałam szybko stopą. Nie zdążyłam odpowiedzieć, a pani odjechała - opowiada.

Zanim pani Marzena dokuśtykała do przystanku, noga spuchła jej jak balon. Sąsiadka i syn pomogli jej dojść do domu. Zimowy but, po którym przejechał samochód, przypomina dziś naleśnik. Są na nim nadal ślady opon. Jeszcze tego samego dnia starszy syn zawiózł ją do chirurga. Noga wprawdzie nie jest złamana, ale mocno potłuczona i wymaga rehabilitacji. - Dwa tygodnie przesiedziałam w gipsie na zwolnieniu lekarskim. To kilkaset złotych mniej do wypłaty. Do tego 300 złotych straciłam na maści, leki przeciwbólowe i opaskę uciskową. Nie liczę nowiutkich skórzanych butów - denerwuje się pani Marzena.

O zdarzeniu powiadomiła policję, ale dopiero trzy tygodnie po zajściu. Liczyła, że noga się zagoi i nie będzie sprawy. Teraz jednak postanowiła odnaleźć sprawcę swego bólu. Zrobiła także własne małe śledztwo. Sąsiadka, która była świadkiem zajścia, dowiedziała się, że kobieta, która ją najechała, przyjechała odebrać swe dziecko ze szpitala. Z oddziału dziecięcego wypisano wtedy siedmioro dzieci. Policja nie powinna mieć problemu z ustaleniem ich tożsamości i odnalezieniem właścicielki czarnego kombi. Każdy kto może naprowadzić na trop może dzwonić do pani Marzeny pod numer 509 938 641.

Chrzanowska policja bada sprawę. - Najpierw musimy przesłuchać świadków i strony zdarzenia - informuje Robert Matyasik, rzecznik jednostki. Bierze pod uwagę, że panie dojdą do porozumienia. Sprawa może jednak skończyć się w sądzie. - Wtedy to właśnie sąd orzeknie czy poszkodowanej należy się odszkodowanie, a jeśli tak, to w jakiej kwocie - zaznacza Matyasik.

Magdalena Balicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski