Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety podające się za pracownice socjalne chodzą po Kobylance i Zagórzanach. Ośrodek pomocy apeluje: to nie są nasi ludzie!

Halina Gajda
Halina Gajda
fot.123rf
Seniorzy znowu na celowniku oszustów. I znowu obrali starą, dobrze znaną metodę na pracownika pomocy społecznej, który przychodzi do nich na wywiad, by mogli skorzystać na przykład z dofinansowania na zakup sprzętu rehabilitacyjnego. Nowinką w działaniu jest to, że przynoszą ze sobą… kawę i ciastka. To ostatnie przykłady z Małopolski.

W ostatnich dniach na terenie Zagórzan i Kobylanki pojawiły się dwie kobiety, które chodzą po domach i przedstawiają się jako pracownice socjalne. Wybierają osoby starsze i samotne. Mają ze sobą tablet, zdarzyło się, że robiły zdjęcia dowodów osobistych. W jakim celu - nie wiadomo. Gorlicki GOPS o całej sprawie dowiedział się od rodzin, które dzwoniły do ośrodka, by zapytać skąd taka wizyta i po co potrzebne były wspomniane zdjęcia.

- Po raz kolejny uczulamy: jeśli ktoś nie występował z wnioskiem o pomoc, to nasi pracownicy na pewno się u niego nie pojawią, a tym bardziej nie będą prosili o dowody osobiste, by robić ich zdjęcia - podkreśla Anna Rafa, szefowa gorlickiego GOPS.

Z relacji wynika, że wspomniane kobiety są niezwykle przekonujące i serdeczne w rozmowie. Jedna z osób, która odwiedziły, była wręcz oburzana na rodzinę, że ta zdecydowała się zadzwonić do ośrodka pomocy, by zapytać o cel rzekomej wizyty. Tłumaczyła bowiem, że tak miłe panie, nie mieć złych intencji.

Anna Rafa, mimo wszystko napisała więc apel do odczytania przez wszystkich księży w parafii. GOPS prosi w nim o czujność, wystrzeganie się okazjonalnych zakupów i przede wszystkim większą powściągliwość w okazywaniu dowodu osobistego.
- Mam nadzieję, że coś to pomoże - dodaje.

Niech pani zrobi kawę, napijemy się razem

Stare porzekadło mówi, że człowiek uczy się przez całe życie, ale czasem, zamiast wszystkiego doświadczać na własnej skórze, warto skorzystać z doświadczenia innych. Kolejny raz okazuje się, że oszuści nie mają w swych działaniach granic. Do małopolskich policjantów dotarły ostatnio wieści o rzekomych pracownikach pomocy społecznej czy też fundacji, które mają pod opieką osoby starsze. Chodzą po domach i mieszkaniach, oferują pomoc w zdobyciu środków albo tłumaczą konieczność przeprowadzenia wywiadu. Taka właśnie oszustka zapukała do drzwi 88-letniego mężczyzny.

Gdy została wpuszczona do środka, poprosiła gospodarza o zaparzenie przyniesionej przez siebie kawy - opisuje Sebastian Gleń, oficer prasowy KWP w Krakowie. - Starszy pan, niczego nie podejrzewając, przygotował napój. Sam również się poczęstował - dodaje.

Co się później stało, nie bardzo wiadomo - senior najpewniej stracił przytomność, albo po prostu zasnął. Jakkolwiek by jednak nie było - gdy się ocknął, zobaczył swoje rzeczy powyciągane z szafy i porozrzucane po mieszkaniu. Szybko się też zorientował, że nie ma dokumentów ani pieniędzy - 900 złotych, które miał w domu.

Kilka dni później doszło do podobnego zdarzenia - starsza pani wpuściła do domu rzekomą pracownicę fundacji, wypiła przyniesioną przez nią kawę i straciła przytomność. Kilka godzin później zorientowała się, że nie ma śladu po gotówce i biżuterii.

Sprzęt rehabilitacyjny w towarzystwie ciasta

W Brzesku oszuści poszli o krok dalej. Poza kawą przynieśli ze sobą ciasto. Ofiarami darmowego poczęstunku padły 84-latka i jej 55-letnia córka. Do mieszkania kobie zapukały dwie kobiety oferujące sprzęt do rehabilitacji. Podczas pokazu sprzętu i zachwalania jego działania nieznajome poczęstowały domowniczki przyniesionymi wiktuałami.

Seniorka zdecydowała się na zakup, sięgnęła do szafki i odliczyła potrzebną kwotę. W trakcie dalszego spotkania nagle źle się poczuła, jej córka straciła przytomność. Rzekome specjalistki od rehabilitacji oczywiście zniknęły z mieszkania, zostawiając nieświadomie niczego kobiety. Razem z nimi, zginęła też spora kwota pieniędzy. Odnalazła je krewna, która przyszła w odwiedziny. Poszkodowane trafiły do szpitala.

- Kobiety podejrzewają, że ich stan zdrowia pogorszył się po poczęstunku - opisuje Ewelina Buda, rzeczniczka brzeskiej policji.
Policjanci zabezpieczyli jego próbki do badań laboratoryjnych.

- Śledczy wyjaśniają, czy mogły się w nich znajdować substancje, które wywołały takie skutki - dodaje.

Pomoc instytucji nie przychodzi znienacka

Romana Gajdek, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Gorlicach nasze informacje od raz komentuje.

- Nasi pracownicy nigdy nie przychodzą do nikogo z żadnymi ofertami, nie przynoszą ze sobą żadnego poczęstunku. Jedyną grupą, którą rzeczywiście odwiedzamy w domach, są rodziny zastępcze oraz osoby, które starają się o pomoc w likwidacji barier architektonicznych. Wtedy do takich przychodzi kilkuosobowa komisja. Wszelkie inne sprawy załatwiane są w siedzibie PCPR.

Andrzej Przybyłowicz, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gorlicach też uczula na wszelkie propozycje wsparcia. Czerwona lampka powinna zaświecić się każdemu, kto słyszy, że ośrodek pomocy społecznej ma dla niego ofertę, a zagadnięty, nigdy się o taką nie starał. Poza tym, w każdej chwili można wylegitymować osobę, która podaje się za pracownika MOPS, a ten na obowiązek taką legitymację razem ze zdjęciem pokazać.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Magnes, kultura Gazura

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kobiety podające się za pracownice socjalne chodzą po Kobylance i Zagórzanach. Ośrodek pomocy apeluje: to nie są nasi ludzie! - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski