Carlo Ancelotti w swej autobiografii, która właśnie trafiła na nasze księgarskie półki, przyznaje, że „trzeba marzyć, a przy tym nie za bardzo wierzyć w spełnienie tych marzeń, bo dzięki temu presja jest znacznie mniejsza”.
Włoch, który zdobył mnóstwo trofeów i jako zawodnik, i jako trener, w publikacji napisanej z dziennikarzem Sky Sports, swym rodakiem Alessandro Alciato – współautorem znakomitej biografii Andrei Pirlo – opisuje nie tylko swe liczne sukcesy, ale i bolesne porażki. Na przykład tę sprzed 10 lat w finale Ligi Mistrzów w Stambule, gdy jego Milan prowadził 3:0, a przegrał rzutami karnymi.
„Staliśmy się bohaterami swoich najczarniejszych snów. Świat stanął na głowie” – wspomina. Ale i dodaje: „Dzisiaj podchodzę do katastrofy w Stambule tak samo jak do każdej innej porażki. Nie wpędza mnie już w depresję”.
O tę ostatnią trudno posądzać człowieka, który w swej autobiografii potrafi zachować dystans wobec samego siebie i otaczającej go rzeczywistości. Głębsze refleksje łączy z nutkami autoironii, soczyste anegdoty miesza z celnymi spostrzeżeniami.
Pisze nie tylko o sobie, ale i o wielkich postaciach świata futbolu, z którymi się styka(ł). Często wtrąca wątki... kulinarne, zdradza, że chciał... zjeść gracza Chelsea Jurija Żyrkowa.
Gdy Alciato spisywał wspomnienia Ancelottiego, ten prowadził jeszcze londyński zespół (oryginalne wydanie książki we Włoszech i Wielkiej Brytanii ukazało się w 2010 roku), dlatego do polskiej wersji autobiografii dołączona jest miniksiążeczka, autorstwa m.in. dziennikarza Michała Okońskiego, dotycząca ostatniego okresu pracy Włocha .
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?