W naszym mieście jest ich 28 kilometrów (to ok. 13 proc. łącznej długości krakowskich torowisk) podczas gdy w plasującej się na drugim miejscu Łodzi tylko 22,5 km, a w Warszawie ledwie 16,1 km.
Jeszcze gorzej wypada - porównywany często z Krakowem - Wrocław, w którym jest niespełna sześć kilometrów zielonych torowisk.
„Budowa zielonych torowisk niesie również korzyści środowiskowe. Roślinność pozwala bowiem filtrować spaliny emitowane w ruchu drogowym. Dodatkowo, dzięki zdolnościom absorpcyjnym, odpowiednio zaprojektowane konstrukcje nawierzchni działają podczas opadów jak gąbka, odciążając częściowo systemy kanalizacji miejskiej. Ułatwiają również ograniczanie efektu tzw. miejskiej wyspy ciepła (ang. Urban Heat Island).” - czytamy w raporcie przygotowanym przez TINES.
Władze Krakowa oczywiście już zapowiadają, że pod Wawelem zielonych torowisk będzie jeszcze więcej. Częściowo w takiej technologii zbudowane ma zostać m.in. torowisko do Górki Narodowej. I to cieszy.
Zdecydowaną większość pasażerów komunikacji miejskiej jeszcze bardziej ucieszyłoby jednak, gdyby Kraków z kolei przestał być liderem w innej kategorii - liczby wybrzuszających się szyn. Bo gdy spóźnia się tramwaj, nawet... zielone torowisko nie jest w stanie nikogo uspokoić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
