Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolarstwo. Tomasz Wójcik: Są trudne czasy, ale najważniejsze, że daliśmy radę

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
W 37. edycji wystąpiło 33 zawodników
W 37. edycji wystąpiło 33 zawodników Twitter/Karpacki Wyścig Kurierów
37. edycja Karpackiego Wyścigu Kurierów przeszła do historii. Była specyficzna, w czasach pandemii. Jednodniowy wyścig, zamiast wieloetapowego, zgromadził na starcie tylko 33 kolarzy.

Wszyscy zadają sobie pytanie, jak będzie w przyszłym roku?
Są dwa terminy uwzględnione w kalendarzu Międzynarodowej Unii Kolarskiej – standardowy dla KWK – na przełomie kwietnia i maja oraz rezerwowy 30 – 31 sierpnia.
- Mamy dwa odległe terminy po to, by dostosować się do sytuacji – tłumaczy Tomasz Wójcik, dyrektor wyścigu. - W razie czego chciałbym zrobić imprezę w dwa dni. Zależy mi na tym, by wyścig ruszył z Budapesztu do Polski. Jeśli się nie da zrobić międzynarodowej imprezy, to wtedy dwa etapy urządzilibyśmy na Węgrzech – prolog i etap z Veszprem do Papy. A gdzie moglibyśmy kończyć w Polsce? Na przykład na zamku w Krasiczynie, albo w Oświęcimiu. Byłem tak umówiony na 2021 r. Trzeba zadać sobie pytanie, czy szukamy nowych miast, czy jesteśmy przy tych, które miały być w edycji 2021? W tym roku też mogłaby to być impreza dwudniowa, ale akurat konkurowaliśmy z innymi wyścigami, bo kalendarz tak się skumulował w czasach pandemii, więc uznaliśmy, że robimy imprezę jednodniową.

Trasa w tym roku została skrócona ze 170 do 134 km. Planując przejazd kolarzy Wojcik miał w głowie różne sytuacje, zwłaszcza te pogodowe i był przygotowany na nowy scenariusz.
- Elastyczność względem trasy była spowodowana tym, że musiałem brać pod uwagę niekorzystną aurę - tłumaczy. - Wtedy automatycznie skracalibyśmy etap. Teraz to się przydało ze względu na koronawirusa. „Obcięliśmy” pętlę wokół Ciężkowic.

Wójcik, jak wielu organizatorów imprez kolarskich, musi borykać się z finansami. Na szczęście ma sprawdzonych partnerów.
- Wirus koronawirusa pokazał finansową ubogość polskiego kolarstwa – potwierdza dyrektor. - Większości polskich drużyn już na poziomie rywalizacji orlików nie stać na badania na obecność koronawirusa, które były wymagane przed starem. Dlatego z 14 ekip, jakie miały wystąpić, 11 stawiło się na starcie, a pojechało 7, w tym dwie polskie – reprezentacja i Chrobry Głogów. I ten drugi zespół zaprezentował się świetnie - Adam Kuś, górski mistrz Polski był drugi, a jego zespół wygrał klasyfikację drużynową.

Kolejne edycje wyścigu nie są zagrożone. Ale rodzi się kilka pytań.
- Dotyczą one atmosfery dla sportu wyczynowego, niekoniecznie do końca zawodowego – mówi Wójcik. - Chodzi o stan finansów ekip, samorządów, sponsorów. Dzisiaj mogę mówić tylko w samych superlatywach o sponsorach, ale może za dwa, trzy lata pandemia też w nich uderzy i nie będą w stanie nam pomóc. Dotyczy to wielu imprez, ale zaletą naszej jest to, że odbywa się na świeżym powietrzu, publiczność stojąca przy drodze nie czuje się zagrożona. Odczuwam dużą satysfakcję, że ten wyścig się odbył.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kolarstwo. Tomasz Wójcik: Są trudne czasy, ale najważniejsze, że daliśmy radę - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski