MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolęda na telefon i bez koperty

Redakcja
Kolęda oficjalnie rozpoczyna się po świętach Bożego Narodzenia, a kończy 2 lutego. Jednakże w parafiach wielkomiejskich księża zaczynają kolędę już na początku grudnia. Parafian odwiedza zwykle sam proboszcz lub wikary. W tym roku w kolędzie uczestniczy w całej Polsce ponad 20 tys. księży i prawie 40 tys. ministrantów.

RELIGIA. Dla części wiernych kolęda to zwykła, "urzędowa" wizyta. Księża chcą zmienić to nastawienie.

Każdy z ponad 200 kapłanów, którzy chodzą z kolędą po Krakowie, wizytuje kilkadziesiąt domów dziennie. Pod Wawelem kolędę przyjmuje ponad 90 proc. wiernych. To absolutny rekord, jeśli chodzi o duże miasta. Jak mówi ks. dr Robert Nęcek, rzecznik archidiecezji krakowskiej, w Krakowie drzwi otwierają przed księdzem nawet ludzie niewierzący, a także osoby innych wyznań - zielonoświątkowcy, grekokatolicy, prawosławni.

Dokładnej liczby wiernych, którzy zapraszają do siebie księdza, nie potrafi podać nawet Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, który przeprowadza szczegółowe analizy na temat religijności Polaków. Z szacunkowych danych wynika, że księdza po kolędzie przyjmuje, co trzeci Polak. W dużych miastach, za wyjątkiem Krakowa, drzwi przed kapłanem otwiera zaledwie połowa mieszkańców. W wiejskich parafiach ten wskaźnik wynosi prawie 100 proc.

W dużych aglomeracjach księża chodzący z kolędą mają trudne zadanie. Na strzeżonych, zamkniętych osiedlach muszą najpierw wysłać oficjalne pismo do administracji. A i tak ochroniarz pozwoli im wejść tylko do tych mieszkań, których lokatorzy wpisali się na specjalną listę. Na takie osiedla księża chodzą niechętnie. Proboszcz jednej z krakowskich parafii zwierza się, że w taki rejon wysyła najmłodszego stażem wikarego. Starsi się buntują, a najmłodszemu nie wypada odmówić.

Księża chodzący po kolędzie odwiedzają średnio 40-60 mieszkań i domów dziennie. W miejskich parafiach kolędowanie rozpoczynają dopiero po południu, gdy skończą zajęcia w szkole. Chodzą po domach czasem nawet do godziny 10 wieczorem. Można im wierzyć, że są zmęczeni i fizycznie, i psychicznie. W tym okresie pracują jakby na dwa etaty - rano katecheza w szkole, potem kolęda, w międzyczasie msza, pogrzeby, dyżury w kancelarii parafialnej.

Parafianie, nawet systematycznie praktykujący, zwłaszcza mieszkańcy dużych miast, też nie są w komfortowej sytuacji. Zapracowani, zabiegani, wcale nierzadko traktują kolędę jak przykry obowiązek, którego wypełnienie burzy im porządek dnia. To zapewne jedna z przyczyn zanikania zwyczaju przyjmowania kolędy w wielkich miastach. Dlatego niektórzy księża szukają nowych metod bezpośredniego kontaktu z wiernymi. Proboszcz jednej z parafii poprosił wiernych, żeby wysyłali do niego SMS z informacją, którego dnia i o której godzinie mogą przyjąć kapłana po kolędzie.

Najwięcej emocji związanych z kolędą dotyczy tzw. kopertówek, czyli ofiar składanych podczas odwiedzin. W dyskusjach na temat sensu kontynuowania tej formy duszpasterstwa księża podkreślają, że ofiara, z której kapłan zostawia dla siebie tylko część pieniędzy (przeciętnie jedną trzecią), nie jest celem kolędy. W niektórych diecezjach jest wręcz zakaz przyjmowania "kopertówek", np. opolskiej czy gliwickiej. Zgodnie z zasadami uchwalonymi na jednym z ostatnich synodów biskupów, tam, gdzie nie zbiera się ofiar w czasie kolędy, można przeprowadzić zbiórkę tzw. kolędową na tacę podczas wszystkich mszy świętych w niedzielę po zakończeniu kolędy.
Również w tych diecezjach, gdzie nie ma oficjalnego zakazu przyjmowania datków pieniężnych podczas kolędy, proboszczowie rezygnują z "kopertówek". Regułą jest nie przyjmowanie ich w domach osób bezrobotnych, ubogich, chorych.

Ile wierni dają księdzu do koperty? Oczywiście, "co łaska", bo przecież nie ma ustalonego cennika za posługi duszpasterskie. Jednak zwyczajowo przyjęło się, że do koperty wkłada się nie mniej niż 20 złotych. Po minimum 5-10 zł otrzymują też ministranci. Pieniądze z kolędy są dzielone. Część kwoty jest przeznaczona na potrzeby diecezji, część pozostaje w parafii (za te pieniądze kupuje się np. drobne sprzęty, a także przeznacza na cele charytatywne). Pozostałą część proboszcz dzieli pomiędzy wszystkich kapłanów.

W archidiecezji krakowskiej część pieniędzy z kolędy jest przeznaczana na utrzymanie domów księży emerytów w Proszowicach i Makowie Podhalańskim, domów samotnej matki prowadzonych przez Caritas i na pomoc księżom, znajdującym się w szpitalach. Ks. Robert Nęcek zwraca uwagę, że księża w archidiecezji krakowskiej mają też obowiązek wpłacenia pewnej sumy na krakowskie seminarium duchowne i Papieską Akademię Teologiczną.

- Znam kapłanów, którym naprawdę bardzo niewiele zostaje z kolędy, bo koperty z pieniędzmi ofiarowane w jednym domu, zostawiają w innym, biedniejszym - mówi ks. dr Robert Nęcek, rzecznik archidiecezji krakowskiej.

Grażyna Starzak

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski