Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolej sterroryzowała Kraków. Urzędnicy się nie martwią

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Dyrektorzy zarządu dróg zgodzili się na paraliżowanie ruchu w Krakowie. Nie zaproponowali krakowianom nic w zamian.

Tak gigantycznych utrudnień w ruchu po Krakowie - które chcą mieszkańcom zafundować szefowie PKP PLK - nie było chyba nigdy. I co najgorsze, potrwają one lata! Przynajmniej do 2019 roku kolejarze zamierzają ograniczyć ruch pod większością swoich wiaduktów między centrum a północą miasta. Wcześniej zablokowali przejazdy w Bronowicach, a niewykluczone, że na początku przyszłego roku dołożą jeszcze blokady na południu - od Zabłocia w stronę Bieżanowa. Kraków zostanie praktycznie przedzielony na pół, a dojazd np. z Prądnika Białego do Śródmieścia będzie horrorem.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ ARKA MACIEJOWSKIEGO: „Kolej górą”. Kosztem mieszkańców

Kolejarze, dbając przede wszystkim o swój interes, zdołali przekonać urzędników miejskich, że tylko dzięki tym gigantycznym zamknięciom będą mogli sprawnie prowadzić prace. Inaczej PKP będą narażone na utratę unijnej dotacji (ok. 800 mln zł) przyznanej na dobudowę torów dla Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej (SKA) między Bieżanowem a Dworcem Towarowym. Musi ona zostać rozliczona do 2020 roku. Kolej nie miałaby jednak takich problemów, jeśli od początku lepiej przygotowałaby się do tej kluczowej inwestycji.

- Główny problem tkwi w tym, że rozpoczęła się zbyt późno. Prace powinny ruszyć przynajmniej w 2015 r., aby zostało wystarczająco dużo czasu na podzielenie inwestycji na więcej etapów. Kolejarze nie musieliby wtedy kumulować utrudnień, obawiając się, że nie zdążą rozliczyć unijnego dofinansowania. Zbyt długo kończyło się tylko na planach - podkreśla Stanisław Albricht z pracowni Altrans. Tymczasem w 2015 r. szefowie PKP PLK dopiero ogłosili przetarg na wybór wykonawcy. Od tamtego momentu do rozpoczęcia prac minęło aż półtora roku! „Postępowanie było prowadzone w trybie przetargu ograniczonego składającego się z dwóch etapów, by wybrać pewnego i doświadczonego wykonawcę” - argumentuje Dorota Szalacha z biura prasowego PKP PLK.

Efekt jest taki, że na realizację projektu zostało mało czasu. To jednak niejedyny problem, przez który cierpią mieszkańcy. - Sytuacja wyglądałaby też inaczej, gdyby w terminie zakończyła się modernizacja torów w stronę Katowic. Utrudnienia w rejonie ul. Łokietka czy Miodowej nie kumulowałyby się z tymi w Bronowicach - podkreśla Stanisław Albricht.

Kolejnym jaskrawym przykładem chaosu panującego wewnątrz spółki PKP PLK jest stacja na krakowskim Zabłociu. Trwa jej modernizacja w ramach budowy łącznicy Zabłocie - Krzemionki. Zostanie otwarta w grudniu. Okazuje się jednak, że kolejarze będą musieli zdemontować część nowych elementów stacji, by... dobudować do niej dodatkowe tory dla SKA. Dzisiaj nie są jednak w stanie określić, które elementy peronów będą demontować, bo... dla tej części inwestycji nie mają jeszcze gotowego projektu.

Bulwersujące jest też to, że kolejarze po raz kolejny powielają swój scenariusz działania. Trzy lata temu dokładnie tak samo postanowili sparaliżować Tarnów. „PKP zamknęło przejazd pod wiaduktem przy ulicy Czerwonych Klonów. To piąty przejazd kolejowy w tym mieście remontowany w tym samym czasie!” - informowało Radio Kraków. Teraz podobne problemy przechodzić będą mieszkańcy stolicy Małopolski. - Złożę w Sejmie interpelację w tej sprawie. Mam nadzieję, że kolejarze raz jeszcze dokładnie się zastanowią, jak prowadzić inwestycję, by nie sparaliżować Krakowa - mówi Bogusław Sonik, poseł Platformy Obywatelskiej.

Tymczasem krakowscy urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, zamiast postawić twarde warunki i nie godzić się na tak wielkie ograniczenia ruchu w jednym czasie, powielają tylko kolejową propagandę. I umieszczają na swojej stronie internetowej przekopiowane z PKP komunikaty typu: „Inwestor, wykonawca i władze miasta ściśle współpracują ze sobą, by modernizacja przebiegła sprawnie i dynamicznie”.

Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury i budownictwa, broni kolejarzy. - Oczywiście, można było rozpocząć dobudowę torów wcześniej, gdyby poprzedni ministrowie z rządu PO-PSL przygotowali chociaż pełną dokumentację techniczną. Gdyby zakończyli budowę torów w stronę Katowic w 2014 r., tak jak obiecywali, to kumulacji utrudnień by nie było - twierdzi minister.

Już jutro kolejarze z PKP PLK chcą rozpocząć proces wprowadzania gigantycznych utrudnień w ruchu na odcinku od ul. Miodowej aż do ul. Wrocławskiej. Podobnie jak w Bronowicach zamierzają zablokować ruch pod czterema przebudowywanymi wiaduktami, a pod kilkoma kolejnymi zwęzić jezdnie. Nawet na kilka lat! Północna część Krakowa zostanie niemal odcięta od reszty miasta, a tysiące mieszkańców, którzy będą chcieli dojechać np. z Prądnika Białego do centrum, utkną w korkach.

Eksperci od transportu mówią wprost: „to będzie tragedia”, oburzenia nie ukrywają mieszkańcy oraz radni. W tej sytuacji najbardziej bulwersujące jest jednak zachowanie urzędników z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. - Rozmawiałem z Łukaszem Frankiem, wicedyrektorem ZIKiT, i powiedziałem mu wprost, że to, co robią, jest niepoważne. Zamiast działać w interesie mieszkańców, zachowują się spolegliwie wobec PKP i wydają im zgodę na tak wiele ograniczeń w ruchu jednocześnie - mówi Grzegorz Stawowy, radny miejski (PO), a jednocześnie prezes spółki Koleje Małopolskie.

Bierność i opieszałość pracowników ZIKiT zdumiewa już od kilku dni. W poniedziałek nie pojawili się na konferencji, na której kolejarze przedstawili swój plan zmian - bo stwierdzili, że zbyt późno dostali zaproszenie. Wczoraj zamieścili na swojej stronie internetowej lakoniczny komunikat z listą utrudnień. Ale nawet nie napisali go sami. Przekleili tylko przygotowany przez PKP PLK tekst i powielili propagandową retorykę kolejarzy, że „z dwudziestu ulic będących w obszarze przebudowy linii kolejowej istotne zamknięcia obejmą dwie z nich”. Co jest nieprawdą, bo od września kierowcy nie będą mogli przejechać pod czterema wiaduktami: na ul. Miodowej, Kopernika, Kamiennej i Łokietka.

Na zasadzie „kopiuj-wklej” urzędnicy poinformowali też, że „przy tym ogromnym przedsięwzięciu kolejowym i drogowym inwestor, wykonawca i władze miasta ściśle współpracują ze sobą, by modernizacja przebiegła sprawnie i dynamicznie”. Szczególnie słowo „dynamicznie” może oburzać, ponieważ Rafał Zahuta, kierownik kontraktu z PKP PLK, stwierdził, że ograniczenia w ruchu potrwają „nie mniej niż dwa lata”. Oznacza to, że mogą potrwać nawet cztery, tyle czasu ma zająć dobudowa torów na 20-kilometrowym odcinku między Bieżanowem a centrum Krakowa. Dla porównania - oczywiście zdając sobie sprawę z różnych uwarunkowań - w Chinach budowa mierzącej ponad tysiąc kilometrów linii kolejowej między Pekinem a Szanghajem trwała... niewiele ponad trzy lata.

Oczywiście urzędnicy z ZIKiT konsekwentnie przekonują, że nie zgodzili się na wszystkie żądania kolejarzy, którzy chcieli równocześnie z zamknięciem przejazdu pod wiaduktem nad ul. Kopernika i Miodowej wyłączyć całkowicie ruch na ul. Grzegórzeckiej. Ostatecznie w ZIKiT zgodzili się jednak na zwężenie, co powoduje, że kierowcy, którzy nie będą mogli przejechać przez ul. Kopernika, utkną na Grzegórzeckiej. - Pracownicy ZIKiT poszli na rękę kolejarzom, nie oferują krakowianom nic w zamian - podkreśla Łukasz Gibała, lider stowarzyszenia Logiczna Alternatywa.

Do dziś urzędnicy nie zorganizowali spotkania z mieszkańcami, na którym powiedzieliby, jak mają sobie poradzić w tej sytuacji. Nie przedstawili planu uruchomienia dodatkowych kursów tramwajów lub autobusów, na które mogliby przesiąść się kierowcy, by nie stać w korkach. Nie wyznaczyli żadnych objazdów. Bo jak sami przyznają... nie za bardzo jest gdzie je wyznaczyć. Sami jednak do tego doprowadzili. - Kwestia objazdów jest problematyczna, bo musielibyśmy je wytyczyć przez ulice, na których też pojawią się utrudnienia - mówi otwarcie wicedyrektor Franek.

Taka sytuacja dotyczy m.in. Krowodrzy. Naturalnym objazdem dla zamkniętego przejazdu ul. Łokietka byłaby ul. Wrocławska, ale tam też pod wiaduktem możliwość przejazdu zostanie ograniczona. Wicedyrektor Franek twierdzi więc, że... to sami mieszkańcy muszą zdecydować, którędy chcą jechać. Przekonuje jednak, że w przyszłym tygodniu w poszczególnych dzielnicach odbędą się spotkania z radnymi i mieszkańcami. Problem w tym, że po pierwsze odbędą się one już po wprowadzeniu pierwszych zmian, a po drugie inicjatorami tych spotkań są radni, a nie urzędnicy. - Jesteśmy zdruzgotani. Tym bardziej że o tej inwestycji mówi się już od wielu miesięcy, a o szczegółach tak ogromnych zmian dowiadujemy się kilka dni przed ich wprowadzeniem. Nikt nas ani mieszkańców nie zapytał o zdanie - mówi Jakub Kosek, przewodniczący Dzielnicy Prądnik Biały.

Wicedyrektor Franek od razu broni się, że przecież od 2 września zostanie wprowadzona tylko część zmian, kolejne od 16 i 30 września. Gdy zaczęliśmy dopytywać, kiedy urzędnicy zaczęli z kolejarzami ustalać szczegóły ograniczeń w ruchu pod wiaduktami, okazało się, że rozmowy trwają od kwietnia. Był więc czas, by przeprowadzić konsultacje.

Eksperci od transportu, m.in. Stanisław Albricht z pracowni Altrans, podkreślają wyraźnie, że kolejarze powinni zostać zobligowani do podzielenia prac na więcej etapów, by tak wiele przejazdów nie było zamykanych jednocześnie. Wicedyrektor Franek powiela jednak tylko argumenty kolejarzy, że „roboty muszą być prowadzone w taki, a nie inny sposób, by inwestycja zakończyła się do 2021 r. i na czas zostało rozliczone dofinansowanie unijne”.

- Powtarzam, kolejarze przedstawili nam przekonujące argumenty, z których wynika, że muszą prowadzić prace na tych wszystkich obiektach jednocześnie, by zdążyć z inwestycją. Jeżeli podczas spotkań z radnymi i mieszkańcami padną ważne argumenty, że PKP może prowadzić prace w sposób mniej uciążliwy dla mieszkańców, ale niezagrażający terminom, to wsłuchamy się w nie i ponowimy rozmowy z kolejarzami - mówi Łukasz Franek. Co ciekawe, sam podaje przykład spotkania sprzed kilku miesięcy, na którym mieszkańcy wymusili na PKP zmianę sposobu prac w rejonie ul. Zielony Most. A to tylko potwierdza, że jeśli na kolejarzach wywrze się presję, część prac są w stanie wykonać w sposób mniej uciążliwy dla mieszkańców.

Interweniować zamierzają również radni miejscy. - Remonty są potrzebne, ale skala utrudnień jest niedopuszczalna. Będę rozmawiał z szefostwem ZIKiT - zapowiada Edward Porębski, przewodniczący Komisji Infrastruktury w Radzie Miasta Krakowa.

Wczoraj próbowaliśmy się skontaktować z prezydentem Jackiem Majchrowskim oraz jego zastępcą Tadeuszem Trzemielem, odpowiedzialnym za transport. Gdy kolejarze zaczynają paraliżować ruch w mieście, obu nie ma w pracy. Prezydent jest na urlopie, a wiceprezydent na zwolnieniu lekarskim.

1. ul. Zielony Most - od 3.09 wstrzymany ruch pojazdów pod wiaduktem PKP;2. ul. Rydla - wstrzymany ruch pojazdów;3. ul. Wrocławska - od 2.09 wyłączenie
1. ul. Zielony Most - od 3.09 wstrzymany ruch pojazdów pod wiaduktem PKP;

2. ul. Rydla - wstrzymany ruch pojazdów;

3. ul. Wrocławska - od 2.09 wyłączenie z ruchu jednego pasa pod wiaduktem;

4. ul. Racławicka - od 2.09 zamknięte przejście dla pieszych;

5. ul. Łokietka - od 16.09 zablokowany ruch aut pod wiaduktem PKP;

6. ul. Prądnicka - od 2.09 zwężenie drogi;

7. ul. Kamienna - od 2.09 wstrzymany ruch aut pod wiaduktem. Przejdą pod nim piesi;

8. ul. Kopernika - od 30.09 brak przejazdu pod wiaduktem. Przejdą pod nim piesi.

9. ul. Grzegórzecka - od 30. 09 auta pojadą tylko po jednym pasie w każdym z kierunków;10. ul. Miodowa - od 30.09 brak przejazdu pod wiaduktem PKP. Przejdą pod nim piesi. fot. archiwum

Utrudnienia pod wiaduktami

1. ul. Zielony Most - od 3.09 wstrzymany ruch pojazdów pod wiaduktem PKP;
2. ul. Rydla - wstrzymany ruch pojazdów;
3. ul. Wrocławska - od 2.09 wyłączenie z ruchu jednego pasa pod wiaduktem;
4. ul. Racławicka - od 2.09 zamknięte przejście dla pieszych;
5. ul. Łokietka - od 16.09 zablokowany ruch aut pod wiaduktem PKP;
6. ul. Prądnicka - od 2.09 zwężenie drogi;
7. ul. Kamienna - od 2.09 wstrzymany ruch aut pod wiaduktem. Przejdą pod nim piesi;
8. ul. Kopernika - od 30.09 brak przejazdu pod wiaduktem. Przejdą pod nim piesi.
9. ul. Grzegórzecka - od 30. 09 auta pojadą tylko po jednym pasie w każdym z kierunków;10. ul. Miodowa - od 30.09 brak przejazdu pod wiaduktem PKP. Przejdą pod nim piesi.

WIDEO: Dziury na drogach. Jak je omijać i co zrobić po uszkodzeniu samochodu?

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski