Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koleją dziewicy na szczyt marzeń

Marek Długopolski
Lodowiec Aletsch, razem ze szczytami Jungfrau i Bietschhorn, trafił na listę UNESCO
Lodowiec Aletsch, razem ze szczytami Jungfrau i Bietschhorn, trafił na listę UNESCO Marek Długopolski
SZWAJCARIA. Panna uległa pierwsza już w 1811 r., Mnich bronił się do 1857 r., a kilka miesięcy później poddał się Eiger

Zdjęcie, zdjęcie, kto mi zrobi zdjęcie - roześmiana Chinka z niewielkim aparatem w ręku, eleganckich letnich bucikach na wysokim obcasie, skąpym mini i przewiewnym sweterku krążyła po... zaśnieżonej Jungfraujoch. Długo nie musiała nawoływać.

- Moje marzenie się spełniło - krzyczała radośnie, biegnąc po chwili w kierunku rozwianej szwajcarskiej flagi. Nie przeszkadzała jej wysokość, potężne podmuchy wiatru, ani nawet lekki mróz.

Znacznie lepiej do zdobycia Przełęczy Dziewicy przygotowani byli Hindusi. Czapki i turbany - niekiedy przewiązane jeszcze szalikiem - szczelnie otulały ich głowy, a swetry i puchowe kurtki zapewniały odpowiednią porcję ciepła. Choć często doskwierała im choroba wysokościowa, także pragnęli spełnić swoje marzenia o Top of Europe.

Co ich tu gna? - To miejsce, w którym byli ich ukochani aktorzy - podkreśla jeden z przewodników. - Od czasu, gdy przełęcz zagrała w bollywoodzkich filmach Jungfraujoch jest jednym z obowiązkowych punktów wycieczek z Indii - przyznają gospodarze Kolei Jungfrau.

Niedostępne trojaczki
Jungfrau, Mönch i Eiger - pokryte wiecznym lodem potężne trojaczki od zawsze kusiły przybyszów zapuszczających się w te rejony Alp Berneńskich. Fascynował ich majestat, niedostępność, "śpiew" lodowców, a także malowniczość. Nic więc dziwnego, że każdy chciał stanąć na sięgających nieba górach. Przywilej ten jednak był wtedy zarezerwowany tylko dla nielicznych, najbardziej odważnych.

Pierwsza poddała się Dziewica (4158 m n.p.m.), a stało się to w 1811 r., Mnich (4107 m n.p.m.) bronił się dłużej - do 1857 r. Najniższy z trojaczków, Eiger (3970 m n.p.m.) pokonany został rok później. - Zdobywcy wybrali jednak najłatwiejszą trasą - mówi nasza przewodniczka. Przypomina też, że do pierwszego udanego przejścia słynnej północnej ściany doszło dopiero w 1938 roku - I dziś łatwo się nie poddaje - nie bez powodu zwana jest Ścianą Śmierci - podkreśla.

O monumentalnych szczytach marzyli jednak wszyscy. Tak zrodził się pomysł budowy kolejki do serca tych gór. - Niektóre pomysły były z "kosmosu" - przyznał Urs Kessler, szef najwyżej wspinającej się kolei w Europie.

Hotelarz Friedrich Seiller w 1870 r. rzucił myśl, aby w Jungfrau wydrążyć olbrzymi tunel. Wagoniki sunęłyby na wierzchołek, jak przesyłki na poczcie. Na podobny pomysł wpadli Alexander Trautweiler i Eduard Locher - wagoniki miały jednak zastąpić kapsuły, które mknęłyby bezszelestnie w szczelnych rurach. Myślano również o wykopaniu poziomego tunelu pod całym masywem - z wielkiej podziemnej stacji winda wywoziłaby turystów w krainę wiecznego lodu.

Miejscowi satyrycy rzucili zaś pomysł wzniesienia szwajcarskiej "Wieży Eiffla", która miałaby... 2095 metrów wysokości!

Nocna wizja
Ta właściwa idea zakiełkowała w głowie Adolfa Guyer-Zellera w nocy z 27 na 28 października 1893 r. - Od razu została przelana na papier. Na szczęście dokument ów przetrwał i jest dziś bezcennym świadectwem - przypomina Urs Kessler.
Przedsiębiorca tekstylny z Zurychu nie zamierzał, jak większość jego poprzedników, budować linii kolejowej z doliny Lauterbrunnen (795 m n.p.m.).

Wpadł na pomysł, aby dolna stacja kolejki na Jungfraujoch powstała na obszernej przełęczy Kleine Scheidegg. Choć z 2061 m n.p.m. na przełęcz Dziewicy było tylko 1400 m w pionie, to i tak trzeba było wykuć - w większości w litej skale - 12 km szlak.
21 grudnia 1894 r. Adolf Guyer-Zeller otrzymał koncesję. - Trudno dziś orzec, co bardziej spodobało się szwajcarskiemu parlamentowi - śmiały projekt otwarcia dla turystów krainy wiecznego lodu, czy 100 000 franków, które przedsiębiorca zobowiązał się przeznaczyć na wyposażenie stacji meteorologicznej na Jungfraujoch - zastanawia się Adriana Czupryn ze Switzerland Tourism.

W 1896 r. kilkuset robotników, w większości Szwajcarów i Włochów nawykłych do pracy w upiornych wysokogórskich warunkach, zaczęło wyrywać Mnichowi i Dziewicy centymetr za centymetrem. Morderczy pojedynek trwał o każdą piędź ziemi, o każdy kawałek skały. By mogli przetrwać zimę zbudowano dla nich "wioskę", a pod Jungfraujoch wywieziono 30 ton węgla, 12 ton mąki, 4 tony mięsa, 400 kg kawy, 3000 jaj, a także 50 tysięcy papierosów. Szwajcarzy mogli na obiad dostać ziemniaki (2 tony), a Włosi makaron (800 kg). Na każdego przypadał także litr wina dziennie!

Pod koniec lipca 1905 r. tunel dotarł do 3160 m n.p.m. W sporej pieczarze miała powstać stacja Eismeer (Ocean Lodowaty), a dla turystów wykuto "okna" z widokiem na lodowiec, potężne szczyty i dolinę. - W ten sposób turyści mogli podziwiać malownicze widoki, a kolejka zarabiała na siebie i dalszą budowę - przypominają szefowie charakterystycznych czerwonych wagoników. Potem wykuto jeszcze jedną stację, i kolejne okna widokowe.

21 lutego 1912 r. - po 16 latach budowy - robotnicy przebili się na Jungfraujoch. Stanęli na 3454 m n.p.m. Wizjoner z Zurychu nie wjechał jednak na wymarzoną przełęcz. Zmarł zaledwie trzy lata po rozpoczęciu budowy, w 1899 r.

Dla turystów uroczyście otwarto ją 1 sierpnia 2012 r. To, co miało zająć 7 lat trwało 16, a koszty z 10 mln franków, wzrosły do 15-16 mln franków. Ale wszystko to się opłaciło. - Już w pierwszym roku przyniosła zysk. Tylko raz w historii odnotowano zaś stratę - przypomina szef "linii kolejowej do nieba".

Charakterystyczne wagoniki z Kleine Scheidegg dojeżdżają na podziemny dworzec wykuty na wysokości 3454 m n.p.m. Stąd tunelem można przejść albo do - przyklejonego do skalnej ściany z widokiem na lodowiec Aletsch - kilkupiętrowego kompleksu restauracyjno-hotelowego, do Eispalast albo malowniczego plateau z rozległym widokiem. Można też wybrać się na spacer po lodowcu Aletsch, albo windą wyjechać na taras obserwatorium (3571 m n.p.m.). - Widok ze Sphinxa oszałamia - zgodnie zapewniają wszyscy, którzy tu byli.

To, co robotnikom zajęło 16 lat życia, turyści przejeżdżają w kilkadziesiąt minut, i to z dwoma przystankami. Dzięki wizji przedsiębiorcy tekstylnego swoje marzenia o krainie wiecznego lodu może dzisiaj bezpiecznie spełnić nawet 700 tysięcy turystów rocznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski