Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejka do wymiany pieców

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
W gminie Myślenice to Straż Miejska sprawdza, czym pali się w piecach
W gminie Myślenice to Straż Miejska sprawdza, czym pali się w piecach Fot.SM Myślenice
Środowisko. Z trzech gmin miejskich w naszym powiecie, dwie - Myślenice i Dobczyce - chcą skorzystać ze środków unijnych na wymianę pieców w domach. Na razie przeprowadzane są audyty, a sezon grzewczy już się zaczął. Tymczasem Dobczyce ukarano za opieszałość

Dwie gminy miejskie - Myślenice i Dobczyce, w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego, chcą skorzystać z unijnych funduszy na wymianę pieców. Zainteresowanie mieszkańców jest spore. Ale wciąż nie wiadomo, dla ilu osób będzie dostępna ta forma pomocy, bo jej uzyskanie obwarowano tym, że dom musi spełniać określone wymogi.

- Podstawowym warunkiem otrzymania dotacji jest pozytywny audyt energetyczny budynku. Jeżeli dom jest nieocieplony i ma starą stolarkę okienną, dotacja będzie mogła być przyznana po wykonaniu niezbędnych prac termomodernizacyjnych - mówi Małgorzata Trolka z Urzędu Miasta i Gminy Myślenice. W tej gminie zainteresowanie wymianą pieca z dopłatą wyraziło ponad pół tysiąca osób.

W Dobczycach audyty przeprowadzono (ale nie ma jeszcze wystawionych świadectw energetycznych), w Myślenicach mają być przeprowadzane pod koniec października. W tych gminach do tej pory nie wymieniono jeszcze (w gospodarstwach prywatnych) żadnego pieca z dofinansowaniem.

Gmina Sułkowice, która wymieniła w ubiegłym roku piece w 40 gospodarstwach (z programu PONE), z unijnych środków nie planuje skorzystać. - Znam się trochę na budownictwie i jestem pewny, że 90 proc. domów nie spełniłoby wymogów audytu, po co zatem obiecywać ludziom, że będą pieniądze na wymianę pieców? To taki lizak do polizania, ale... przez szybę - mówi Piotr Pułka, burmistrz tej gminy. - W tym roku ponownie chcieliśmy skorzystać z programu PONE, ale nie dostaliśmy pieniędzy, choć zainteresowanie mieszkańców było teraz większe niż przed rokiem. Wtedy dosłownie szukaliśmy chętnych, bo mieliśmy limit na 200 pieców a zgłosiło się... 40 osób. A teraz jest odwrotnie. Ludzie chyba nie wierzyli, a teraz kiedy zobaczyli, że sąsiad dostał dofinansowanie, to się przekonali. W tym roku zadeklarowaliśmy 10 proc. udziału własnego gminy, bo taki był minimalny wymóg WFOŚ, ale były gminy które zadeklarowały 20 i 30 proc. I to do nich trafią pieniądze, a dla nas zabrakło. Tak więc w Sułkowicach, przynajmniej na razie, wymiany pieców nie będzie.

Nie wydaje się więc, aby można było liczyć na to, że powietrze będzie lepszej jakości niż rok temu. Chyba, że gminy położą większy nacisk na kontrolę tego, czym ludzie palą w piecach. Ryszard Listwan, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska radzi: - Zaobserwować największych „dymiarzy”, spisać numery domów, a kiedy zacznie się na całego okres grzewczy, udać się do nich z kontrolą. Sprawdzić czym palą i spisać protokół. Nie karać od razu, ale zrobić rekontrolę. W razie wątpliwości pobrać próbkę do zbadania w laboratorium.

W ubiegłym roku w gminie Myślenice Straż Miejska przeprowadziła 125 kontroli palenisk, z czego w 13 przypadkach stwierdzono nieprawidłowości.

W tym roku też takie mają być, a nawet już są (równolegle z kontrolami sanitarno-ściekowymi i porządkowymi, dlatego w pierwszej kolejności poddawani im są właściciele posesji, których nie podłączono do kanalizacji sanitarnej). Strażnicy mają się pojawiać też tam, „gdzie problem uciążliwego dymu z kominów będzie dawał podejrzenia spalania substancji zabronionych z uwzględnieniem również zgłoszeń mieszkańców”. Urzędnicy z magistratu przypominają, że według obowiązujących przepisów osoba, która udaremnia lub utrudnia wykonanie kontroli paleniska, popełnia przestępstwo zagrożone karą do 3 lat pozbawienia wolności. I zapowiadają, że w sytuacji, gdy właściciel posesji odmawia wpuszczenia funkcjonariuszy Straży Miejskiej, na miejsce wzywana będzie policja.

Gmina Myślenice planuje też podpisać umowę z laboratorium, do którego będzie można dostarczać próbki popiołu z palenisk. Przykładowo, gmina Niepołomice podpisała już umowę z Politechniką Krakowską na przeprowadzanie takich laboratoryjnych analiz, które mają pozwolić stwierdzić, co płonęło w piecu nawet kilka tygodni przed pobraniem popiołu.

Gospodarze gmin Dobczyce i Sułkowice nie planują w tym zakresie wielkich zmian podkreślając, że nie mają specjalnie do tego powołanych sił (Dobczyce nie mają Straży Miejskiej) i narzędzi. Będzie tak, jak w ubiegłym roku, a wtedy kontrolowano doraźnie, po zgłoszeniu podejrzenia nieprawidłowości. - Myślę, że to WIOŚ powinien robić, a nie my - mówi burmistrz Sułkowic. Burmistrz Dobczyc widziałby w tej roli policję ekologiczną. - Na razie rolę policjanta zrzuca się na gminy - dodaje.

Dobczyce się odwołują

Dobczyce znalazły się w gronie 30 małopolskich gmin, na które Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nałożył kary za niedotrzymanie realizacji zadań, nałożonych na lata 2013 - 2015 w Programie Ochrony Powietrza dla Województwa Małopolskiego. Stało się to po przeprowadzeniu w ubiegłym roku kontroli w 45 gminach (Myślenice i Sułkowice w tym planie kontroli nie były ujęte). Gminie wytknięto niedotrzymanie terminów realizacji zadań dotyczących: osiągnięcia wymaganego efektu ekologicznego, stosowania zachęt finansowych dla mieszkańców w zakresie wymiany systemów grzewczych, wymiany kotłów węglowych na nowoczesne węglowe w wymaganej liczbie (249 pieców przewidziane do wymiany na nowoczesne niskoemisyjne - realizacja 20 proc.), przeprowadzenia termomodernizacji budynków (na 38 budynków przewidzianych do termomodernizacji realizacja wyniosła 5,3 proc.), przyłączenia nowych użytkowników do sieci gazowej (przyłączenie do sieci 144 obiektów - realizacja 18,75 proc.) oraz prowadzenia czyszczenia dróg. Dobczyce mają zapłacić 10 tys. zł, ale na razie odwołały się od tej decyzji do GIOŚ. Kwestionują zarzuty dotyczące m.in. liczby ocieplonych budynków i liczby przyłączy gazowych (wg. ich obliczeń było ich więcej, ale ta informacja nie zostało uwzględniona przez WIOŚ).

- Takie karanie do niczego dobrego nie prowadzi, nie mobilizuje. Nas mobilizowałby sensowny program, z którego gmina i mieszkańcy będą mogli skorzystać. Był program „Kawka”, ale dla miast powyżej 10 tys. mieszkańców, a Dobczyce tylu nie mają - mówi Paweł Machnicki, burmistrz Dobczyc.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 23

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski