Przegrana podopiecznych trenera Roberta Kasperczyka sprawiła, że znaleźli się oni w strefie spadkowej. Nie takiego przebiegu wypadków oczekiwał sponsor Limanovii Zbigniew Szubryt. Tym bardziej, że pierwsze mecze jego zespołu w II lidze napawały optymizmem.
– Jest mi bardzo smutno – _przyznaje przedsiębiorca. _– Mocno przeżywam wszystkie niepowodzenia chłopaków, bo przecież Limanovia to moje dziecko i stratę każdego punktu odnoszę do siebie. Klęskę z __Kotwicą Kołobrzeg (limanowianie przegrali na własnym boisku 1:5 – przyp. DW) jakoś przeżyłem, uznając, że to wypadek przy pracy. Nad przegraną z Puszczą nie mogę jednak przejść do porządku dziennego. Prowadzimy 1:0, marnujemy stuprocentową okazję na podwyższenie prowadzenia, a w końcówce dostajemy dwa gole i schodzimy z boiska z nosami na __kwintę.
Szubryt podkreśla, że nie ma pretensji do zawodników, ani do trenera. Przypomina, że drużyna była klecona naprędce, w ciągu ledwie dwóch tygodni poprzedzających rozgrywki. Źródła fatalnej ostatnio passy doszukuje się w psychice zawodników.
– Rozmawiam z nimi bardzo często i widzę, że naprawdę zależy im na wygranych – _zapewnia sponsor. _– W szatni są bojowo nastawieni, a po wyjściu na boisko coś pęta im nogi. Na razie, przynajmniej w tym tygodniu, nie podejmę żadnych drastycznych kroków. Może w najbliższym meczu ze Stalą Mielec nastąpi przełamanie? W przeciwnym wypadku trzeba będzie uderzyć pięścią w stół. Nie po to przez lata budowało się w Limanowej mocną drużynę, żeby teraz wszystko zostało zaprzepaszczone.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?