Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcja Muzeum Narodowego to zapis rozmowy pokoleń

Łukasz Gazur
Wystawa będzie czynna w Gmachu Głównym MNK od 23 czerwca
Wystawa będzie czynna w Gmachu Głównym MNK od 23 czerwca Fot. Andrzej Banaś
Dr hab. ANDRZEJ SZCZERSKI opowiada o wystawie „#dziedzictwo”

- Muszę zacząć od początku, czyli od tytułu: „#dziedzictwo”. Skąd ten hasztag w tytule?

- To współczesny symbol dyskusji, zaczerpnięty z internetu, gdzie wykorzystywany jest do oznaczania treści, które użytkownicy sieci mogą dowolnie komentować. Dziedzictwo rodzi się z takiej właśnie otwartej dyskusji. Nie jest tożsame z historycznym dokumentem, ale musi być źródłem inspiracji dla czasów, w których żyjemy. Hasztag to także przypomnienie, że kolekcja Muzeum Narodowego w Krakowie, z której pochodzą wszystkie eksponaty na wystawie, powstawała w efekcie różnych decyzji. To zapis rozmowy toczonej przez pokolenia, w której brali udział kolejni dyrektorzy, kustosze i darczyńcy. Dzięki nim muzeum kształtowało kanon kultury polskiej poszukując tego, co w tych, często różnorodnych głosach, było wspólne. Ja także staram się szukać tego, co wspólne.

- Czy w dzisiejszych czasach, kiedy społeczeństwo jest pęknięte, jesteśmy w stanie wyciągnąć ten wspólny mianownik?

- Wystawa powstała także po to, aby go wskazać. Stawiam tezy, które kwestionują współczesne opinie o tym, że w duchu postępu od polskiego dziedzictwa trzeba się wyzwolić, albo tak je „przepracować”, aby podważyć historyczny kanon. Tworząc wystawę zastanawiałem się przede wszystkim nad tym, o których elementach dziedzictwa zapomnieliśmy lub nie potrafimy ich docenić, a przez to straciliśmy je z pola widzenia i mamy fałszywy obraz nas samych.

- Czyli?

- W każdej z czterech części wystawy wskazuję kilka z nich. Na przykład w części „Geografia” pokazuję, że można wyjść poza powszechne przekonanie o naszym nieszczęśliwym położeniu geopolitycznym, w kleszczach niemiecko-rosyjskich. To z niego wynikają nasze lęki i traumy, a w konsekwencji przekonanie, że jesteśmy skazani na nieustanną walkę o przetrwanie, albo co najwyżej powinniśmy wegetować przy boku silniejszych. Tymczasem geografia pokazuje, że Polacy są obywatelami świata, a poza granicami mieszka nas około 20 milionów. W wielu miejscach Polacy odegrali ważną rolę w historii i kulturze różnych krajów. Chociażby przypomniana na wystawie obecność Polaków na Haiti. Polscy legioniści wysłani tam przez Napoleona, aby tłumić powstanie, przeszli na stronę Haitańczyków, w imię hasła „Za wolność naszą i waszą”. Działalność Ernesta Malinowskiego, budowniczego kolei w Peru, praca naukowa Ignacego Domeyki w Chile. I ulubiona ostatnio moja opowieść o Tahiti, gdzie na długo przed Gauguinem pracował Adam Kulczycki, który był kartografem wyspy i w jej stolicy Papeete założył obserwatorium astronomiczne.

- Z tego, o czym Pan opowiada, przebija obraz polskiej dumy. Czy istnieje na tej wystawie ilustracja takiego pojęcia, jak „trudne dziedzictwo”, coś, co jest wstydliwe?

- Wystawa powstała w oparciu o konkretną kolekcję muzealną, a więc eksponaty już wyselekcjonowane i uznane za wartościowe. Ale to właśnie w zbiorach muzeum najbardziej mnie interesowało i wcale nie boję się mówić o polskiej dumie. Proponuję nowe spojrzenie, ale nie przez to, co wstydliwe, ale to, co było wymazywane.

- Jakby Pan miał wskazać ciekawostki, to o czym by Pan wspomniał?

- Rok 1858, Szymbark. Filipina Pełczyńska haftuje mapę Polski, tej przedrozbiorowej, aby pokazać swoją miłość do Ojczyzny. Ale haft wykonuje z... ludzkich włosów.

- Brzmi jak projekt współczesnej artystki.

- No właśnie. To, że wykorzystała włosy było wyrazem utożsamienia z tym, co przedstawiała, czyli z Polską. Pukle włosów uchodziły za coś bardzo osobistego, intymnego, często były symbolem miłości i pamięci o kimś.

- Coś jeszcze?

- Opis pielgrzymki Mikołaja „Sierotki” Radziwiłła do Jerozolimy przez Egipt, która pokazuje jego ułańską fantazję, chociażby wspinaczkę na niedostępną wtedy tak łatwo piramidę Cheopsa. Przypominam, to koniec XVI wieku. Albo alfabet Jana Marcina Szancera, czyli jego ilustracje do książki Wandy Chotomskiej „Abecadło krakowskie” z 1962 roku. Każdej literce odpowiada krakowski zabytek, ale przy literce N jest Nowa Huta i bloki mieszkalne. Dziś to najlepsze przykłady powojennego modernizmu, które uznajemy za część naszego dziedzictwa, ale Szancer był pierwszy.

- Chciałem zapytać o jeden obraz. „Polak 1979” Leszka Sobockiego. Brał udział w słynnej wystawie „Polaków portret własny”, i teraz znów się pojawia. Analogie pomiędzy tamtą legendarną ekspozycją a „#dziedzictwem” narzucają się same.

- Wystawy Marka Rostworowskiego należą do najważniejszych osiągnięć polskiej historii sztuki, zwłaszcza „Polaków portret własny”. Wystawa ta była dla mnie inspiracją, właśnie dlatego, że zadawała pytania o naszą tożsamość, o definiowanie wspólnoty narodowej, o trwanie polskich mitów i polskiej tradycji. Doskonale trafiła w swój czas. Osiągnięcia Marka Rostworowskiego nie sposób powtórzyć, ale warto kontynuować jego sposób myślenia. Jak sądzę, dziś znów możemy poszukać odpowiedzi na pytania, które zadał. Za nami ponad ćwierć wieku od końca komunizmu, w przyszłym roku obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości. To świetna okazja, żeby raz jeszcze przemyśleć nasze dziedzictwo i zastanowić się, w jaki sposób potrafimy dopisać kolejny rozdział w jego historii.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 7

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski