Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcja pod kluczem i to nawet nie jednym

Barbara Ciryt
Krzysztof Tukaj wśród swoich metalowych zbiorów, kluczy, dzwonków, narzędzi obrazków, figurek. Niektóre znalazł na złomie, inne kupił.
Krzysztof Tukaj wśród swoich metalowych zbiorów, kluczy, dzwonków, narzędzi obrazków, figurek. Niektóre znalazł na złomie, inne kupił. Barbara Ciryt
Wola Filipowska. Krzysztof Tukaj ma 60 tysięcy kluczy i 2 tysiące dzwonów, które biją, jeśli wiatr tak chce. Zbiera też gwizdki, młotki, łańcuchy, butelki, krzyże i figurki Chrystusa.

Krzysztof Tukaj ma klucze chyba od wszystkich starych drzwi z całej Woli Filipowskiej, od kłódek, które już nie istnieją, od wyrzuconych mebli, od samochodów oddanych do kasacji, a niektóre może nawet od sejfów. Znajdował je w stertach złomu, bo prowadzi skup metali.

- Nie było takiego klucza, który oddałbym do przeróbki, wybrałem ze złomu wszystkie - mówi. Kiedyś zaczął je liczyć, segregować, łączyć w pęki i wieszać na haczykach. 40 tysięcy kluczy zmieściło się na ścianie drewnianej szopy, która stała się swoistym "muzeum" kolekcjonera. Kolejne 10 tysięcy kluczy zdobi wejście do tej izby, pozostałe są porozwieszane przy półkach. Razem jest 60 tysięcy. Większość pokryła rdza, jest jak patyna, dodaje im uroku.

- Kiedyś, gdy miałem z 15 może 20 tysięcy kluczy przyszedł do mnie człowiek z Woli Filipowskiej. Przyniósł stary zamek i prosił, żebym dopasował klucz do niego - opowiada kolekcjoner. - Chyba pan żartuje - powiedział zaskoczony. Jak spośród tysięcy kluczy wybrać właściwy? - Przecież to tak, jak wygrać w totolotka - wzrusza ramionami. Przybysz nie dawał za wygraną. - Tak bardzo pana proszę - mówił. Tukaj przyglądnął się zamkowi i spojrzał na swoją kolekcję. - Chciałem przynajmniej spróbować pomóc, zastanowiłem się, wyjąłem jeden klucz, włożyłem do zamka, przekręciłem. Działał.

Kiedyś pan Krzysztof sam zgubił klucze od samochodu w 20 tonach makulatury, którą też skupował. - Stanąłem bezradny - miał świadomość, że znalezienie ich w tych papierach graniczy z cudem, ale chciał szukać. - Podszedłem do tej góry makulatury, podniosłem jedną związaną paczkę, pod nią leżały moje klucze - uśmiecha się.

W zwożonym złomie znajduje przedmioty, używane przed wiekami. Mówi o nich z sentymentem. Z tych stert wyjął wiekowe garnki ręcznie robione, menażki, bańki na mleko. Jedne cacka ratował ze złomu, inne kupował. Ma ze cztery samowary, butelki sprzed kilku wieków, metalowe instrumenty muzyczne, łańcuchy, gwizdki, młotki, cynowe kropielniczki na wodę święconą i kilka ryngrafów z Matką Bożą. Czasem niektóre "skarby" sprzedaje. Dawniej miał nawet stoisko w Krzeszowicach na targu.

Właśnie z Krzeszowic sprowadził się do Woli Filipowskiej. Już w dzieciństwie odkrył zamiłowanie do zbieractwa. Ale mieszkał w bloku, gdzie nie było miejsca na przechowywanie kolekcji. Pamięta, że kiedyś przy śmietniku znalazł butelki, które go zafascynowały. Zakopał je pod drzewem, żeby odkopać w przyszłości, jak zbiór się powiększy. Dziś ma sporo innych butelek, ale po tamte nigdy nie poszedł.

Kolekcjoner zbiera także krzyże i zdjęte z nich figurki Chrystusa. Niektóre są połamane, wybrakowane, ale ratuje je przed zniszczeniem. Zdarza się, że odkupuje takie przedmioty, żeby nie zostały wyrzucone.

Czasem dzieją się u niego dziwne rzeczy. - Kiedyś znalazłem w złomie mocno uszkodzoną figurkę Ukrzyżowanego. Brakowało ręki i nogi. Zastanawiałem się czy ktoś chciałby to mieć, kupić. Za kilka godzin przyjechała kobieta, której bardzo spodobała się ta figurka i nalegała, żebym ją sprzedał - opowiada.

W izbie kolekcjonerskiej pana Krzysztofa jest spory zbiór miniaturowych obrazków malowanych farbami olejnymi na płótnie. Przedstawiają drewniane kościółki. Tego zbioru pasjonat metali nie wyszukał na złomie. Zamówił je u jednego z krakowskich malarzy.

Podwórko Tukajów nie sposób ominąć niepostrzeżenie. Z daleka widać części kół od rowerów, drewniane koła od wozów i metalowe fragmenty narzędzi rolniczych. O zmierzchu wyglądają jakby ktoś chciał ułożyć z nich japońskie wzory.
Te metalowe przedmioty upodobały sobie ptaki. W jednych zadomowiły się kosy, w innych szpaki, wróble i jaskółki. Czują się tu dobrze i śpiewają gospodarzowi.

Gdy zrywa się wiatr, to u Krzysztofa Tukaja zaczynają dzwonić dzwonki. Wiele ich wisi w altanie przy wejściu do domu. Te lżejsze delikatnie grają. Cięższe zostają niewzruszone, bo o tym czy je uruchomić decyduje właściciel. Zgromadził ich dwa tysiące dzwonków. Podczas wichury wszystkie biją na alarm? - Nie, dzwonią ale nie przeraźliwie. To nie takie proste, żeby je wszystkie rozkołysać - zaznacza gospodarz.

Do dzwonów ma największy sentyment. Pierwszy dostał od szwagra. - Zachwyciłem się nim, gdy stał u niego na kominku. Był dość duży, trochę wyszczerbiony. Gdy go dostałem, postanowiłem, że muszę mieć więcej dzwonków - mówi.

Takich cacek nikt nie oddaje na złom. Pan Krzysztof je kupuje. Ma dzwony z różnych stron świata. Gdziekolwiek był rozglądał się za dzwonkami, wiele przywiózł z podróży. Mówi, że dzwonią w różnych językach.

Opowiada, że kiedyś dzwonki były w różnych miejscach. Nie tylko na kościelnych dzwonnicach, bo każda wioska miała swój dzwon, który ostrzegał i sygnalizował ważne wydarzenia. Były dzwony, które odstraszały burze i dzwony, których używano podczas modlitw o dobrą śmierć. Dawniej dzwonki miały krowy i owce. Inne rodzaje dzwonków były używane przy bramach bogatych gospodarstw, na statkach, w remizach strażackich. Z czasem stały się bezużyteczne, ludzie zaczęli pozbywać się tego, sprzedawać, a pan Krzysztof kupował.

Ulubione ma dwa dzwony. Te największe. Jeden wisi tuż przy schodach do domu. Gospodarz lekko w niego uderza. Rozlega się donośny dźwięk. Ten dzwon przypomina o 10 przykazaniach, bo ma je wszystkie wypisane na korpusie, czyli swoim płaszczu.
Drugi z tych wyjątkowych instrumentów wisi w izbie razem z innymi metalowymi eksponatami. Właściciel delikatnie w niego uderza, dźwięk wprowadza w nastrój zadumy. To dzwon z wypisaną dedykacją: "Matkom cierpiącym - dzieci". Ma podobno długą historię, ale pan Krzysztof nikomu jej nie opowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski