Tarnów
O absurdalności nowych przepisów dotyczących konieczności wzywania policji do każdej kolizji drogowej wiele już powiedziano. Także w "Dzienniku Tarnowskim". Tym razem, ku rozwadze i przestrodze, przedstawiamy bezpośrednią relację kierowcy poszkodowanego niedawno w drobnej kolizji na terenie miasta.
Nasz rozmówca stracił następnie pół dnia w zakładzie ubezpieczeń, gdzie lekko stuknięty samochód został obfotografowany, sporządzano kolejne ekspertyzy z oględzin itd. Po zakończeniu skomplikowanej procedury odjechał do domu w przeświadczeniu, że pieniądze na naprawę otrzyma. Tymczasem...
- Następnego dnia dotarło do mnie pismo z PZU, informujące, że nie przyznano mi odszkodowania. W uzasadnieniu napisano, że wartość szkody nie przekracza połowy średniego krajowego zarobku, a zatem nie przysługuje odszkodowanie. Głupi byłem, że nie wziąłem proponowanych przez sprawcę kolizji pieniędzy. Naprawa zderzaka to mniej niż sto złotych; on dawał drugie tyle, a teraz nie mam nic.
Nasz czytelnik zastanawia się przy okazji, ile publicznego grosza kosztowała obsługa tej drobnej stłuczki. Najpierw zaangażowanie policji, następnie pracowników PZU, którzy po długotrwałych czynnościach stwierdzili, że... nic się nie stało. - Niech mój absurdalny przypadek będzie dla innych przestrogą, niech rozsądek wreszcie zwycięży - apeluje poszkodowany podwójnie tarnowianin. (mab)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?