MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koło fortuny

Redakcja
To był trudny i dziwny rok dla Polski. Zaczął się od wydarzenia, które na pewno zapisze się w naszej historii. Odwołany ingres, groźne skandowanie w kościele, wstrząs i oburzenie zarówno ze strony zwolenników abp. Wielgusa, jak i przeciwników objęcia przez niego zwierzchności nad diecezją warszawską. Byłem zaangażowany po tej drugiej stronie. Od jakiegoś czasu wiedziałem o zawartości esbeckich archiwów. Miałem poczucie, że toczy się walka o polską duszę. Bo jeśli okazałoby się, że można przez dziesięciolecia donosić na Kościół i najbliższych, potem wszystkiego się zapierać, postawić własne ambicje nad dobrem wspólnoty kościelnej i Polski, a mimo to objąć urząd, który zaledwie ćwierć wieku temu opuścił prymas Wyszyński, znaczyło to, że wszystko wolno, że nie ma granic między dobrem a złem, kłamstwem a prawdą, odwagą a donosicielstwem. Wszystko zakończyło się dobrze, biskupem Warszawy został abp Nycz - osoba najbardziej tego godna. Ale rany zabliźniać się będą długo i długo nurtować nas będą znaki zapytania.

JarosŁaw Gowin: TO MNIE obchodzi

W polityce - prawdziwe koło fortuny. Przez pół roku rozkwitały kariery tych, przy których Nikodem Dyzma mógłby uchodzić za męża stanu. Ale nagła, tajemnicza afera łapówkarska, wizyta pewnego ministra na czterdziestym piętrze hotelu Marriott, seria awantur i komedia omyłek ze strony rządzących - wszystko to położyło kres karierze dziwacznych osobników w biało-czerwonych krawatach. Przy okazji na politycznym aucie wylądował Roman Giertych, polityk, którego cynizm dorównywał wzrostowi. Wkrótce potem Polacy wystawili wysoki rachunek także politykom rządzącej partii - za ich butę, za nieustanne awantury, za pogardę dla przeciwników. To też przejdzie do historii: mieć większość, sprzyjającego prezydenta, świetną koniunkturę gospodarczą i oddać władzę na własne życzenie…
Z kampanii wyborczej najlepiej zapamiętam jedno zdarzenie. Któregoś dnia dowiedziałem się, że na polecenie prokuratury policja wzywa na przesłuchania młodych ludzi, którzy dwa lata temu jako wolontariusze wspierali mnie w kampanii. Próbowano z nich wydobyć informacje, które miałyby pozbawić mnie szans w walce wyborczej. Przypomniały mi się czasy, które uważałem za nieodwracalnie minione: esbeckie namowy, by donosić na przyjaciół, próby zastraszania, klimat obłudy i kłamstwa. Wróciło… Ale na krótko. A jeśli mamy uniknąć kolejnej recydywy, trzeba przed komisją śledczą wyjaśnić wszystko, co działo się pod patronatem Ministerstwa Sprawiedliwości.
Rok kończy się szczęśliwie. Polacy dowiedli, że nie są "ciemnym ludem, który wszystko kupi". Wystrzegam się jednak łatwego optymizmu. Zbyt dużo nierozwiązanych problemów narosło przez te prawie już dwie dekady, by łudzić się, że nowemu rządowi wszystko pójdzie jak z płatka. Przeżyjemy wiele zaskoczeń. Dobrych i złych. Czytelnikom "Dziennika Polskiego" życzę tylko tych pierwszych. Sam przygotowuję się także na te drugie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski