Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolorowa pani w kapeluszu

Jolanta Ciosek
Mój znak rozpoznawczy to... kapelusze. Mama i babcia nie wychodziły z domu bez nakrycia głowy. Kapelusz mobilizuje mnie, żeby się trzymać prosto - śmieje się Emilia Krakowska
Mój znak rozpoznawczy to... kapelusze. Mama i babcia nie wychodziły z domu bez nakrycia głowy. Kapelusz mobilizuje mnie, żeby się trzymać prosto - śmieje się Emilia Krakowska fot. Zdzisław Haczek
Znani seniorzy. Ceniona i lubiana aktorka Emilia Krakowska opowiada, jak nauczyła się, że z uśmiechem łatwiej jest połykać łzy.

Na jej drzwiach wejściowych do warszawskiego mieszkania wisi tabliczka: „Życie jest podróżą, która prowadzi do domu”. To motto prowadzi aktorkę przez całe życie, bo jak twierdzi Emilia Krakowska: Życie to taka podróż, a najważniejszy jest w niej powrót do korzeni, do domu rodzinnego. Można wciąż być w drodze, ale trzeba mieć dokąd wrócić. Tę tabliczkę dostałam od starszej córki. To miłe, że dzieci traktują ten dom jako taki bezpieczny port, choć mają już swoje rodziny.

Emilia Krakowska, niezapomniana Jagna w Rejmontowych „Chłopach”, która to rola „prześladuje” aktorkę od lat. A przecież zagrała ról dziesiątki, była m.in. Kwiryną w „Dziewczętach z Nowolipek” czy Maliną w „Brzezinie”. Zagrała też w „Czterdziestolatku”, była ulubioną gosposią Gabrysią w „Na dobre i na złe”, a ostatnio oglądaliśmy ją w popularnym „Ojcu Mateuszu”. A jednak para Krakowska - Jagna, Gogolewski - Antek Boryna przeszła już do historii polskiego kina.

Znak rozpoznawczy

Choć aktorkę łączy z Krakowem jedynie… nazwisko, to bardzo lubi przyjeżdżać do naszego miasta, bo ponoć u nas jest najlepsza publiczność pod słońcem. I piękne „starocie”, które można kupić do domu.

- Mój znak rozpoznawczy to... kapelusze - śmieje się Emilia Krakowska. - Mama i babcia nie wychodziły z domu bez nakrycia głowy. Kapelusz mobilizuje mnie, żeby się trzymać prosto!

Wciąż zajęta, zabiegana, trudno ją zastać w domu. Kiedy spytałam, skąd bierze siły, odrzekła: Z kosmosu, ze słońca. Wszędzie łapię każdy jego promyk. Jak fruwałam po Brazylii - czy pani wie co to jest Brazylia? 180 milionów ludzi, wspaniałe pola, łąki, lasy, góry, wszędzie zielono - no więc w Brazylii wstawałam już o świcie, by zobaczyć wschód słońca. W nim jest siła, życie, radość.

Zapytana w jednym z wywiadów, czy zawsze była życiową optymistką, odpowiedziała: „Różnie bywało. Gdy było mi smutno, przykro, ciężko, to wtedy pobierałam lekcje od życia, aby wiedzieć, w jaki sposób to wszystko opanować. Musiałam się nauczyć nad tym pracować. To, że dzisiaj jestem wielką optymistką, poprzedziła ciężka praca. Dostałam w skórę i nauczyłam się, że z uśmiechem łatwiej połyka się łzy”.

Jeżyckie wybijokno

Tych ostatnich życie jej nie oszczędziło. Wychowywała ją tylko mama, bo ojciec zginął w Starobielsku. Matka doskonale znała charakter córki, która od najmłodszych lat była stanowcza i zbuntowana.

W wieku ośmiu lat oznajmiła, że będzie aktorką. Matka nie protestowała, zabierała pociechę do filharmonii, gdzie miała swój fotel i zwykle siedziała obok wielkiego dyrygenta Waleriana Bierdiajewa czy Stefana Stuligrosza. Mała Emilka chodziła też na lekcje tańca i do szkoły baletowej. Matka nauczyła ją żyć sztuką.

Ale łatwym dzieckiem Emilka nie była. Dowodem na to jest fakt, że wyrzucono ją z liceum.

- Ty potworze, a skąd o tym wiesz - fuknęła na mnie żartobliwie pani Emilia, gdy fakt ten jej przypomniałam. - Zostałam wywalona ze szkoły za występy w amatorskim zespole „Kuźnica”. Takie to były czasy. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy zawojowałam już scenę i ekran, zaproszono mnie do tego liceum na spotkanie autorskie. I to była moja satysfakcja.

Z urodzenia jest poznanianką obalającą mit o skąpstwie swych krajan. - Tak, jestem typowym jeżyckim wybijoknem. Jeżyce to najwspanialsza dzielnica, pięknie opisywana przez Małgorzatę Musierowicz. Zabiję, jeśli ktoś powie coś złego na moich ziomków. Skąpstwo? Proszę pani, przecież my wszyscy jesteśmy na tej ziemi tylko na chwilę, dzierżawimy od Pana Boga to swoje poletko, dlaczego więc tym się nie dzielić. A ileż miejsca będzie w tej urnie czy skrzynce skleconej z czterech desek, która każdego z nas czeka? Nic nie zabierzemy, więc trzeba się dzielić z ludźmi tym, co się ma. Kiedy córki były małem, jeździłam z nimi do mojej chałupy nad Świdrem. Ale zabierałam nie tylko gosposię, ale i przyjaciółki z dziećmi. A teraz one przywożą tu swoje pociechy mówiąc: ,,Tutaj bywaliśmy u naszej ciotki”. Ten dom wpisał się w życiorys wielu ludzi. I tak być powinno.

Usługi dla ludności

Wyrazem pogody ducha aktorki są też barwy, którymi się otacza. Barwy słoneczne: biele, żółcie. Zakłada czerwone marynarki, kolorowe kapelusze. Nawet kuchnię ma pomalowaną na żółto. A siły do życia dodają pani Emilii dwie córki: Eleonora i Weronika, które wciąż potrzebują przytulić się do swojej mamusi.

- Starsza, Weronika, jest rehabilitantką. Mieszka pod Warszawą, ale często do mnie przyjeżdża. To przecież wciąż jest jej dom... Natomiast Eleonora żyje w Szwajcarii i czasem przylatuje. Jest śpiewaczką operową, sopranem lirycznym. Dwa lata temu wyszła za mąż. Bywam na jej koncertach. Nie ma większej radości dla matki, która uwielbia sztukę! Z moimi córkami bardzo się kochamy. Troszczą się o mnie. Ostatnio schudłam i jestem zadowolona ze swojego wyglądu, więc pilnują, żebym znów nie utyła - mówi wzruszona pani Emilia.

- Nauczyłam się być szczęśliwa. Przede wszystkim zobaczyłam, że jest mi nie do twarzy z nieszczęściem. A jako kobieta i estetka dbam o dobry wizerunek. Poza tym mój zawód to tzw. usługi dla ludności. Kto będzie tolerował i obsadzał zgorzkniałe facetki? - pytała pani Emilia podczas spotkania.

Sztuka nigdy nie zawodzi

Dodzwonienie się do pani Emilii graniczy z cudem. A jeśli już się dodzwonimy, to z kolei ustalenie daty spotkania wydaje się niemożliwe. Wciąż zabiegana, wciąż gdzieś wyjeżdża, to znowu wraca, by ponownie wyjechać…

- Nie ma nic gorszego niż gnuśnienie w domu, wieczne narzekanie i użalanie się nad sobą. Oglądam spektakle w teatrach, chodzę do filharmonii, czytam książki, oglądam wystawy - to wszystko przydaje mi się w mojej pracy. Całe życie zajmuję się sztuką. Sztuka nigdy nie zawodzi! Czasem spotykam ludzi, których całe życie kręciło się wokół pracy. Kiedy przeszli na emeryturę, ich świat nagle się zatrzymał. Jak nie masz pasji, a twój rytm wyznacza tylko pracodawca, to tak, jakby choremu w szpitalu odłączyli kroplówkę - przestaje żyć. Trzeba być potrzebnym.

Miałam szczęście spotkać się kilkakrotnie z aktorką zarówno w Warszawie jak i w Krakowie. Przychodziła zawsze uśmiechnięta, w kolorowej sukni, nieodłącznym kapeluszu. Rozmawiałyśmy o filmie, teatrze, o jej życiu, w którym zdążyła „zaliczyć” czterech mężów. A dlaczego aż tylu? - Nasze rozstania były spowodowane ich wymaganiami, bym była w domu, a nie poświęcała tyle czasu pracy. A mój zawód jest bardzo wymagający. To najbardziej zazdrosny kochanek - śmieje się aktorka.

Pilnowanie zmarszczek

Kiedy spotykam się z Emilią Krakowską w warszawskiej kawiarni ogródkowej, na które to spotkanie przychodzi w jednym ze swych pięknych kapeluszy, kiedy pada nazwisko Gogolewski, jej uśmiechnięta twarz raduje się jeszcze bardziej.

- Praca na planie „Chłopów” z Inkiem była wspaniała. Już na pierwszym spotkaniu powiedzieliśmy sobie: będziemy walczyć. I wygraliśmy tę bitwę. Mimo chwil mrożących krew w żyłach, jak podczas pożaru stogu siana, z którego musieliśmy się wydostać. W pewnym momencie Inek powiedział do mnie: „Gdyby ci się zaczęły palić włosy, nie przestrasz się, zarzucę ci na głowę moją marynarkę”. To się nazywa partnerstwo. Zapewne dlatego nasza przyjaźń przetrwała do dziś. Bo w tym zawodzie, proszę pani, żeby dobrze zagrać konflikt, to przede wszystkim trzeba się lubić.

W jednym z wywiadów Emilia Krakowska tak wspomina swe „artystyczne” dzieciństwo i odnosi się do dnia dzisiejszego: Kiedy mama zabierała mnie do filharmonii, ciotki mówiły: „Przecież ci to dziecko na koncercie zasypia”. A moja matka im odpowiadała: „Nie szkodzi, że śpi, przynajmniej w dobrym towarzystwie”.

Na moim przykładzie widać, że jeżeli człowiek przesiąknie taką wiedzą, taką atmosferą, to potem ma potrzebę korzystania z tego już w dorosłym życiu. Kiedy jest mi ciut gorzej, czy też bardzo źle, to ja szukam tej muzyki, która mnie uspokaja. A tak w ogóle to ja tylko Bogu i światu dziękuję, bo uważam, że to wszystko, co mnie w życiu spotkało, było wspaniałe. Nie trzeba narzekać. Zawsze uważałam, że trzeba mierzyć siły na zamiary i zamiar według sił. Cieszę się, że mam bardzo piękny zawód. Szkoda mi energii, żeby myśleć źle o innych. Bo po co? Mój rodzinny dom nauczył mnie, szkoła aktorska też, że trzeba pilnować swojego życia psychicznego, pilnować zmarszczek na twarzy - to jest nasza mapa przeżyć. I trzeba się otaczać pięknem. Nie wolno iść przez życie na skróty, byle jak. Trzeba siebie szanować i swój film, który kręci się z życia.

Nie ma życia bez miłości

Przed kilkoma laty pani Emilia odwiedziła Kraków z „Wakacjuszką”. To opowieść o dramatycznych losach kobiet, które wyjechały „za chlebem” do Ameryki...

Słowo „dramatyczne” wzbudziło protest aktorki: - Dlaczego dramatycznych? Kochana, to historia silnych, wspaniałych bab, które w różnych okolicznościach, owszem, czasami trudnych, potrafią sobie dawać radę. To jest zabawna i wzruszająca sztuka mówiąca o sile tych kobiet. Nie byłam z tym spektaklem w Ameryce, ale w kraju spotkałam amerykańskich Polonusów, którzy po przedstawieniu mówili: ,,To jest kawał prawdy o nas”. Ten spektakl jest moją rozmową z publicznością o sprawach ważnych, bolesnych i zabawnych.

Dziś pani Emilia nadal tryska energią, być może dlatego, że, jak wyznała w jednym z wywiadów, jej serce znów zaczęło mocniej bić. Wybraniec ma na imię Sergiusz. - Poznaliśmy się na studiach - mówi aktorka - ale każdego z nas gnała ambicja. Zresztą, Sergiusz musiał mieć kobietę, która podporządkowałaby się jego karierze. A ja miałam swoje plany. Odnaleźliśmy się po 40 latach. On był już wdowcem. Jestem szczęśliwa, bo cóż warte byłoby życie bez miłości?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski