Polska jest największą w Europie ofiarą oszustw na podatku VAT oraz tzw. optymalizacji podatkowej, służącej zaniżaniu podatków dochodowych CIT. Łączna strata z tego powodu może wynosić nawet… 100 mld zł rocznie. Ta kwota wystarczyłaby na program „500 plus” na 4 lata!
W najnowszej analizie dla Forum Obywatelskiego Rozwoju prof. Dariusz Adamski z Uniwersytetu Wrocławskiego pisze, że w ostatnich latach proces niedomagania polskiego systemu podatkowego pogłębił się, czego najbardziej widocznym przejawem jest rosnąca różnica między wpływami do budżetu, których można by się spodziewać na podstawie stanu gospodarki, a tymi faktycznie do niego trafiającymi. Ta tzw. luka podatkowa od lat się powiększa.
- Szacunki wskazują, że w 2015 r. w samym podatku VAT osiągnęła astronomiczny poziom 53 mld zł - podaje profesor. Co niepokojące, od 8 lat skala nadużyć podatkowych rośnie w zastraszającym tempie. O ile w 2007 r. szacowana była na ok. 0,6 proc. PKB, w 2015 r. mogła wynieść nawet 3 proc. PKB. Oznacza to, że samo tylko jej zmniejszenie do poziomu z 2007 r. dałoby budżetowi dodatkowo 42,7 mld zł. To znacznie więcej niż wyniosły wpływy z CIT!
CIT dla frajerów?
Z CIT też mamy narastający problem. W 2008 r. dochody budżetowe z tego podatku wynosiły 2,7 proc. PKB (34,6 mld zł), zaś w 2014 r. już tylko 1,7 proc. PKB (29,7 mld zł). Gdyby udział CIT w PKB się nie zmienił, do kasy państwa trafiłoby w zeszłym roku o 17 mld zł więcej. - Część tego spadku spowodowana została kryzysem i obniżeniem rentowności firm, ale część niewątpliwie wynikała z agresywnej optymalizacji podatkowej - przyznaje prof. Adamski.
Identyczne wnioski płyną z raportu przygotowanego dla Komisji Europejskiej przez prof. Dominika Gajewskiego, szefa Centrum Analiz i Studiów Podatkowych Szkoły Głównej Handlowej. Stwierdza on m.in., że choć małe i średnie firmy w naszym kraju wypracowują około połowy przychodów gospodarki, to właśnie od nich pochodzi trzy czwarte wpływów z CIT. A międzynarodowe korporacje, których przychody stale rosną, płacą od lat podobny podatek. Tworzą w tym celu skomplikowane konstrukcje gospodarcze i prawne, służące wyprowadzaniu zysków do krajów, w których podatki są niskie lub nie ma ich wcale.
TAXE, speckomisja Parlamentu Europejskiego powołana rok temu do walki z nieuczciwymi praktykami podatkowymi, stwierdziła, że zjawisko to występuje we wszystkich krajach UE. I w każdym wywołuje podwójnie niekorzystne skutki.
Pierwszy to spadek dochodów podatkowych państwa, czego efektem są narastające problemy ze sfinansowaniem podstawowych potrzeb społeczeństwa, jak edukacja, opieka zdrowotna, pomoc społeczna. Jeśli państwo nie ma pieniędzy, to próbuje „prywatyzować” kolejne dziedziny, przerzucając koszty na obywateli (trzeba płacić za szkołę, lekarzy, opiekę). Wiele państw podnosi podatki uczciwym obywatelom i firmom lub jeszcze bardziej się zadłuża.
Nie zaszkodzić swoim
Drugim negatywnym skutkiem agresywnej optymalizacji jest silne zaburzenie wolnego rynku: optymalizujący dysponują „nadwyżkami” z niezapłaconych podatków - a są to często grube miliony - i przeznaczają je na obniżanie cen lub huraganową promocję. Wykańczają w ten sposób uczciwych konkurentów. Wg TAXE, nie wszystkie korporacje tak robią, ale nawet najuczciwsi są pod stałą presją krętaczy - i po pewnym czasie część dochodzi do wniosku, że jeśli nie zastosują równie brudnych metod, poniosą dotkliwe straty.
Komisja Europejska zaleca wszystkim państwom unijnym walkę z transferem zysków, zgodnie z żelazną zasadą, że „podatki powinny być płacone tam, gdzie powstał dochód”. Niestety, według unijnych danych, Polska jest główną ofiarą oszustw i optymalizacji. Wynika to z kilku przyczyn.
Po pierwsze: mamy fatalny system podatkowy, skomplikowany, a przy tym nieszczelny. Ordynację podatkową trzeba napisać od nowa. Po drugie: kraje skutecznie walczące z optymalizacją, jak Wielka Brytania, Niemcy i Francja, mają najwięcej własnego kapitału (gromadziły go przez stulecia) i mogą na nim opierać swój rozwój gospodarczy. Uszczelnienie systemu podatkowego, walka z patologicznymi cenami transferowymi i innymi metodami wyprowadzania zysków są wtedy łatwiejsze, bowiem ewentualne zniechęcenie globalnych korporacji i ich wyprowadzka z danego kraju nie niesie za sobą istotnego zagrożenia dla całej gospodarki.
Polska wciąż należy do krajów na dorobku, o dużych niedoborach kapitału (gromadzimy go dopiero od 26 lat, wcześniej przez 300 byliśmy grabieni), dlatego - by się rozwijać - musi przyciągać kapitał z zewnątrz. Można to osiągnąć tylko drogą tworzenia atrakcyjnych warunków. Nie mogą to być jednak warunki dla krętactw uderzających w rodzimych przedsiębiorców.
Rząd PO-PSL zrozumiał to dość późno. Gabinet Ewy Kopacz rzutem na taśmę forsował zmiany w ustawach o podatku CIT i PIT, których celem było m.in. utrudnienie firmom transferu zysków za granicę. Rozpoczął też tworzenie centralnej elektronicznej bazy podatników, by mieć wszystkich pod lupą.
PiS kontynuuje i rozwija te pomysły. Wraca też do starych, jak osławiona a kontrowersyjna, klauzula obejścia prawa. Obiecuje przy tym, że proces uszczelniania systemu i dokręcania śruby kombinatorom nie odbije się na uczciwych firmach, zwłaszcza najmniejszych. Przeciwnie: właśnie im ma ulżyć.
- Pożyjemy, zobaczymy i daj Boże - przeżyjemy - komentują przedsiębiorcy z Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych. Mają nadzieję, że rząd nie będzie forsował zmian na chybcika, tylko przeprowadzi z nimi konsultacje, dogłębnie analizując skutki proponowanych rozwiązań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?