Słowa, jakie po tej tragedii zdążył wygłosić komendant główny policji, nie czekając na pogłębione badania okoliczności zdarzenia, każą jednak już teraz zadać mu twarde pytania.
Nadinsp. Jarosław Szymczyk oświadczył, iż działania jego podkomendnych w dolnośląskiej wsi były zgodne ze sztuką policyjną i taktyką działań w podobnych sytuacjach. Dodał także, że policjanci nie wiedzieli, że rabujący bankomat bandyci mogli być uzbrojeni.
Rozumiem, że pojawienie się przed kontenerem, w którym znajdowała się „skarbonka” faceta z kałasznikowem w rękach było dla funkcjonariuszy (z oddziału antyterrorystycznego!) kompletnym zaskoczeniem. Zbliżali się do kontenera ukryci za tarczą balistyczną, która miała ochronić przed skutkami eksplozji. Bo użycie ładunku wybuchowego to częsta metoda rozbijania bankomatów. Szli więc tam po faceta, o którym wiedzieli, że może mieć przy sobie dynamit albo semtex, a nie przewidzieli, że może też karabin automatyczny?
Mogli nie wiedzieć, zgoda. Ale musieli przypuszczać! Dokładnie - nie ten policjant, który tam zginął i osierocił rodzinę ani jego ranni koledzy, a ich dowódcy. To oni wysłali podwładnych w kierunku kontenera, zamiast zmusić - choćby przysłowiowym „głodem” - bandytę do wyjścia z rękami nad głową. Być może przyczyny tej naiwności policjantów da się łatwo wyjaśnić. Ale bez takiego wyjaśnienia nadinsp. Szymczyk nie powinien wmawiać nam tak jednoznacznych tez.
Pospieszne deklaracje po ujawnieniu okoliczności śmierci w komisariacie (również wrocławskim!) rażonego paralizatorem Igora Stachowiaka już omal nie doprowadziły komendanta do dymisji. Ciekawe dlaczego ta nauczka nie pomogła?
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?