Fot. Halina Pługator
Czy można mówić o pełnej niezależności prasy? A jeśli tak, to w jakiej sytuacji i w jakich okolicznościach prasa staje się niezależna? Na te pytania członkowie konferencji również próbowali dać odpowiedź.
Aby porozmawiać o problemach mediów lokalnych, do Nowej Rudy przyjechali naukowcy, redaktorzy, wydawcy, działacze społeczni i polityczni, urzędnicy, dziennikarze, mający duży staż pracy w gazetach, radiu, telewizji, Internecie w miastach, powiatach i gminach. To właśnie te tereny obejmują media lokalne. Geografia uczestników była szeroka – przyjechali goście z Czech, Słowacji, Ukrainy, Norwegii a nawet Ghany w Afryce. Doświadczenia Polski w tej kwestii prezentowali naukowcy uniwersytetów w Opolu, Krakowie, Kielcach, Wrocławiu i Szczecinie .
Według jednego z organizatorów konferencji – Juliana Golaka, radnego sejmiku dolnośląskiego i prezesa wydawnictwa „Ziemia Kłodzka”, zorganizowanie przedsięwzięcia było możliwe dzięki wspólnej pracy „Komitetu Społecznego Ziemi Kłodzkiej”, Instytutu Politologii Uniwersytetu Opolskiego i Fundacji Odrodzenia Ziemi Noworudzkiej. Cieszy to, że pomocy finansowej w ramach programu „Wspieranie stosunków polsko-czeskich 2009” udzieliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP oraz Fundacja Inicjatyw Społecznych w ramach projektu „Rodzina kultur – pogranicze polsko-czeskie 2009”.
Od problemów redakcyjnych ku społecznym
Dla naszej delegacji udział w konferencji był ważny i interesujący, ponieważ sytuacja mediów lokalnych na Ukrainie radykalnie się różni od tej, w jakiej się znajdują media lokalne w Polsce i Czechach. „Małe media odgrywały i odgrywają ważną rolę w kształtowaniu nowego społeczeństwa obywatelskiego, zacząwszy już od poziomu małej wioski”, - powiedział Jerzy Mianowski, kierownik Stowarzyszenia Prasy Lokalnej w Polsce.
Na Ukrainie ten proces nie jest jeszcze tak doskonały, jednak miłe są odstępstwa od, niestety, niezupełnie dobrych reguł. Gazety powiatowe i miejskie są najczęściej podporządkowane organom władzy lokalnej, pewnym partiom politycznym, klanom finansowym czy poszczególnym biznesmenom. Wszyscy oni traktują media oraz wydania internetowe jako narzędzia swej polityki lokalnej lub interesów finansowych.
W Polsce media lokalne są na wysokim poziomie. Jest ich dużo, są dobrze rozwinięte i próbują zaspokajać potrzeby informacyjne małych grup społecznych. Poza tym, wszystkie media lokalne mają swoje strony internetowe, na których prezentują opublikowane wcześniej artykuły, wyemitowane audycje i programy radiowe i telewizyjne.
„Takiej liczby mediów lokalnych, jak w Polsce, nie ma ani w Europie Zachodniej, ani w Środkowej, - mówi pan Julian Golak. – Natomiast w Europie Zachodniej liczba mediów lokalnych podlega dość istotnej redukcji. Jednak, są takie kraje, w których media lokalne należą do najważniejszych środków komunikacji społecznej. To dobrze widać na przykładzie Norwegii. Jest tam wiele gazet lokalnych i regionalnych. Zaprosiliśmy na konferencję przedstawicieli tego państwa, aby podzielili się doświadczeniem tak wielkiego postępu w rozwoju ilościowego i jakościowego mediów lokalnych. Zresztą, jeśli się uczyć i przejmować doświadczenie – to od najlepszych”.
Na konferencji omawiano problemy ochrony niezależności mediów lokalnych, szukania informacji przez dziennikarzy, dostępu do informacji, mającej wielką wagę społeczną, którą urzędnicy, nie zawsze chętnie przekazują. Poruszano również temat etyki dziennikarskiej, prawdomówności dziennikarza, stosunków między mediami i władzą etc.
Czy na wsi są potrzebne media lokalne?
Analitycy rynków medialnych twierdzą, że media lokalne w epoce globalizacji mają coraz mniejsze szanse na przetrwanie, natomiast naukowcy mają odmienne zdanie. Wyniki badań świadczą o tym, że bez niezależnych, dobrze funkcjonujących mediów lokalnych niemożliwe jest stworzenie współczesnych społeczeństw demokratycznych. Dziennikarze tych mediów powinni pełnić rolę obrońców mniejszości przed politykami. Ważna jest także niezależność wewnętrzna mediów od czynników finansowych i sponsorów, chociaż bez nich działania są niełatwe i obecnie prawie niemożliwe. Wobec tego, zadaniem mediów jest odnalezienie właściwego bilansu, punktu zaczepienia między władzą, mediami, reklamodawcami a biznesmenami. Chodzi o takie punkty, aby nie stracić niezależności.
Duże koncerny medialne, oczywiście, chcą połknąć media lokalne, ich czytelników i reklamodawców. Tworzą wiele komercyjnych projektów medialnych, prezentują czytelnikom to, czego się od nich oczekuje. Często stosowane są tzw. „chwyty” typu: konkursy z nagrodami, słuchy i plotki, niekiedy nawet angażowanie się w politykę lokalną, aby czytelnikowi uatrakcyjnić odbiór. Jest to tzw. „łatwa lektura”, skierowana na zysk, ale nie na przekazywanie informacji. Polityka czy gospodarka, omawianie decyzji organów samorządu lokalnego może też być ważne dla ludzi. Czy będą one interesujące dla czytelników, czy nie – zależy od talentu dziennikarzy, od ich umiejętności prawidłowego i rzetelnego przekazu informacji.
Z historii do współczesności – jedna strona gazetowa
„Do 1989 roku w Polsce nie było niezależnych mediów lokalnych. Istniała cenzura, regulowano ilość wydanego papieru gazetowego, media były własnością państwa, - kontynuuje pan Golak. – Pozwalało to partii rządzącej na całkowitą kontrolę informacji, podawanych przez dziennikarzy. W latach 1970-1980 rozpoczęto wydawanie prasy podziemnej. Nad nią pracowali bibliotekarze, nauczyciele, urzędnicy, lekarze, absolwenci uczelni wyższych, którzy powrócili do swych rodzinnych stron.
Mało kto z nich miał zawodowe wykształcenie dziennikarskie. Wszyscy natomiast byli pełni entuzjazmu i wiary w to, że potrafią coś zmienić w społeczeństwie. Po upadku reżimu komunistycznego Komitety Obywatelskie wydawały tysiące gazetek, proklamacji, biuletynów, które miały za zadanie doprowadzenie demokratów do władzy. W tym czasie powstało pismo „Ziemia Kłodzka”. Minęło 20 lat i wszystko się zmieniło, łącznie z technologią wydawniczą i drukarską. Pozostały jednak niezmienne pewne ideały społeczeństwa obywatelskiego, o które dbają media lokalne. Na razie wokół nich skupiają się członkowie tej czy innej społeczności, jest to swego rodzaju elita, która tworzy postęp i nie zapomina o tradycjach”.
Media lokalne nie tylko informują o ostatnich wydarzeniach w mieście czy gminie, ale też opowiadają o tym, jak funkcjonują organy samorządu lokalnego, jak odbywają się wybory, jakie prawa mają obywatele i co należy robić w razie ich pogwałcenia etc. Można twierdzić, że w tym przypadku istnieje dialog władzy z narodem.
Z biegiem czasu powstają pytania, czy media lokalne będą nadal uczestniczyły w rozbudowie społeczeństwa obywatelskiego, czy mają odnośnie tego jakieś obowiązki, a może już nie mają żadnych, czy przedstawiciele organów samorządu terytorialnego mogą liczyć na media lokalne, czy media prywatne są niezależne i prawdomówne etc. W trakcie konferencji na wiele pytań udzielono odpowiedzi, ale też i wiele pytań pozostało otwartych. Otóż, media lokalne uzyskały nowe możliwości do doskonalenia się. Połączenie się w dyskusji głosów teoretyków i praktyków umożliwiło odnalezienie dróg dalszego rozwoju mediów lokalnych.
Zakończenie konferencji zostało połączone z uroczystymi obchodami 20-lecia wydawnictwa, na które przybył również ambasador Czech i marszałek dolnośląski. Trzeba zaznaczyć, że w Nowej Rudzie istnieje bardzo silna współpraca polsko-czesko-słowacka, a jej liderzy coraz częściej spoglądają na Wschód, by objąć współpracą również Ukrainę. Nawiązany już został kontakt z radiem „Wieża” i naszą redakcją w Stanisławowie/Iwano-Frankiwsku. Są to pierwsze kroki, które w przyszłości z pewnością pozwolą na zacieśnienie współpracy.
Dziennikarskie myśli nieuczesane
Jan Kania, Dyrektor Instytutu Dziennikarstwa i Komunikowania Społecznego w Szczecinie
W czasie kryzysu, kiedy media państwowe nie zawsze mogą poradzić sobie z problemami finansowymi, media lokalne, mające mniejszy nakład, dają sobie radę. Poza tym, aktywna postawa społeczna czytelników pomaga w ich istnieniu oraz w rozwoju społeczeństwa obywatelskiego. Moim zdaniem, niebawem na Ukrainie również rozpocznie się rozwój mediów lokalnych. Chociaż nie macie długiej historii istnienia niepodległego państwa, już robicie duże postępy. Nie może to nie cieszyć.
Nawiasem mówiąc, obecnie w Polsce jest spore zainteresowanie studiami dziennikarskimi. Kiedyś należały one do tych, które kończyły elity, obecnie o zostaniu dziennikarzem marzy coraz więcej młodych ludzi.
Apokojowi Ufioma, naukowiec z Yale, Ghana
Zajmuję się sprawami wolności**prasy w krajach, gdzie nie ma demokracji, albo jej przejawy są szczątkowe. W Ghanie mamy stowarzyszenia dziennikarzy, ale ich działalność jest jeszcze słaba, ponieważ nie jest to państwo demokratyczne. Dziennikarze i wydawcy niby to mają prawa, statuty, ale są zależni od polityków, działaczy społecznych i z pewnością od biznesu.
Johan Roppen, profesor politologii (Norwegia):
Ta konferencja stwarza szczególną okazję do rozmów i wymiany doświadczeń przez badaczy mediów lokalnych. Ma także dla dziennikarzy wartość praktyczną. Niestety, nie zawsze znają oni zasady teoretyczne, na jakich opiera się działalność mediów. Zresztą, nic w tym dziwnego – dziennikarze europejscy często zarabiają o wiele więcej od profesorów, dlatego też ich wiedza nie wydaje się dziennikarzom bardzo potrzebna, jednak bez znajomości reguł ogólnych często nie można dobrze pracować.
Jeśli chodzi o sytuację w mediach lokalnych Norwegii, to z jednej strony powstaje u nas bardzo wiele małych gazetek, a z drugiej strony – duże gazety zmniejszają nakłady i tracą czytelników. Podstawowa przyczyna takich sytuacji tkwi w coraz większym dostępie do telewizji i Internetu.
Julian Golak, prezes wydawnictwa „Ziemia Kłodzka”:
Idea zorganizowania konferencji**narodziła się w ramach obchodów 20-lecia naszego wydawnictwa Komitetu Obywatelskiego Ziemi Kłodzkiej. Wspominam te czasy, kiedy rozdawaliśmy nasze czasopismo na placu w centrum miasta, a ludzie bali się jeszcze je brać. W pierwszym numerze był artykuł pt.”Czy są nam potrzebne media lokalne?” Od tamtej pory to pytanie pozostaje aktualne. Nasze czasopismo natomiast się rozwija i na razie jest polsko – czesko - niemieckie, ponieważ przez Ziemię Kłodzką biegnie 200 km granicy. W oparciu o wieloletnie doświadczenie mogę stwierdzić, że media lokalne są potrzebne – nawet w naszym regionie, gdzie jest bezrobocie.
Natomiast media lokalne, wydawane i finansowane przez władze, nie mają prawa do tego, by je nazywano niezależnymi. W Polsce były takie paradoksy, kiedy przedstawiciele władzy nawet zabierali reklamę gazetom niezależnym. Istnienie niezależnych mediów jest często niewygodne dla władzy, a gdzie nie ma takich mediów – nie ma demokracji.
Renata Klęczańska, Halina Pługator
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?