Felieton
Przywołuję to nazwisko, gdyż właśnie w pierwszych tygodniach władzy tow. Wiesława lekkomyślnie dedykowano mu na okrągło "Stolata", dzięki czemu zapomniany już nieco staropolski song biesiadny wrócił do repertuaru uczestników manifestacji politycznych czy imienin.
Kto jak kto, ale właśnie my, Małopolanie, powinniśmy jako pierwsi stwarzać możliwość okazjonalnej weryfikacji treści naszego nieoficjalnego hymnu narodowego. Od niepamiętnych bowiem czasów żyjemy dłużej niż inni obywatele tego nieszczęsnego kraju. Przyznajmy uczciwie: w Europie trafiali się starsi. Wieśniak sprowadzony na dwór Karola I miał w chwili śmierci 152 lata. Rybak Jenkins dożył 169 lat. Ale najstarsza znana nam dotąd Polka ("Małopolka") była tylko o błysk gromnicy młodsza. Nazywała się Łucja Uczcikówna,w roku 1875 miała 166 lat. Uczonym, który w roku 1880 podał ten krzepiący fakt do wiadomości publicznej, był antropolog, profesor Wydziału Lekarskiego UJ, a nazywał się Józef Majer. Profesor nie traktował wypadku p. Uczcikówny jako ewenementu, przeciwnie, cytuje nazwiska 600 Polaków co najmniej stuletnich.
W dziejach Krakowa znaleźć można szereg przykładów potwierdzających tezę o pełnych wyrzeczeń (nie dla kobiet, alkoholu, polityki) próbach osiągania rekordowych "długożyć". Zmarły w roku 1850 roku w Krakowie ostatni przedstawiciel rodu Odrową-żów, krewny św. Jacka i bł. Bronisławy Ignacy Odrowąż miał w chwili śmierci 102 lata. Dla lepszej kondycji psychicznej chodził na co dzień w stroju polskim: podkute buty na ogromnie wysokich obcasach, kontusz papuzi lub pąsowy, płaszcz "rzymsko-kolisty z małą pelerynką". Dla kumulacji sił fizycznych, a przy okazji dla odgonienia Szatana "był wielkim nieprzyjacielem kobiet, do tego stopnia (jak zapewniają), iż na żadną nigdy nie spojrzał, a na ich widok odwracał się". Warto też przypomnieć, iż ćwierć wieku wcześniej opuścił ten padół (ściślej: Kraków) pan Piotr Librowski, uważany za najstarszego mieszkańca tego zacnego grodu, Małopolski i w ogóle wszystkich ziem Lechitów: liczył sobie 124 lata i 6 miesięcy. Jego wiek - wbrew obiekcjom biskupa Jana Pawła Woronicza, do którego zapraszany był na obiady - nie mógł podlegać dyskusji, gdyż starzec, pytany na łożu śmierci, czy rzeczywiście ma 124 lata, odpowiedział: - Jak Boga kocham! Słowa te stały się sławne zwłaszcza w kręgach biznesu i są przywoływane przez krakowskich kupców do dziś, osobliwie przy składaniu zeznań podatkowych.
Intonując "Stolata", warto dziś wcześniej dobrze przyjrzeć się adresatowi życzeń, przeprowadzić dyskretny wywiad na temat jego stanu zdrowia, posłuchać, z jaką częstotliwością pomstuje na sposób świadczenia przez NFZ usług medycznych. Jeśli wszystko wskazuje, że ma ochotę ciągnąć dalej, to nie deprymujmy go, nie ograniczajmy jego ambicji i nadziei do setki, zaśpiewajmy "Dwieście lat, dwieście lat!". W jaskrawie przeciwnym wypadku tradycyjnie, co nam zależy, ograniczmy się do stu. Albo, po jezuicku, do "Ad multos annos" - wielu lat życia. To najbezpieczniejsze.
Leszek Mazan
dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?