Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koncertowa gra Quigley dała Wiśle zwycięstwo

Justyna Krupa
Ekstraklasa kobiet. Żadna inna drużyna w TBLK nie ograła jeszcze ekipy AZS Gorzów w jej hali. „Biała Gwiazda” jest pierwszą, której udała się ta sztuka.

AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 66
Wisła Can-Pack Kraków 71
(17:25, 11:14, 17:23, 21:9)

AZS: Brewer 19 (1x3), Zoll 16 (3x3), Piekarska 12 (2x3), Ogorodnikowa 9 (1x3), Dźwigalska 8 (2x3) – Szajtauer 2, Czarnodolska 0, Trębicka 0.

Wisła: Quigley 30 (1x3), Lavender 17, Vandersloot 7 (1x3), Żurowska-Cegielska 4, Skobel 3 (1x3) – Petro­nyte 6, Abdi 2, Ouvina 2, Kaczmarczyk 0.

Sędziowali: Marcin Kowalski, Damian Ottenbur­ger i Bartosz Puzoń.

Krakowianki zaczęły od mocnego uderzenia. Najpierw „trójkę” trafiła Agnieszka Skobel, potem do ostrzału gorzowskiego kosza dołączyły się kolejne wiślaczki. W pewnym momencie przyjezdne prowadziły już 7 punktami. Nie ustrzegły się jednak kilku strat i momentów dekoncentracji, przez co rywalki zmniejszyły dystans do trzech „oczek”.

– Zaczęliśmy dobrze. Byłem jednak trochę przestraszony, bo graliśmy taki „wariacki” basket w jedną i drugą stronę – przyznał trener krakowianek Stefan Svi­tek. – Oglądaliśmy wcześniej mecz Gorzowa z Artego i ekipa z Bydgoszczy nie miała żadnych szans, grając w ten sposób.

Wisła jednak potrafiła kontrolować spotkanie i stopniowo zwiększała swoją przewagę. Druga kwarta była popisem skuteczności Allie Quigley. Amerykanka z węgierskim paszportem do przerwy miała na koncie już 14 punktów. Komu się wydawało, że na tym poprzestanie, ten był w błędzie. W trzeciej partii wykręciła jeszcze lepszy rezultat, zdobywając aż 13 „oczek” dosłownie w pół kwarty.

– Przez cały mecz mieliśmy kolosalne problemy z Quigley – nie ukrywał trener gospodyń Dariusz Maciejewski. – Ona gra naprawdę kapitalnie. Dawno nie mieliśmy w naszej lidze takiej zawodniczki. To nie jest center, który zdobywa punkty z łatwych pozycji. To koszykarka, która sama kreuje sobie grę.

Dzięki świetnej grze Amerykanki Wisła prowadziła już 23 punktami. Jednak, jak słusznie dodał Maciejewski, gdy tylko zabrakło Quigley na parkiecie, AZS zaczął odrabiać straty.

– Wprowadziliśmy zawodniczki z ławki, po czym straciliśmy rytm gry, pozwalaliśmy rywalkom zdobywać punkty, zbierać piłki. Miejscowa drużyna poczuła szansę powrotu do gry i dobrze to wykorzystywała. To był bardzo trudny dla nas moment – przyznał Svitek.

Prowadzenie Wisły stopniało do kilku „oczek”, ale trener w porę zareagował i udało się utrzymać korzystny wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski