Konflikt między Rosją a Ukrainą przeniósł się z pola walki na obszar muzyki rozrywkowej

Ubiegłoroczny konkurs wygrała reprezentantka Ukrainy - Dżamala. Zwycięstwo zapewniła jej piosenka „1944”, opiewająca tragiczny los krymskich Tatarów podczas II wojny światowej, kiedy to sowieckie władze dokonały ich przymusowej deportacji w głąb Azji. Rosja zaprotestowała wtedy, powołując się na zapis w regulaminie konkursu Eurowizji mówiący, że do konkursu nie można dopuszczać piosenek zaangażowanych politycznie. Na niewiele się to jednak zdało i Dżamala wróciła do Kijowa w glorii chwały. Została też nagrodzona przez prezydenta Petra Poroszenkę tytułem Bohatera Ukrainy.

Na początku tego roku Rosja wyłoniła swoją reprezentantkę na tegoroczne finały Eurowizji. To poruszająca się na wózku inwalidzkim młodziutka wokalistka Julia Samojłowa, która śpiewa utwór „Flame Is Burning”.

Ukraińskie władze wykryły jednak, że piosenkarka wystąpiła dwa lata temu na anektowanym przez Rosję Krymie. Uznały, że złamała w ten sposób prawo i wydały jej zakaz wjazdu na teren Ukrainy na trzy lata. I tym razem rosyjskie władze ostro zaprotestowały.

W tej sytuacji organizatorzy Eurowizji postanowili mediować. Zaproponowali precedensowe rozwiązanie: występ Samojłowej w Moskwie i transmitowanie go w ramach konkursu. Rosja nie zaakceptowała takiego wyjścia i ostatecznie wycofała swoją reprezentantkę z Eurowizji, nie zgadzając się na wyznaczenie innego kandydata. Moskwa nie będzie również transmitować majowego finału konkursu.