Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konflikt o liczbę sklepów i lokali z alkoholem w centrum Krakowa

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
W centrum może być 210 sklepów z alkoholem (jest ponad 190). Radni ze Starego Miasta chcą, by było ich maksymalnie 100
W centrum może być 210 sklepów z alkoholem (jest ponad 190). Radni ze Starego Miasta chcą, by było ich maksymalnie 100 Fot. ANNA KACZMARZ
Handel. Mamy coraz większą burzę w sprawie liczby punktów z mocnymi trunkami. Obowiązujące od lipca nowe przepisy wywołały tylko chaos.

- Nie możemy dopuścić do tego, by Kraków stał się miastem totalnego wyszynku - alarmuje Barbara Zarzycka-Rzeźnik, przewodnicząca Komisji Praworządności i Porządku Publicznego Rady Dzielnicy I Stare Miasto. Jej przedstawiciele są oburzeni ostatnią propozycją miejskich radnych z klubu prezydenckiego „Przyjazny Kraków”, dotyczącą zwiększenia liczby zezwoleń na sprzedaż alkoholu w Krakowie, w tym również w ścisłym centrum.

Przypomnijmy, obecnie limity dla Starego Miasta wynoszą 210 dla sklepów i 685 dla lokali gastronomicznych. Radni „Przyjaznego Krakowa” zaproponowali zwiększenie limitu dla restauracji i pubów do 775 punktów. W samym centrum stolicy Małopolski byłoby więc ich więcej niż we Wrocławiu. Tam limit dla gastronomii dla całego miasta wynosi 700 punktów.

Radni z „jedynki” zareagowali natychmiast i na najbliższą sesję przygotowali projekt uchwały, poprzez którą chcą wystąpić z wnioskiem, by liczba sklepów z mocnymi trunkami w centrum zmalała z 210 do 100, a w branży gastronomicznej - z 685 do 585.

Barbara Zarzycka-Rzeźnik przypomina, że od lat mieszkańcy centrum skarżą się na zbyt dużą liczbę punktów z alkoholem, co wpływa na zwiększenie hałasu, zakłócanie porządku publicznego, spadek poczucia bezpieczeństwa. - To dla mieszkańców od lat podstawowy problem - zaznacza Barbara Zarzycka-Rzeźnik.

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w kampanii wyborczej obiecywał ograniczenie liczby miejsc handlu mocnymi trunkami. Ostatecznie po długich konsultacjach z mieszkańcami i radami dzielnic urzędnicy i radni miejscy (głosami części radnych PO i PiS) ustalili nowe limity wynoszące: 1275 sklepów i 1103 lokale gastronomiczne (dla porównania we Wrocławiu - 1000 i 700). Nowością są limity dla poszczególnych 18 dzielnic.

Nowe przepisy weszły w życie w lipcu tego roku. I szybko pojawiły się kłopoty. Okazało się, że na Starym Mieście limit dla lokali wynosi 685, obecnie alkohol podawany jest w 742 miejscach, a na rozpatrzenie czeka 47 wniosków. Oznacza to, że po wygaśnięciu obowiązujących zezwoleń nie można liczyć na automatyczne ich przedłużenie.

Efekt jest taki, że koncesje mogą utracić renomowane restauracje z Rynku Głównego, jego okolic i na kolejne zezwolenie czekać miesiącami. Nie osiągnięto więc celu, jakim miała być eliminacja najbardziej uciążliwych punktów, w tym osiedlowych sklepów z wódką. Natomiast restauratorzy zaczęli alarmować, że ich lokale będą plajtować, jeśli turystom do obiadu nie będzie można podać nawet wina.

Radni z klubu „Przyjazny Kraków” przedstawili propozycję zwiększenia limitów do 1300 dla sklepów i 1200 dla lokali gastronomicznych. Korektą objęte byłby też limity w dzielnicach. - To nasz pomysł na to, aby nie dochodziło do sytuacji, w których zezwolenia stracą popularne restauracje czy duże centra handlowe. Propozycja jest do dyskusji - zaznacza Rafał Komarewicz, szef klubu „Przyjazny Kraków”.

Restauratorzy i kupcy proponują, aby był jeden limit dla całego miasta - na poziomie 3 tys. albo nawet więcej zezwoleń.

- Nie powinno być sytuacji, w której w renomowanej restauracji nie ma wina, ale też nie może być tak, że na jednej ulicy w centrum są tylko lokale i sklepy z alkoholem, który przecież nie jest towarem pierwszej potrzeby - komentuje Agata Tatara, przewodnicząca Komisji Praworządności w Radzie Miasta.

Podczas jej poniedziałkowego posiedzenia radni, urzędnicy i przybyli obserwatorzy mają zastanawiać się nad skutecznym rozwiązaniem problemu. Radni z Dzielnicy I proponują, by zmniejszanie liczby podmiotów serwujących alkohol nie odbywało się po upływie terminu ważności koncesji, lecz na podstawie skarg na sklepy i lokale, których klienci zakłócają porządek publiczny. Urzędnicy wyjaśniają, że obecne prawo na to nie pozwala.

Agnieszka Karbowska ze Stowarzyszenia Kraków-Prawo-Bezpieczeństwo komentuje: - Tu nie chodzi o to, ile będzie zezwoleń, ale jak się z nich korzysta. Jest prawo, które trzeba egzekwować i karać tych, którzy zakłócają porządek. Potrzebna jest też odpowiednia polityka miasta, aby na jednej ulicy punktów z alkoholem nie było za dużo. Nie może też być tak, że w ekskluzywnej restauracji turysta nie dostanie wina, a obok jest całodobowa pijalnia wódki, do której dostaje się śledzika i wychodzą z niej zataczający się, zakłócający porządek klienci.

[email protected]

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski