- Nie możemy dopuścić do tego, by Kraków stał się miastem totalnego wyszynku - alarmuje Barbara Zarzycka-Rzeźnik, przewodnicząca Komisji Praworządności i Porządku Publicznego Rady Dzielnicy I Stare Miasto. Jej przedstawiciele są oburzeni ostatnią propozycją miejskich radnych z klubu prezydenckiego „Przyjazny Kraków”, dotyczącą zwiększenia liczby zezwoleń na sprzedaż alkoholu w Krakowie, w tym również w ścisłym centrum.
Przypomnijmy, obecnie limity dla Starego Miasta wynoszą 210 dla sklepów i 685 dla lokali gastronomicznych. Radni „Przyjaznego Krakowa” zaproponowali zwiększenie limitu dla restauracji i pubów do 775 punktów. W samym centrum stolicy Małopolski byłoby więc ich więcej niż we Wrocławiu. Tam limit dla gastronomii dla całego miasta wynosi 700 punktów.
Radni z „jedynki” zareagowali natychmiast i na najbliższą sesję przygotowali projekt uchwały, poprzez którą chcą wystąpić z wnioskiem, by liczba sklepów z mocnymi trunkami w centrum zmalała z 210 do 100, a w branży gastronomicznej - z 685 do 585.
Barbara Zarzycka-Rzeźnik przypomina, że od lat mieszkańcy centrum skarżą się na zbyt dużą liczbę punktów z alkoholem, co wpływa na zwiększenie hałasu, zakłócanie porządku publicznego, spadek poczucia bezpieczeństwa. - To dla mieszkańców od lat podstawowy problem - zaznacza Barbara Zarzycka-Rzeźnik.
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w kampanii wyborczej obiecywał ograniczenie liczby miejsc handlu mocnymi trunkami. Ostatecznie po długich konsultacjach z mieszkańcami i radami dzielnic urzędnicy i radni miejscy (głosami części radnych PO i PiS) ustalili nowe limity wynoszące: 1275 sklepów i 1103 lokale gastronomiczne (dla porównania we Wrocławiu - 1000 i 700). Nowością są limity dla poszczególnych 18 dzielnic.
Nowe przepisy weszły w życie w lipcu tego roku. I szybko pojawiły się kłopoty. Okazało się, że na Starym Mieście limit dla lokali wynosi 685, obecnie alkohol podawany jest w 742 miejscach, a na rozpatrzenie czeka 47 wniosków. Oznacza to, że po wygaśnięciu obowiązujących zezwoleń nie można liczyć na automatyczne ich przedłużenie.
Efekt jest taki, że koncesje mogą utracić renomowane restauracje z Rynku Głównego, jego okolic i na kolejne zezwolenie czekać miesiącami. Nie osiągnięto więc celu, jakim miała być eliminacja najbardziej uciążliwych punktów, w tym osiedlowych sklepów z wódką. Natomiast restauratorzy zaczęli alarmować, że ich lokale będą plajtować, jeśli turystom do obiadu nie będzie można podać nawet wina.
Radni z klubu „Przyjazny Kraków” przedstawili propozycję zwiększenia limitów do 1300 dla sklepów i 1200 dla lokali gastronomicznych. Korektą objęte byłby też limity w dzielnicach. - To nasz pomysł na to, aby nie dochodziło do sytuacji, w których zezwolenia stracą popularne restauracje czy duże centra handlowe. Propozycja jest do dyskusji - zaznacza Rafał Komarewicz, szef klubu „Przyjazny Kraków”.
Restauratorzy i kupcy proponują, aby był jeden limit dla całego miasta - na poziomie 3 tys. albo nawet więcej zezwoleń.
- Nie powinno być sytuacji, w której w renomowanej restauracji nie ma wina, ale też nie może być tak, że na jednej ulicy w centrum są tylko lokale i sklepy z alkoholem, który przecież nie jest towarem pierwszej potrzeby - komentuje Agata Tatara, przewodnicząca Komisji Praworządności w Radzie Miasta.
Podczas jej poniedziałkowego posiedzenia radni, urzędnicy i przybyli obserwatorzy mają zastanawiać się nad skutecznym rozwiązaniem problemu. Radni z Dzielnicy I proponują, by zmniejszanie liczby podmiotów serwujących alkohol nie odbywało się po upływie terminu ważności koncesji, lecz na podstawie skarg na sklepy i lokale, których klienci zakłócają porządek publiczny. Urzędnicy wyjaśniają, że obecne prawo na to nie pozwala.
Agnieszka Karbowska ze Stowarzyszenia Kraków-Prawo-Bezpieczeństwo komentuje: - Tu nie chodzi o to, ile będzie zezwoleń, ale jak się z nich korzysta. Jest prawo, które trzeba egzekwować i karać tych, którzy zakłócają porządek. Potrzebna jest też odpowiednia polityka miasta, aby na jednej ulicy punktów z alkoholem nie było za dużo. Nie może też być tak, że w ekskluzywnej restauracji turysta nie dostanie wina, a obok jest całodobowa pijalnia wódki, do której dostaje się śledzika i wychodzą z niej zataczający się, zakłócający porządek klienci.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?