Kilku radnych z Dzielnicy X jest w konflikcie z jej władzami, z przewodniczącym Maciejem Nazimkiem na czele. Uważają, że ten z grupą wspierających go radnych, faworyzuje os. Kliny, które ma się rozwijać kosztem reszty dzielnicy. Dlatego wymyślili, że Kliny powinny się oderwać i połączyć z dzielnicą Borek Fałęcki-Łagiewniki. Zbierają podpisy mieszkańców w tej sprawie. Mają już ich mieć ok. 2 tys.
Jednocześnie radni borkowscy przygotowali uchwałę do prezydenta, w której wnioskują o zmianę granic dzielnicy.
O takich zmianach decyduje Rada Miasta na wniosek prezydenta. Ten do sprawy się jeszcze nie odniósł. Natomiast przewodniczący rady uważa, że takie działanie do hucpa. - Zmiany powinny być prowadzone przez porozumienie i rozmowy z mieszkańcami - kwituje.
Kliny chętnie u siebie widziałaby natomiast Dzielnica IX, czyli Borek Fałęcki-Łagiewniki. Kliny znajdują się w zachodniej części Dzielnicy X Swoszowice. Trzy lata temu doszło do połączenia całych Klinów, bo wcześniej część zachodnia znajdowała się w Dzielnicy VIII. Teraz zjednoczone osiedle może zmienić przynależność dzielnicową. Cała sprawa jest pokłosiem politycznego sporu trwającego od dwóch lat.
Spór radnych
Szefem Dzielnicy X jest Maciej Nazimek (PO). Jego oponent to Dominik Galas. To były członek PO, który został wyrzucony z partii po tym, jak w wyborach wystartował z tego samego okręgu, co inny kandydat PO. Wspiera go Artur Markiewicz. Krytycznie na rządy Nazimka patrzy też Józef Jałocha, radny dzielnicowy i miejski wybrany z listy PiS (nie jest członkiem partii). Jałocha uważa, że dzielnica jest zarządzana niedemokratycznie.
- Rządzi grupa polityków PO i podporządkowanych im kilku radnych niezależnych. Reszta nie może wpływać na to, co się dzieje w dzielnicy - stwierdza Jałocha. Dodaje, że na tak niskim szczeblu samorządu powinny decydować interesy mieszkańców, a nie partia.
Oficjalnie powodem odłączenia Klinów ma być nieproporcjonalność. Opozycyjni radni uważają, że Nazimek większość środków pompuje w Kliny, gdzie mieszka i jest to jego okręg wyborczy. Uważają, że jeśli Kliny się odłączą, to reszta dzielnicy będzie się rozwijać równomiernie.
- Dwa lata temu złamano statut dzielnicy. W Klinach utworzono siedem okręgów, a dla podobnej liczby ludności w innej części Swoszowic takie okręgi są np. cztery - uważa radny Markiewicz.
Bloki kontra domy
Opozycyjni radni zarzucają radzie dzielnicy, że przez dwa lata kadencji ani złotówka nie poszła na niektóre okręgi.
- Potrzeby większości Swo-szowic, osiedla domów jednorodzinnych, są inne niż potrzeby blokowych Klinów - twierdzi Markiewicz. - U nas wielu mieszkańców wciąż nie ma wody miejskiej, kanalizacji - wylicza.
Przewodniczący Maciej Nazimek odrzuca zarzuty.
- Są one absurdalne. Liczba okręgów zwiększa się, bo w Klinach przybywa mieszkańców. Jest ich już tu połowa z całej dzielnicy - tłumaczy. W związku z tym na Kliny idzie połowa środków. Nazimek nie zgadza się z zarzutem nieproporcjonalności, bo z Klinów radnych jest 7, a cała dzielnica ma ich 21.
Zdaniem Nazimka, chodzi o władzę. Uważa, że Dominik Galas chce być przewodniczącym dzielnicy. W „dziesiątce” mu się nie udaje, więc chce zmian. Stąd pomysł na oderwanie Klinów.
W tej sprawie opozycyjni radni zbierają podpisy. Jak twierdzą, mają ich już ok. 2 tys. od mieszkańców osiedli Wróblowice, Swoszowice, Rajsko, Kosocice. Opozycyjni radni chcą prosić o pomoc prezydenta Majchrowskiego. Wczoraj nie udało nam się uzyskać od niego komentarza. Jego urzędnicy przyznali, że sprawa jest dla nich nowa.
Kliny w Łagiewnikach?
Swoje zdanie o Klinach wyraziła natomiast rada dzielnicy Borek Fałęcki-Łagiewniki, która sąsiaduje z osiedlem. Pod koniec września rada przyjęła uchwałę skierowaną do prezydenta, w której wnioskuje o powiększenie dzielnicy od południa, czyli od strony Klinów. Rada powołuje się m.in. na „kryteria historyczne i infrastrukturalne”. - Sprawa poszerzenia naszych granic nie jest nowością, bo już w latach 1998-1999 mieszkańcy Jugowic występowali z takimi wnioskami, ale wtedy nie znalazło to uznania u nikogo - stwierdza Adam Migdał, radny miejski, jak i „dziewiątki”. Po szczegóły odsyła jednak do przewodniczącego rady dzielnicy. Z nim nie udało nam się skontaktować.
- To bardzo nieelegancka uchwała. Nawet się z nami nie skonsultowali - oburza się Maciej Nazimek. Zapowiada jednocześnie, że ze strony rady Dzielnicy X będzie zainicjowane zbieranie podpisów, aby Kliny pozostały w obrębie „dziesiątki”.
Pomysłem odłączenia Klinów w taki sposób, jak to się próbuje zrobić, oburzony jest Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta.
- To hucpa. O dzielnicach powinniśmy rozmawiać poważnie - mówi krótko. Zwraca uwagę, że zdarzały się zmiany granic, ale wynikały one z porozumienia i rozmów z mieszkańcami.
Zadecyduje Rada Miasta
Jeden z radnych Swoszowic mówi nam anonimowo, że swoje racje mają i Nazimek, i opozycyjni radni. Przyznaje, że Nazimek dba o swój region, ale nie można powiedzieć, że całe pieniądze idą na Kliny, a w reszcie dzielnicy nic się nie dzieje.
- Awanturnictwo Galasa może natomiast doprowadzić do rozbicia dzielnicy, a tym samym do pomniejszenia przyznawanych nam środków z budżetu miasta - mówi nasz rozmówca.
O zmianach granic dzielnic ostateczni decyduje jednak Rada Miasta na wniosek prezydenta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?