18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konie z dziecięcych marzeń

Redakcja
Kiedyś Gabrysia bardzo zamartwiała się, że ma krótszą rączkę. Załamała się. Nie chciała już ćwiczyć. Nie widziała postępów rehabilitacji. W "Dziecięcych Marzeniach" zapomniała o chorobie. Znów uwierzyła w siebie i dziś nie wyobraża sobie życia bez koni. - Kontakt z końmi bardzo córkę uspokaja. I dodaje jej wiary w siebie. Stała się cierpliwsza, sprawniejsza ruchowo - opowiada pani Sabina z Igołomi, mama siedmioletniej Moniki z dziecięcym porażeniem mózgowym. Monika uwielbia Kodeinę, ale Maurycego kocha za to, jak pięknie na zakończenie przejażdżki prosi o jabłka. - Jeśli rodzice opowiadają np., że dzięki tym zajęciom dziecko ledwie suwające nóżkami, zaczyna przechodzić przez próg czy wchodzić na schody, to dla nas największa nagroda. Wszyscy się cieszymy. Oczywiście, te zajęcia w niepołomickim centrum hipoterapii to nie jedyna nasza forma pomocy chorym dzieciom i ich rodzinom. Trudno zliczyć tak łączące nas i wyzwalające wiele inicjatyw i dobra wszystkie wspólne imprezy, wycieczki, turnusy rehabilitacyjne - mówi prezes zarządu Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Dzieci Niepełnosprawnych "Dziecięce Marzenia" w Niepołomicach Marta Grochot. Sama jest mamą niepełnosprawnej Gabrysi. I wie, jak zabiegi w Ośrodku Hipoterapii i Sportów Konnych przy ul. Targowej w miasteczku pomagają jej córeczce. Wielki dzień Zuzi

W Niepołomicach

Sześcioletnia Zuzia z**porażeniem splotu barkowego od**trzeciego roku życia korzysta z**hipoterapii. Tylko podczas pierwszej jazdy bała się wsiąść na**konia. -**Przytulanka z**koniem, kalendarz z**koniem, puzzle z**koniem… O**takie prezenty prosi teraz w**listach do**św. Mikołaja. A**dziadzia poprosiła, żeby jej na**gwiazdkę kupił konia -**opowiadają rodzice Zuzi. **

Kiedyś Gabrysia bardzo zamartwiała się, że ma krótszą rączkę. Załamała się. Nie chciała już ćwiczyć. Nie widziała postępów rehabilitacji. W "Dziecięcych Marzeniach" zapomniała o chorobie. Znów uwierzyła w siebie i dziś nie wyobraża sobie życia bez koni.- Kontakt zkońmi bardzo córkę uspokaja. Idodaje jej wiary w_siebie. Stała się cierpliwsza, sprawniejsza ruchowo -opowiada pani Sabina z Igołomi, mama siedmioletniej Moniki z dziecięcym porażeniem mózgowym. Monika uwielbia Kodeinę, ale Maurycego kocha za to, jak pięknie na zakończenie przejażdżki prosi o jabłka. - _Jeśli rodzice opowiadają np., że dzięki tym zajęciom dziecko ledwie suwające nóżkami, zaczynaprzechodzić przez próg czy wchodzić naschody, to dla nas największa nagroda. Wszyscy się cieszymy. Oczywiście, te zajęcia wniepołomickim centrum hipoterapii to nie jedynanasza forma pomocy chorym dzieciom i__ich rodzinom.Trudno zliczyć tak łączące nas iwyzwalające wiele inicjatyw idobra wszystkie wspólne imprezy, wycieczki, turnusy rehabilitacyjne - mówi prezes zarządu Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Dzieci Niepełnosprawnych "Dziecięce Marzenia" w NiepołomicachMarta Grochot. Sama jest mamą niepełnosprawnej Gabrysi. I wie, jak zabiegi w Ośrodku Hipoterapii i Sportów Konnych przy ul. Targowej w miasteczku pomagają jej córeczce.

Wielki dzień Zuzi

Zuzannie z Szarowa, tak marzącej o własnym koniu towarzyszymy najpierw w gabinecie do rehabilitacji. Tam każde dziecko przed zajęciami hipoterapii ćwiczy pod opieką fizjoterapeutów. Ich pomoc dostosowana jest, oczywiście, do indywidualnych potrzeb dzieci. Zuzia ma zresztą swój wielki dzień. Potem na Kodeinie będzie siedziała już bez podtrzymywania przez hipoterapeutkę. Dominika Maj-Mrozowska zakłada dziewczynce na głowę ochronny kask, sadza na grzbiecie konia, wykorzystując pas woltyżerski. Dzięki temu Zuzia może "sama jeździć". Pani Dominika "tylko" pomaga, prowadząc klacz za uzdę. Trzeba widzieć dumną minę dziewczynki! I jej mamy Agnieszki, taty Mariusza i siostry Dagmary. Na zakończenie lekcji Zuzia samodzielnie karmi Kodeinę marchewką. Gratulują Zuzi niepołomickie gimnazjalistki - Magda i Angelika. Jako jedyne ze sporej grupy wolontariuszy przychodzą do centrum hipoterapii niemal w każdej wolnej chwili i pomagają dzieciom. Czyszczą i karmią konie, a w nagrodę mogą próbować przejażdżek.

W "Dziecięcych Marzeniach"

są pod opieką dzieci z porażeniem mózgowym, urazami po wypadkach komunikacyjnych, niewidome, niedosłyszące, z zespołem Downa i innymi schorzeniami, których nazwy niewiele mówią niewtajemniczonym. - Być zauważonym ikochanym. Uczestniczyć wżyciu narówni ze zdrowymi ludźmi. To są największe marzenia naszych niepełnosprawnych dzieci. Tyle iaż tyle… - mówi Marta Grochot.-Obecnie opiekujemy się 52 dziećmi zgminy Niepołomice, Wieliczki, Kłaja, Bochni, Krakowa… Wciągu roku z__hipoterapii korzysta ok. 120 dzieci, nie tylko z"Dziecięcych Marzeń". Odtego roku możemy już organizować niemal tyle zajęć hipoterapii połączonych zrehabilitacją, ilu jest chętnych - dodaje nie bez dumy. Korzystają z tych zajęć i mieszkańcy Domu dla Niewidomych Mężczyzn prowadzonego w Niepołomicach przez ks. Jacka Ponikowskiego, i dorośli z WTZ w Śledziejowicach w gminie Wieliczka. I raz w tygodniu dzieci ze szkoły specjalnej w Krakowie.
Założone w 1999 r. "Dziecięce Marzenia" od kilku lat prowadzą zajęcia hipoterapii w wybudowanym przez gminę ośrodku. Sama hala do prowadzenia koni ma ponad 2000 m kw! Stowarzyszeniu udało się już dobrze wyposażyć gabinet do rehabilitacji ruchowej: z funduszy od ofiarodawców i dzięki dofinansowaniu z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zajęcia prowadzi dwóch rehabilitantów i dwóch hipoterapeutów. Pokrywane są częściowo ze środków PFRON (refundacja przy orzeczeniu o stopniu niepełnosprawności) i dzięki comiesięcznej pomocy gminy. Oprócz tego pomaga gminna spółka Ośrodek Sportu Turystyki i Rekreacji zarządzająca centrum hipoterapii, pokrywając koszty eksploatacji hali. Ośrodek znajduje się niemal tuż za zamkiem królewskim, sąsiadując z Klubem Jazdy Konnej "Pod Żubrem", gdzie "Dziecięce Marzenia" mają także wielu przyjaciół.

Konie "terapeuci": Maurycy, Kodeina, Bukowina

Można je pogłaskać, nakarmić, przytulić się, upleść warkoczyki na grzywie. Przejażdżka na końskim grzbiecie uspokaja, sprawia wiele przyjemności i satysfakcji, że tak duże zwierzę posłusznie poddaje się woli dziecka. Nie zrobi krzywdy, nie zrzuci. Maurycy, Bukowina i Kodeina są uwielbiane przez dzieci. Skąd zwierzęta wiedzą, że tak bardzo są im potrzebne? Jak to się dzieje, że w kontakcie z nimi dzieci zapominają o chorobie, otwierają się, uspokajają?... Któż to wie do końca.
- Konie są partnerami wpracy hipoterapeutów. Nauczenie ich tego nie polega na"zwykłej tresurze", ale przygotowaniu zwierząt dowspółpracy zczłowiekiem: ihipoterapeutą, iniepełnosprawną osobą - wyjaśnia Dominika Maj-Mrozowska. - Ale nie każdy koń nadaje się dotej roli. Tak naprawdę trudno znaleźć takiego, który może być "terapeutą". Musi być spokojny, ułożony, cierpliwy. Oprócz takiego charakteru ważnajest także jego budowa, przede wszystkim łagodny, szeroki grzbiet i____spokojny, rytmiczny chód - dodaje. I zwierzę musi także ufać hipoterapeucie. - Maurycy zawsze staje, ilekroć dziecko boi się przejażdżki. Spokojnie przeczekuje jego płacz ikrzyki. Wierzy mi. Wie, że zachwilę załagodzę sytuację - opowiada pani Dominika, z niepołomicką hipoterapią związana od początku. I sama nie wie, dlaczego Kodeina nigdy nie zrzuci niepełnosprawnej osoby, a instruktora i owszem…
Maurycy był pierwszym koniem kupionym przez gminę do hipoterapii dla niepełnosprawnych dzieci. One pieszczotliwie nazywają go dziś "dziadunio". Ma wszak 27 lat! Dwa lata po nim pojawiła się 14-letnia Kodeina użyczona przez prezesa KJK "Pod Żubrem" Tadeusza Czajkę. A w zeszłym roku stowarzyszenie kupiło 11-letnią Bukowinę. Pani Dominika prowadzi nas także do końskiego hotelu w centrum hipoterapii. Tam wraz z innymi końmi mieszka także jej ukochany 4,5-letni Fernando, którego ona wychowuje od źrebaka i także przygotowuje do roli "terapeuty". Jakimż rżeniem i… uśmiechem wita swoją panią!
A na wspólnej jak co roku Wigilii hipoterapeutycznej wspólnoty, na arenie do prowadzenia koni staje choina, która będzie tam przez cały świąteczny okres. Razem z ludźmi są tego dnia także konie. I dla nich nie brakuje pod choinką smacznego sianka i innych końskich smakołyków.
Tekst i fot.: Wanda Ryszkiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski