Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec sezonu dla Unii?

(ZAB, ZUB)
Jan Daneczek, najlepszy strzelec Unii (przy krążku), w play-off nie potwierdza swoich umiejętności
Jan Daneczek, najlepszy strzelec Unii (przy krążku), w play-off nie potwierdza swoich umiejętności fot. Jerzy Zaborski
Hokej. Dziś o godzinie 18 w Oświęcimiu trzecie ćwierćfinałowe starcie gospodarzy i Podhala.

Góralom brakuje już tylko jednego zwycięstwa do awansu do strefy medalowej. Gospodarze będą walczyć o przeciągnięcie rywalizacji ponad minimalną liczbę spotkań.

W Oświęcimiu martwią się nie tyle porażkami w pierwszych dwóch meczach (1:5, 1:4), co stylem zaprezentowanym przez zespół. Unia dwa spotkania oddała praktycznie bez walki, choć na finiszu fazy zasadniczej wygrała z góralami dwa razy, w tym na wyjeździe.

Jednak w fazie zasadniczej oświęcimski zespół ciągnęła przede wszystkim pierwsza formacja. Teraz tego nie robi, a w dodatku traci bramki, co wpływa deprymująco nie tylko na jej zawodników, ale także na kolegów z zespołu.

Drugim grzechem oświęci-mian jest to, że nie potrafią stworzyć zagrożenia przed bramką Ondreja Raszki. W Nowym Targu już nawet jedno trafienie górali dawało im olbrzymią przewagę. Morale hokeistów Unii szybko spadało, co miało przełożenie na seryjne straty goli w sekundowych odstępach, po których rywalizacja była praktycznie rozstrzygnięta.

Oświęcimianie nie potrafili wykorzystać gry w przewagach liczebnych, a w pierwszych dwóch meczach mieli ich sporo. Nawet przy trzybramkowych stratach mieli szansę powrotu do gry. - Gdybyśmy w meczach pokazali to, co wykonujemy na treningach, z __pewnością potrafilibyśmy napsuć krwi góralom - mówił przed rozpoczęciem ćwierćfinałowej rywalizacji Mateusz Adamus, skrzydłowy Unii.

Jeśli oświęcimianie zdołają odbudować się mentalnie, mogą przynajmniej nawiązać walkę w trzecim spotkaniu. - Na __pewno nie poddamy się bez walki - podkreśla Mateusz Gębczyk, przedstawiciel młodego pokolenia zawodników Unii.

- Wykonaliśmy w __stu procentach plan, który zakładał dwa zwycięstwa we własnej hali - podkreśla szkoleniowiec Podhala Marek Ziętara. - Cieszę się tym mocniej, że dokonaliśmy tego w naprawdę dobrym stylu. Zyskaliśmy tym samym dużą przewagę psychologiczną nad przeciwnikiem, który jednak na pewno nie spasuje i na swoim lodowisku tanio skóry nie sprzeda. Dlatego wciąż musimy utrzymać koncentrację na najwyższym poziomie.

W podobnym tonie wypowiadają się zawodnicy „Szarotek”. Będący w świetnej formie Krzysztof Zapała przestrzega przed lekceważeniem Unii. - Rywale nie mają już nic do stracenia. Dlatego spodziewam się, że ostro ruszą na nas. Musimy być więc bardzo zdyscyplinowani od pierwszej do ostatniej minuty, tak jak to było w pierwszych dwóch meczach. Na pewno byłoby lepiej zakończyć rywalizację w trzech meczach, chociażby w perspektywie regeneracji sił przed półfinałem, ale nie możemy za bardzo wybiegać w __przyszłość, bo to mogłoby nas zgubić - podkreśla środkowy pierwszej formacji nowotarżan.

W odniesieniu przekonujących zwycięstw „Szarotkom” nie przeszkodził brak w składzie najlepszego strzelca - Fina Jarmo Jokili, któremu w grze przeszkodziła kontuzja stawu skokowego i dziś jego występ stoi pod znakiem zapytania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski