MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Koniec syndromu Nangar Khel

Redakcja
Bogdan Klich i Anna Rozmiarek, żona uhonorowanego pośmiertnie, wpisanego do Księgi Honorowej ministra obrony narodowej, starszego chorążego sztabowego Andrzeja Rozmiarka. Minister spotkał się w sobotę z rodzinami żołnierzy poległych podczas pełnienia misji w Iraku i Afganistanie. Fot. Paweł Kula (PAP)
Bogdan Klich i Anna Rozmiarek, żona uhonorowanego pośmiertnie, wpisanego do Księgi Honorowej ministra obrony narodowej, starszego chorążego sztabowego Andrzeja Rozmiarka. Minister spotkał się w sobotę z rodzinami żołnierzy poległych podczas pełnienia misji w Iraku i Afganistanie. Fot. Paweł Kula (PAP)
Kilku ekspertów wojskowych uznało po śmierci polskiego żołnierza w Afganistanie, że wsparcie dla zaatakowanego patrolu przyszło za późno. Jedna z gazet napisała, że Ministerstwo Obrony popełniło strategiczne błędy przy modernizacji uzbrojenia naszych wojsk, a oficerowie polowi, którzy składają zamówienia na sprzęt, podobno skarżą się, że ich prośby są ignorowane. To poważne zarzuty.

Bogdan Klich i Anna Rozmiarek, żona uhonorowanego pośmiertnie, wpisanego do Księgi Honorowej ministra obrony narodowej, starszego chorążego sztabowego Andrzeja Rozmiarka. Minister spotkał się w sobotę z rodzinami żołnierzy poległych podczas pełnienia misji w Iraku i Afganistanie. Fot. Paweł Kula (PAP)

ROZMOWA. Z ministrem obrony BOGDANEM KLICHEM o polskim kontyngencie w Afganistanie

- Dyskusja, która przetoczyła się przez polskie media w ostatnich dniach, ujawniła wielki poziom ignorancji tzw. ekspertów od wojskowości. Rzekomo zostały popełnione kardynalne błędy przy zaopatrywaniu naszego kontyngentu. Tymczasem w 2008 roku, mimo rozpoczynających się trudności finansowych, na samo dozbrojenie naszego wojska w Afganistanie wydaliśmy 214 mln 492 tys. zł. Na 2009 rok zaplanowaliśmy na ten cel prawie 500 milionów złotych. Te kwoty pokazują radykalny wzrost wydatków.
Pieniądze trafiają tam, gdzie są najbardziej potrzebne?
- Bez wątpienia. Za nie dopancerzyliśmy m.in. kilkadziesiąt rosomaków, wysłaliśmy na misję wozy ewakuacji medycznej, dostarczyliśmy 60-mm moździerze, 12,7-mm karabiny wyborowe, celowniki holograficzne, nowe ubiory bojowe strzelców czy wojskowe odbiorniki GPS oraz małe bezpilotowe samoloty rozpoznawcze i noktowizory. W ciągu kilkunastu miesięcy doszło do skoku technologicznego pod względem uzbrojenia i wyposażenia kontyngentu. Miał on 70 rosomaków, a z nich w ciągu ostatniego 1,5 roku dostarczyliśmy 56. Niestety, transporterów ubywa, bo uszkadzane są na skutek ataków talibów. Mamy dziś 52 sprawne rosomaki. Sześć odstawiliśmy do kraju, bo zostały trwale uszkodzone. W ciągu ostatnich dni dwa rosomaki i jeden samochód kuguar także uszkodzono. Trzeba jednak pamiętać, że te maszyny znakomicie zabezpieczają żołnierzy podczas akcji patrolowych. To dzięki nim od sierpnia ubiegłego roku do poprzedniego poniedziałku nie było wśród Polaków żadnej ofiary w wyniku eksplozji miny-pułapki. A te wybuchają teraz niemal codziennie.
Co jeszcze zmieniło się w wyposażeniu kontyngentu?
- Nie zapominajmy o 32 opancerzonych kuguarach, które udało mi się wyprosić za darmo od Amerykanów. Mamy również ponad 90 hummerów, wykorzystywanych na mniejszą skalę niż działo się to, zanim zostałem ministrem obrony. Nie gwarantują one bowiem wystarczającego zabezpieczenia żołnierzom, co pokazały straty z 2007 i początku 2008 r. Do kwietnia b.r. dowódca kontyngentu miał wręcz mój zakaz posługiwania się tymi samochodami. Dopiero po mojej poprzedniej wizycie w Afganistanie zakaz został zmodyfikowany. Wolno się nimi posługiwać, ale wyłącznie do celów transportowych na sprawdzonych, przyległych do naszych baz terenach. Od USA otrzymaliśmy ponadto duże zabezpieczenie pod względem rozpoznania. Nad naszymi bazami "wiszą" amerykańskie balony rozpoznawcze. Żołnierze korzystają też z masztów rozpoznawczych sojusznika. Taki sprzęt pozwala na obserwowanie obszaru w promieniu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu kilometrów wokół baz. Wreszcie, a tego zazdrości nam wiele kontyngentów, mamy w Afganistanie śmigłowce. Przed moim przyjściem do resortu ich nie było. Do niedawna mieliśmy ich tam 10, ale jeden po wypadku został zniszczony. Pięć jest używanych, reszta akurat przechodzi przegląd albo "jest w serwisowaniu". Za moment trafią do Afganistanu trzy kolejne maszyny - Mi-17. Na wrocławskim lotnisku czekają już na przerzut. Zależy on od transportu amerykańskiego.
Wyposażenie to jednak nie wszystko.
- Żeby ułatwić polskim żołnierzom służbę w Afganistanie, zmieniliśmy też praktykę postępowania żandarmerii w przypadku użycia broni. Wcześniej żołnierze byli sparaliżowani tzw. syndromem Nangar Khel (to w tej wiosce po ostrzale polskich komandosów zginęli afgańscy cywile - przyp. red.) i tym, że za żołnierzem w przypadku każdego użycia broni szedł żandarm. Teraz, na podstawie wytycznych, wydanych na moje polecenie przez szefa Sztabu Generalnego i komendanta głównego żandarmerii, tylko, gdy w wyniku użycia broni zostaje poszkodowany cywil lub żołnierz, żandarmi włączają się do działań.
Talibowie są jednak ostatnio coraz silniejsi.
- Sytuację polityczno-wojskową w prowincji Ghazni oceniam jako trudną. Spodziewaliśmy się tego jednak ze względu na trzy nakładające się procesy. Pierwszy - to prezydencka kampania wyborcza, a z prowincji Ghazni pochodzi dwóch kandydatów. Kampania to nasilenie ataków na żołnierzy koalicji. Po drugie - armia pakistańska spycha z Waziristanu i prowincji przylegających do granicy z Afganistanem grupy talibów, które przechodzą na terytorium sąsiada. Trzeci problem, który powtarza się, gdy topnieją śniegi, to wzmożona aktywność rozmaitych grup rebeliantów. Aby zatem przygotować polski kontyngent do większych wyzwań, zmieniliśmy taktykę. Staramy się neutralizować grupy rebeliantów, zanim nas zaatakują. Likwidujemy składy materiałów wybuchowych oraz zaplecza logistycznego takich grup. Wspieramy żołnierzy innych kontyngentów. W czwartek nasze siły szybkiego reagowania pomogły Amerykanom w opresji. Przemodelowaliśmy też kontyngent "od wewnątrz" - większa jego część to żołnierze biorący udział w walce; mniejsza - administracja i logistyka (podczas gdy niedawno administracja i wsparcie stanowiły 60 procent). Rośnie też liczba wspólnych z afgańską armią i policją przedsięwzięć. To ma przygotowywać Afgańczyków do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo prowincji, w której mają około 1100 policjantów i około 1600 żołnierzy. Z czasem te siły powinny pozwolić nam wycofać się z Afganistanu.
To chyba nie stanie się szybko, bo podobno ze szkoleniem afgańskiej armii są problemy.
- W Iraku też nie od razu wszystko się udało.
Rozmawiała: Ewa Łosińska
Po spotkaniu z premierem minister ujawnił, że w MON powstał "pakiet afgański", który omawiany będzie na najbliższej Radzie Ministrów. Zgodnie z nim w przyszłym roku na dozbrojenie misji w Afganistanie rząd może wydać nawet około miliarda złotych.
Wczoraj dwa Mi-17 zostały przetransportowane do Afganistanu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski