Koniec taniego węgla

Kilka dni temu PKP w Nowym Sączu wydzierżawiły skład węglowy, na który przywożono węgiel dla pracowników kolei. Tym sposobem kończy się symbolicznie era deputatów opałowych na PKP, choć są one nadal wypłacane kolejarzom w dodatkach pieniężnych do pensji.

   Józefa Delekta-Guśtak była kierowniczką składu opałowego, należącego do "FERPOLU" - jednej ze spółek powstałych po reorganizacji PKP.
   - Przez długie lata na ten skład opałowy przywożony był węgiel z kopalni, który odbierali kolejarze w ramach deputatu. Bezpośrednie przydziały pracownicze skończyły się już w połowie lat 90. Od tego czasu pracownicy PKP mają wypłacany ekwiwalent do pensji. Wynosi on miesięcznie 160 zł - mówi Józefa Delekta-Guśtak.
   Za ten ekwiwalent, wynoszący rocznie 1920 zł, kolejarze mogli na swoim składzie kupić tańszy węgiel, sprowadzany dla nich wagonami bezpośrednio z kopalni. Po niedawnych cenach, nawet 7 ton. Z początkiem lutego prowadzony przez "FERPOL" skład opałowy został wydzierżawiony prywatnemu właścicielowi. Ten nie stosuje już takich ulg. Dostosował ceny mniej więcej do poziomu wolnego rynku dla wszystkich. Wczoraj oferował węgiel gruby po 460 zł za tonę, a drobny za 415 zł za tonę. W spółce "FERPOL" rozpoczął się proces likwidacji.
   - Nie wiemy, co z nami będzie - mówi niedawna kierowniczka składu opałowego, która przeszła do biura spółki.
   Osobną sprawą jest jakość oferowanego kolejarzom węgla. Nie zawsze ich zadowalał.
   - Od dwóch lat już nie kupuję u nas węgla, gdyż pali się kiepsko, trzeba stać ciągle przy piecu, podsycać ogień, albo mieszać z drogim koksem - powiedziała nam jedna z pracownic stacji PKP. - Ceny były atrakcyjne, to prawda, ale nie zawsze się na tych zakupach oszczędzało.
   Od lutego dylemat przestać istnieć, razem z tanim, kolejarskim węglem. (WCH)