Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec wielkiego liczenia: trują nas 24 tysiące pieców

Arkadiusz Maciejowski
Mapa prezentuje liczbę oszacowanych palenisk węglowych w poszczególnych obszarach Krakowa
Mapa prezentuje liczbę oszacowanych palenisk węglowych w poszczególnych obszarach Krakowa Rys. Bogdan Nowak
Ekologia. Krakowscy radni obawiają się, że do 2019 roku nie uda się zlikwidować wszystkich nieekologicznych palenisk. A wtedy właśnie ma zacząć obowiązywać w stolicy Małopolski całkowity zakaz palenia węglem

Zakończyło się trwające od trzech lat wielkie liczenie pieców węglowych w Krakowie. Okazuje się, że w całym mieście do zlikwidowania pozostają jeszcze przynajmniej 24 tysiące palenisk. Zdecydowanie najwięcej na Starym Mieście i - co zaskakujące - w Podgórzu.

Tylko w Dzielnicy XIII działająca na zlecenie miasta firma naliczyła blisko dwa tysiące pieców węglowych. We wszystkich sześciu podgórskich dzielnicach aż blisko 9 tysięcy, czyli trzy razy więcej niż w Nowej Hucie. - Sęk w tym, że Nowa Huta to stosunkowo młoda dzielnica i tam większość budynków podpięta jest do sieci ciepłowniczej. Natomiast w Podgórzu jest mnóstwo domów jednorodzinnych opalanych węglem - tłumaczy Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego.

Z danych, do których dotarliśmy, wynika, że najmniej palenisk do zlikwidowania pozostało w rejonie Prądnika Czerwonego, zaledwie kilkaset. Choć urzędnicy miejscy zaznaczają, że są to wstępne wyniki, a ich analiza i weryfikacja wciąż trwa, widać wyraźnie, jakie rejony miasta mają największy problem z niską emisją. - Dobrze, że po tylu latach liczenie pieców się zakończyło, ale wyniki pokazują głównie jedno: likwidacja palenisk musi mocno przyspieszyć - mówi Andrzej Guła.

Radni miejscy alarmują, że jeśli piece węglowe wymieniane będą na ekologiczne w takim tempie jak obecnie, to nie uda się zlikwidować wszystkich do 2019 roku. Wtedy ma zacząć obowiązywać w Krakowie zakaz palenia węglem.

W ciągu ostatnich dwóch lat urzędnikom miejskim udało się doprowadzić do likwidacji zaledwie niespełna sześciu tysięcy palenisk. - Jeśli to się nie zmieni, ostatni piec na węgiel zniknie dopiero za 8-10 lat - ostrzega Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa.

- Muszą zmienić się zasady przyznawania dotacji do wymiany pieca, aby decydowały się na nią również osoby uboższe - twierdzi Anna Dworakowska z KAS. Tym bardziej że realnie palenisk może być więcej niż 24 tysiące. - Pracownicy firmy Atmoterm, którzy je liczyli, prowadzili tylko ankiety. Na pewno część osób nie przyznała się do palenia węglem, bojąc się np. kontroli - dodaje Anna Dworakowska.

Policzyli piece: wymiana musi dwukrotnie przyspieszyć
Prawie 24 tysiące - tyle palenisk węglowych naliczyła w Krakowie firma działająca na zlecenie miasta. Z danych, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że zdecydowanie najwięcej, bo ok. sześciu tysięcy pieców, wciąż truje w ścisłym centrum Krakowa. Okazuje się jednak, że wyjątkowo dużo palenisk jest również w Podgórzu.

Na terenie sześciu podgórskich dzielnic, w tym m.in. Dębnik i Bieżanowa, pracownicy firmy Atmoterm naliczyli prawie 9 tysięcy palenisk węglowych. - Można było się tego spodziewać, bo ze względu na rodzaj tamtejszej zabudowy jest tam mnóstwo domów jednorodzinnych, w których pali się węglem - tłumaczy Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego. Dla porównania w Nowej Hucie zinwentaryzowano „zaledwie” ok. 3 tysięcy pieców.

Wyniki pokazują więc wyraźnie, które rejony miasta mają największy problem z niską emisją i gdzie wymiana palenisk powinna postępować najszybciej. Tymczasem radni miejscy mają wątpliwości, czy do 2019 roku, gdy w Krakowie ma zacząć obowiązywać zakaz palenia węglem, uda się zlikwidować wszystkie paleniska.

Potrzeba przynajmniej 10 lat

W 2014 roku w Krakowie zlikwidowanych zostało 1300 pieców i 900 kotłowni. W tym roku, choć wymiana wielu palenisk jeszcze trwa, szacuje się, że wymienionych na ekologiczne zostanie ok. 2700 palenisk. - Jeżeli średnio rocznie wymienianych jest niespełna 3 tysiące palenisk, to oznacza, że na wymianę wszystkich w takim tempie potrzeba przynajmniej 8-10 lat - zauważa Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta Krakowa. I podkreśla, że może być coraz trudniej przekonywać kolejne osoby do wymiany pieców. - Na początek zawsze zgłaszają się osoby zdecydowane, bardziej świadome, które na to po prostu stać. A trzeba przekonać tych nieprzekonanych oraz tych biedniejszych i zaproponować korzystniejsze warunki dopłat - dodaje Kośmider.

Obecnie zasady są takie, że mieszkaniec najpierw musi wyłożyć pieniądze na wymianę pieca, a dopiero potem otrzymuje tzw. dotację. - Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu jest to bariera, bo nie mają tych pieniędzy na początek. Dlatego właśnie pracujemy z prawnikami nad takim rozwiązaniem, aby można było pieniądze przelewać bezpośrednio do firm, które realizują inwestycje - przyznaje Ewa Olszowska-Dej, dyrektorka Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa. - Gdyby klienci mieli swobodną możliwość bezgotówkowej wymiany pieców, to zdecydowanie by to przyspieszyło proces, bo więcej osób by się na to decydowało - przyznaje Leszek Furman z firmy „Le-mar Plus” zajmującej się wymianami pieców.

W przyszłym roku miasto chce wydać na dotacje do wymiany palenisk ponad 100 mln zł. W tym roku ta kwota jest niemal o połowę mniejsza (51 mln zł), a i tak urzędnicy mają problem z jej wydaniem. Do tej pory udało się przekazać na wymianę pieców niespełna 40 mln zł. - Mieszkańcy nie wiedzieli, czy ostatecznie zakaz palenia węglem będzie obowiązywał, czy nie i liczba składanych wniosków o dotację spadła o 40 proc. - mówi Anna Dworakowska. Wątpliwości brały się z tego, że nie wiadomo było, czy prezydent Andrzej Duda podpisze ustawę antysmogową umożliwiającą podtrzymanie zakazu dla pieców. Kiedy to zrobił, władze samorządowe ogłosiły, że piece mają zniknąć do 2019 roku.

Firmy nie nadążają

W magistracie pojawił się również pomysł ogłoszenia przetargu i wyboru kilkunastu firm, które będą odpowiadać za wymianę pieców. Taka opcja mogłaby rozwiązać również inny problem. Okazuje się bowiem, że firmy już teraz nie nadążają z wymianą palenisk, choć rocznie w Krakowie wymienia się ich tylko ok. 3 tysięcy. - Mieliśmy w tym roku ponad 100 rezygnacji z wymiany pieca właśnie dlatego, że dostępne na rynku firmy nie były w stanie wykonać tylu inwestycji - tłumaczy Ewa Olszowska-Dej. Startując w przetargu, firmy mogłyby stworzyć np. konsorcjum i zatrudnić dodatkowych pracowników.

Liczenie pieców w Krakowie odbywało się od 2013 roku etapami, począwszy od Starego Miasta i kosztowało ok. pół miliona zł. Inwentaryzację pieców węglowych przeprowadzono także w gminach sąsiadujących z Krakowem. Szacuje się, że w tzw. krakowskim obszarze metropolitalnym (m.in. Czernichów, Igołomia-Wawrzeńczyce, Kocmyrzów-Luborzyca) działa ok. 43 tys. palenisk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski