Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konkurencja dla piłkarzy

Redakcja
- Zawsze w tym terminie organizowaliśmy Tour, więc w tym roku trudno było go zmieniać. Poza tym nikt nie przypuszczał, że dojdzie do takiej sytuacji. Ale nie obawiam się. Po pierwsze dlatego, że mecze są tylko w dwa dni, a wyścig trwa przez cały tydzień. Po drugie, sukces piłkarzy wpływa na większe zainteresowanie sportem. Więc i Tour na tym skorzysta.

Rozmowa z CzesŁawem Langiem, dyrektorem rozpoczynającego się dzisiaj 58. Tour de Pologne

   - Nie myśli Pan, że w tym roku Tour odbywa się w wyjątkowo niesprzyjającym terminie. Piłkarze awansowali do MŚ i wszystkie oczy będą zwrócone w tamtą stronę? Nie obawia się Pan tego?
   - Ranga wyścigu z roku na rok rośnie. Jakie atrakcje dla kibiców firma Lang Team przygotowała tym razem?
   - Mamy przede wszystkim nową trasę. Końcówka wyścigu jest wprawdzie taka sama - z ostatnimi etapami wokół Karpacza, bo podpisaliśmy umowę z władzami tego miasta na kilka lat, ale tym razem rozpoczynamy w Gdańsku. Inne miasta, niż w poprzednich latach, będą gościły kolarzy. Druga nowość to jeden etap więcej - na zakończenie wyścigu zawodnicy staną na starcie dwa razy, w tym raz w czasówce. Może więc być bardzo emocjonująco do samego końca. Atrakcją będą na pewno sami kolarze, wielu ze światowej czołówki - mistrz świata Vainsteins, Niemiec Voigt, Czech Svorada, Belg Steels, Włoch Baldato i wielu innych. Przede wszystkim chcemy jednak, żeby to było wielkie święto. Dlatego w każdym mieście, gdzie będą wyznaczone start i meta, gospodarze przygotują atrakcje dla kibiców - telebimy, trybuny.
   - Ile ekip zawodowych zgłosiło się ostatecznie do wyścigu?
   - Dostaliśmy 46 zgłoszeń, a w wyścigu wystartuje 20 zespołów, w tym 7 polskich. Początkowo myśleliśmy o 18 miejscach, ale zdecydowaliśmy się rozszerzyć formułę. To też powinna być szansa dla młodych kolarzy z Polski.
   - Kiedy nastąpił przełom i znane ekipy jako pierwsze zaczęły mówić: OK przyjeżdżamy, bo w Polsce jest dobrze organizowany wyścig?
   - Myślę, że trzy lata temu. Powoli zachodziła zmiana w mentalności. Kolarze przyjeżdżali i widzieli, że tutaj są normalne holete, normalne drogi, że niczego nie musimy się wstydzić. Jeżeli widzą, że jest odpowiedni standard, a jest, sami chcą przyjechać. Tym razem rozmawialiśmy z całymi ekipami, a nie z poszczególnymi zawodnikami. Dlatego takie zainteresowanie drużyn.
   - W ubiegłym roku, mimo wielu gwiazd, ton rywalizacji nadawali Polacy, Wadecki i Przydział. W tym roku może być podobnie?
   - Mam nadzieję. Trzeba pamiętać, że dla wielu polskich zawodników jest to najważniejszy wyścig w roku. Poza tym Wadecki, Spruch, Przydział nie są gorsi od tych, którzy przyjechali z zagranicy.
   - Duża liczba dobrych sprinterów może wskazywać, że na płaskich etapach Kirsipuu nie zdominuje finiszów tak jak w tamtym roku, gdy wygrał trzykrotnie?
   - Będzie mu na pewno trudniej. Tacy zawodnicy jak Svorada, O’Grady, Zanini, Minali, Baldato zwyciężali po finiszach w Tour de France.
   - Od wielu lat znakomicie współpracuje Pan z mediami. O Tourze znów będzie głośno w radiu i w telewizji?
   - Jak zwykle kibice mogą oglądać Tour w telewizji. Planujemy ciągłe relacje z każdego etapu, 80-100 km przed metą. Ujęcia kamer będą z wielu stron, także z helikoptera. Relacje na bieżąco będą także w radiu. W sumie akredytowało się ponad 50 dziennikarzy.
   - Jaka jest w tym roku suma nagród?
   - 120 tysięcy dolarów, a zwycięzca odjedzie fiatem doblo.
Rozmawiał:
REMIGIUSZ PÓŁTORAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski