MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Konkursy w Zakopanem są dla mnie najważniejsze

AS
Kamil Stoch w tym sezonie trzy razy był na podium Pucharu Świata Fot. MICHAŁ KLAG
Kamil Stoch w tym sezonie trzy razy był na podium Pucharu Świata Fot. MICHAŁ KLAG
ROZMOWA. Skoczek narciarski KAMIL STOCH jest zadowolony z dotychczasowych występów w Pucharze Świata.

Kamil Stoch w tym sezonie trzy razy był na podium Pucharu Świata Fot. MICHAŁ KLAG

- Po niedzielnym, drugim konkursie Pucharu Świata na mamuciej skoczni w Kulm powiedział Pan, że wolałby być w zawodach czwarty. Nie cieszyło Pana podium?

- Może nie do końca zostałem dobrze zrozumiany. Podium mnie cieszyło, ale miałem mieszane uczucia po tym, jak zdyskwalifikowano Austriaka Gregora Schlierenzauera i dzięki temu wskoczyłem na "pudło". To nie ja ustalam regulaminy, są one jasne, nie można skakać z niedopiętym kombinezonem. Z tego co wiem, to nawet Austriacy nie wnosili zastrzeżeń do decyzji FIS.

- Miał Pan kiedyś na skoczni podobny przypadek jak Schlierenzauer?

- Nie, nigdy coś takiego mi się nie przydarzyło. Brałem udział w konkursie w Engelbergu, w którym Thomas Morgenstern, już siedząc na belce, miał problemy ze sprzętem. Wtedy Adam Małysz powiedział: - To ja skoczę przed Thomasem. I tak się stało, jury się zgodziło, najpierw skoczył Adam, potem Thomas.

- Lubi Pan atakować z drugiego szeregu? W Kulm po pierwszej serii był Pan siódmy, podobnie było w paru innych konkursach.

- Każdy konkurs jest inny, każdy układa się inaczej. Faktycznie jednak łatwiej się skacze z szóstej czy trzeciej pozycji po pierwszej serii. Jest wtedy mniejsze obciążenie psychiczne. Nie wszyscy zawodnicy potrafią sobie radzić z presją...

- A Pan?

- Jakoś sobie z tym radzę. Przed rokiem po pierwszej serii prowadziłem na Wielkiej Krokwi i wygrałem. Podobnie było latem podczas konkursów Letniej Grand Prix, też nie zaszkodziła mi pozycja lidera po pierwszej kolejce.

- Teraz przed wami dwa konkursy w Zakopanem na Wielkiej Krokwi. Czym są dla Pana te zawody?

- Najważniejszą imprezą w sezonie! Już nie mogę doczekać się tych zawodów. Zakopane to magiczne miejsce, atmosfera podczas konkursów jest niepowtarzalna, polscy kibice są najlepsi na świecie. Dopingują bez wyjątku wszystkich zawodników, nie tylko polskich skoczków.

- Te opinie o Zakopanem nie są przesadzone?

- Ani trochę! Wystarczy posłuchać opinii moich rywali ze skoczni. Każdy mówi, że nie wyobraża sobie, by nie przyjechać na zakopiańskie konkursy. Moim zdaniem Zakopane jest w wielkiej trójce, która najlepiej organizuje konkursy pucharowe, na podium widziałbym też słoweńską Planicę i niemieckie Willingen.

- Wychował się Pan na Wielkiej Krokwi. Pamięta Pan swój pierwszy skok na tej skoczni?

- Nie za bardzo.

- To Panu przypomnę: jako 12-latek był Pan przedskoczkiem w zawodach o Puchar Świata w kombinacji norweskiej. Uzyskał Pan 128 metrów.

- Coś takiego było, ale naprawdę szczegółów nie pamiętam.

- Pamięta Pan, kto był wtedy Pana trenerem?

- Jasne, prowadził mnie obecny drugi trener w reprezentacji Zbigniew Klimowski. Skakałem wtedy w LKS Ząb.

- W 2004 roku zadebiutował Pan w zakopiańskich konkursach o Puchar Świata.

- Wypadłem kiepsko, byłem bodajże 49., skoczyłem chyba niewiele ponad 100 metrów (dokładnie 105,5 m - przyp. AS).
- Przed rokiem na Wielkiej Krokwi były aż trzy konkursy. Wygrał Pan w ostatnim, niezwykle dramatycznym, bo upadek miał Adam Małysz.

- Spełniło się jedno z moich wielkich marzeń. Wygrałem na mojej skoczni. Kiedy stałem na podium, czułem taki przypływ energii i wzruszenia, że wspólnie z kibicami musiałem zaśpiewać "Mazurka Dąbrowskiego". Nie ukrywam, że moim marzeniem jest, aby wspiąć się kiedyś na najwyższy stopień podium w zawodach najwyższej światowej rangi, igrzyskach olimpijskich czy mistrzostwach świata. I zaśpiewać hymn narodowy.

- Na co mogą liczyć polscy kibice podczas najbliższych konkursów w Zakopanem?

- Nie będę składał deklaracji. Chciałbym na Wielkiej Krokwi oddać dobre skoki i dostarczyć naszym kibicom sporo radości.

- Zajmuje Pan piąte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. To Pana satysfakcjonuje?

- Przed sezonem mówiłem, że chciałbym być w czołowej szóstce Pucharu Świata. Nie jest więc źle, ale może być lepiej. W tym sezonie trzy razy stawałem na podium, choć moja forma nie była do końca stabilna. Czuję, że stać mnie na dużo więcej. Najważniejsze, że nie wypadam ze światowej czołówki, że potrafię z powodzeniem rywalizować z najlepszymi zawodnikami.

- Jest Pan przesądny?

- Nie, wierzę w swoje umiejętności. Mogę jednak zdradzić, że mam swoje ulubione liczby, to jedynka i siódemka.

- Na zakopiańskich konkursach będą Pana najbliżsi?

- Tak, wybierają się moi rodzice i moja żona Ewa.

Rozmawiał ANDRZEJ STANOWSKI

SIEDMIU PEWNIAKÓW

Wczoraj po treningu w Szczyrku mieliśmy poznać skład polskiej reprezentacji na najbliższe zawody o Puchar Świata w Zakopanem (w piątek i w sobotę). Zgodnie z regulaminem, w oba dni możemy wystawić po 11 zawodników. - Na razie nie ma ostatecznej decyzji, pewniaków jest tylko siedmiu, są to: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Stefan Hula, Tomasz Byrt, Aleksander Zniszczoł i Krzysztof Miętus. Pozostałą czwórkę wytypujemy po środowym treningu w Zakopanem. Mamy nadzieję, że będzie można skakać na Wielkiej Krokwi. Wczorajszy trening na skoczni Skalite w Szczyrku był udany, zawodnicy oddali od 6 do 8 skoków, najlepiej skakali: Stoch, Hula i Byrt - powiedział nam drugi trener reprezentacji Piotr Fijas.

(AS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski