Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konrad Berkowicz: Oddamy Kraków mieszkańcom. Koniec z rozpasanym urzędem

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Konrad Berkowicz
Konrad Berkowicz Szymon Korta
Debata prezydencka. - Prezydent nie będzie sobie przestawiał na makiecie i decydował, że tutaj damy zieleń, a tu zrobimy jeziorko. Mam nadzieję, że czasy takiego rządzenia minęły. Nie róbmy komuny w Krakowie - mówi Konrad Berkowicz, kandydat Konfederacji na prezydenta Krakowa.

Jakby został Pan prezydentem, to będzie metro w Krakowie?
Do tego, żeby wybudować metro trzeba byłoby mieć dużo większe środki niż te, którymi dysponuje Kraków. Jest tak dlatego, że większość wypracowanych przez krakowian pieniędzy idzie do Warszawy i później musimy błagać centralę, żeby coś nam dała. My jesteśmy zwolennikami decentralizacji, polegającej na tym, by więcej pieniędzy pozostawało u krakowian. Na metro potrzebne są dodatkowe fundusze. Do czasu realizacji podziemnej komunikacji można wybudować siedem linii „kolejowego metra”. Mamy przecież gotowe tory kolejowe. Można je wykorzystać i stworzyć system połączeń kolejowych, łączących centrum Krakowa z wszystkimi dzielnicami i okolicznymi miejscowościami. To byłoby rozwiązanie szybsze, tańsze, na teraz.

Podczas konwencji Konfederacji w Krakowie mówiąc o metrze trzymały się Pana żarty i wspomniał też o kotletach.
Widocznie jestem skutecznym politykiem, bowiem za uszka z grzybami przekonałem marszałka Sejmu Szymona Hołownię, żeby poddał w końcu pod głosowanie nasz projekt dotyczący podwyższenia kwoty wolnej od podatku, którą mroził przez cztery miesiące. Może w takim razie za dwa kotlety schabowe uda mi się załatwić pieniądze u premiera Donalda Tuska na metro w Krakowie. A co do podwyższenia kwoty wolnej od podatku, to było głosowanie, w którym rządząca koalicja ujawniła swój stosunek do tego projektu. Będziemy jednak naciskać, aby to się zmieniło. Najpierw nacisk medialny spowodował, że ten projekt został w ogóle poddany pod obrady. Na razie niestety dowiedzieliśmy się, że główne partie nie spełniają swoich obietnic z wyborów parlamentarnych. Podwyższenie kwoty wolnej od podatku było taką obietnicą. Oznacza to, że specjalnie nie ma też co słuchać obietnic wysłanników tych partii w wyborach samorządowych.

Kandydat na prezydenta Krakowa Konrad Berkowicz pozował do zdjęć z uczestnikami konwencji wyborczej Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców.

Kandydat na prezydenta Konrad Berkowicz zapowiadał obalenie ...

A jakie są Pana obietnice dla krakowian?
Jest szereg postulatów. Jeden z najważniejszych kierunków, to Kraków przyjazny kierowcom, czyli poszerzanie ulic, a nie zwężanie, ułatwianie, a nie ograniczenia. Można wprowadzić tak proste rozwiązania, jak montaż czujników na parkingach, tak by za pomocą aplikacji szybko dowiedzieć się, gdzie jest wolne miejsce postojowe, a nie krążyć samochodem po ulicach w jego poszukiwaniu, co powoduje korki. Jestem za zasadą, że jeżeli ktoś chce zlikwidować miejsce parkingowe, to w zastępstwie w okolicy powinno powstać nowe. Trzeba też opracować nowe dokumenty planistyczne dotyczące zabudowy Krakowa, by skończyć z patodeweloperką i towarzyszącej jej korupcją. Kolejne zagadnienie to odrolnienie gruntów. Obecnie 43 procent powierzchni Krakowa to grunty rolne. Dzięki temu odrolnieniu będzie można wybudować dużo więcej mieszkań. A im więcej mieszkań, tym tańsze mieszkania. Tak działa prawo popytu i podaży. Kolejna rzecz, to obniżka podatków lokalnych, tych, które da się obniżyć. Przykładowo do zera można obniżyć podatek transportowy. Zmniejszyć można podatek od nieruchomości, można zlikwidować opłatę targową. Mój program obejmuje więc uwolnienie przedsiębiorczości mieszkańców, ograniczenie biurokracji. Jestem za odchudzeniem magistratu – mniej urzędników, więcej przedsiębiorczości, tak aby krakowianie byli bogatsi, mieli grubsze portfele, a nie rozpasany budżet miasta.

W Krakowie problemem jest zbyt duży ruch samochodowy. Szersze ulice rozwiążą problem?
Im szersze ulice, im mniej krakowianie będą krążyć, aby znaleźć wolne miejsce do zaparkowania, im więcej parkingów, tym problem będzie mniejszy. Proponujemy, by powstało więcej parkingów. Można wybudować parkingi kubaturowe, są tzw. smart parkingi, które automatycznie ustawiają samochody na półkach. Są rozwiązania, które spowodują, że będzie mniej korków i spalin. Zwężając ulice, utrudniając jeżdżenie i parkowanie nie rozwiążemy problemów. Samo mówienie: „Przesiądźcie się do komunikacji miejskiej” jest absurdalne. Proszę powiedzieć to matce z trójką dzieci, która chce je rozwieźć po przedszkolach, zawieźć jeszcze do lekarza. Niech urzędnicy powiedzą tak przedsiębiorcy, który ma sieć jadłodajni, restauracji, czegokolwiek, jakichś usług i musi zrobić objazd po swoich lokalach, by je sprawdzić. Utrudnienia w przemieszczaniu się, to utrudnienia w dostarczaniu produktów i usług. Na tym tracą także mieszkańcy Krakowa, którzy w ogóle nie jeżdżą samochodami.

Jako prezydent nie zachęcałby Pan do korzystania z tramwajów i autobusów?
Należy korzystać z tego, co jest najbardziej odpowiednie w danym momencie. Ja nie robię sobie zdjęć w komunikacji miejskiej. Często jednak jeżdżę tramwajem, autobusami, często chodzę na piechotę, zdarza mi się też jeździć na rowerze, ale też bardzo często jeżdżę samochodem, kiedy jest to najbardziej efektywne. Mieszkańcom Krakowa trzeba zostawić decyzję, z jakiego środka transportu najlepiej skorzystać. Krakowianie to nie są idioci, których trzeba edukować, czym mają jeździć po Krakowie.

To rozwijałby Pan sieć połączeń tramwajowych?
Im więcej alternatywnych sposobów przemieszczania się po Krakowie, tym lepiej. Jeżeli będą linie sprawnego naziemnego „kolejowego metra”, to bez przekonywania, zachęcania, więcej ludzi przesiądzie się i mniej samochodów będzie jeździć po Krakowie albo zmieszczą się auta tych, którzy teraz rezygnują z jeżdżenia nimi, bo są za duże korki. Trzeba tylko chcieć. Trzeba dać jak największe możliwości. Przede wszystkim trzeba dać krakowianom możliwość wyboru.

Nie obawia się Pan, że mówiąc o odrolnieniu gruntów pod budownictwo usłyszy głosy osób protestujących przeciwko zabudowie terenów zielonych?
Nie mylmy gruntów rolnych z zielenią. Co innego parki, a co innego grunty rolne w prawnym znaczeniu. To nie jest tak, że 43 procent terenów Krakowa chcemy zamienić z parków w blokowiska. Przeciwnie, dzięki temu, że odrolnione zostaną grunty, które się da, to będzie można je udostępnić inwestorom, uprzednio bardzo dokładnie ustalając, co może tam powstać, aby były to sensowne osiedla, a nie patodeweloperka. W takim wypadku deweloperzy nie będą na siłę wciskać budynków w centrum, na osiedlach, gdzie już na to nie ma miejsca, niszcząc już istniejącą zieleń.

Widzi Pan konieczność tworzenia nowych parków w Krakowie?
Uważam, że o tym powinny decydować dzielnice. Prezydent nie będzie sobie przestawiał na makiecie i decydował, że tutaj damy zieleń, a tu zrobimy jeziorko. Mam nadzieję, że czasy takiego rządzenia minęły. Nie róbmy komuny w Krakowie. Chcę przeprowadzić reformę, zgodnie z którą dzielnice będą miały dużo większe budżety, dużo większe kompetencje. W takim przypadku siłą rzeczy radni dzielnicowi będą kimś poważniejszym i będą decydować, na co wydać pieniądze u siebie, czy chcą mieć więcej zieleni, czy przykładowo parkingów. Wszystko w zależności od potrzeb. Rady dzielnic mogłyby też sprawować większą kontrolę. A co do kontroli, to mam taki postulat, by w ramach aplikacji mieszkańcy mieli realny dostęp, na bieżąco do każdej decyzji prezydenta, rady miasta, każdej wydanej złotówki. Teraz z opóźnieniem pojawia się to w Biuletynie Informacji Publicznej. Tylko kto teraz czyta Biuletyn Informacji Publicznej? Jak prezydent i radni będą wiedzieć, że wszyscy krakowianie mają zainstalowaną aplikację „Transparenty Kraków”, to za każdym razem się zastanowią, zanim podejmą jakąś decyzję, która może skrzywdzić mieszkańców.

Wyborcze hasło Konfederacji to „Łączy nas wolność”. To jak powinniśmy je rozumieć w kontekście Pana walki o prezydenturę w Krakowie?
Wolność oznacza, że tam gdzie się da oddajemy władzę mieszkańcom Krakowa, przykładowo poprzez wspomnianą decentralizację. Wolność polega na tym, że staramy się robić tak, by łatwiej można było przemieszać się po Krakowie, a nie ograniczamy konstytucyjne prawa do poruszania się po mieście. Wolność Krakowa to też niższe podatki, mniej biurokracji, mniej utrudnień dla przedsiębiorców. Wolność dla Krakowa to też otwartość na turystykę. Przypomnę, że 10 procent krakowian jest bezpośrednio zatrudnionych w branży turystycznej, nie licząc ilu pośrednio. Z tego jest około 10 miliardów złotych wpływów. Podsumowując, wolność dla Krakowa to oddanie miasta w ręce mieszkańców i nie ograniczanie ich zakazami, tylko ułatwianie im życia rozsądnymi rozwiązaniami, na miarę nowoczesnego europejskiego miasta.

Koniec zerowego VAT na żywność! Ceny wzrosną?

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Konrad Berkowicz: Oddamy Kraków mieszkańcom. Koniec z rozpasanym urzędem - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski