Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konsekwencji na kwadrans

Redakcja
MTS Chrzanów przegrał wyjazdowe spotkanie z Olimpią Piekary Śląskie 17-35 (10-17), spadkowiczem z ekstraklasy. Kadrowo oba zespoły nie dzieli przepaść, bo przecież z Olimpii odeszło wielu zawodników.

I LIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH. Tradycją MTS Chrzanów jest jedna klęska w sezonie

Przed ligą chrzanowianie zaliczyli sparing ze Ślązakami, ulegając im tylko dwoma bramkami, więc trener MTS Adam Piekarczyk liczył na jakieś punkty. Z dwóch wcześniejszych wyjazdów zespół przywiózł remis z Białej Podlaskiej (25-25). - Jednak rzeczywistość okazała się bardzo brutalna - zwraca uwagę szkoleniowiec. - Konsekwencji wystarczyło nam jedynie na kwadrans, kiedy dotrzymywaliśmy kroku rywalom. Od stanu 6-7 gospodarze uciekli nam na 6-12 w 19 min i z każdą minutą było coraz gorzej. Ślązacy niemiłosiernie nas punktowali. Owszem, w przerwie motywowaliśmy się w szatni, że można przecież odrobić stratę siedmiu bramek z pierwszej odsłony, ale na parkiecie nie podjęliśmy walki, a gospodarze, rzucali nam gole seriami, po 3-4 gole w każdej - dodaje szkoleniowiec.
Nie podziela opinii, że jego zawodnicy spalili się psychicznie w konfrontacji ze spadkowiczem z ekstraklasy. - Wychodzi na to, że raz w sezonie musimy solidnie dostać po głowie - przypomina szkoleniowiec. - W poprzednim sezonie, także na wyjeździe, 16 bramkami "pogonił" nas Żagiew Dzierżoniów. Dwa lata temu 19 golami zostaliśmy rozbici w Tarnowie. Jeśli to miał być najgorszy mecz, to dobrze, że jest on już za nami. Teraz może być już tylko lepiej - ma nadzieję chrzanowski szkoleniowiec.
Chrzanowianie nie mogli myśleć o ugraniu nawet punktu w Piekarach Śląskich, skoro popełniali proste błędy. - Trafiła nam się ich jakaś wielka kumulacja - podkreśla Adam Piekarczyk. - Popełniliśmy ich więcej niż we wszystkich pierwszych trzech spotkaniach tego sezonu, z których dwa rozgrywaliśmy na wyjeździe. Nie szło nam zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w kontrze. Skoro zawodnicy, którzy mieli ciągnąć grę, tego nie robili, dałem szansę pokazania się młodzieży. Niech też zbiera doświadczenie. Takie trudne momenty też składają się na życie sportowca. Młodzież też nie pociągnęła - podkreśla szkoleniowiec.
Zwraca uwagę na trudne warunki, panujące w hali. - Była jakaś duża wilgoć, więc parkiet był śliski - podkreśla szkoleniowiec MTS. - Chłopcy jeździli po nim niczym na lodzie, choć mieli obuwie, które powinno temu zapobiegać. Owszem, warunki były takie same dla obu stron, bo miejscowi też jeździli, ale moi chłopcy znacznie częściej. Przy okazji tych wywrotek sędziowie zapomnieli o zasadach fair play, bo skoro nasz zawodnik po upadku wił się z bólu, a gospodarze sprzed własnej bramki ruszali z kontrą, to należało ją przerwać, a tak, miejscowi, mając więcej miejsca na parkiecie, dorzucali gole. Jednak warunkami do gry nie zamierzam się tłumaczyć z kompromitującej porażki. Wspomniałem o tym raczej ciekawostkowo, bo może ktoś do tej pory wyobrażał sobie, że tylko w piłce nożnej czy w żużlu można narzekać na stan placu do rywalizacji. W żużlu twardość toru dopasowuje się do nawyków gospodarzy, ale nie przypuszczam, by ktoś w Piekarach Śląskich zatroszczył się o zroszenie szyb i parkietu. Pewnie taka jest specyfika miejscowej hali - kończy Adam Piekarczyk.
JERZY ZABORSKI

Strzelcy MTS

19 - Kruczek, 16 - Bugajski, 15 - Paweł Rokita; 12 - Kurełek, 10 - Przybyła, 8** Zduń, 5** Bobowski, 4** Pytlik, 2** Kozłowski; 1 ** Biłko, Studzińki**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski