Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konsekwentni do bólu

Redakcja
Beskid doczekał się pierwszego wiosennego zwycięstwa, a zostało one odniesione w najmniej spodziewanym momencie, bo w zaległym meczu pokonał na własnym boisku wiceliderujący Poprad Muszyna 2:1 (1:0), dla którego była to z kolei pierwsza porażka w rundzie rewanżowej.

Andrychowianin Mateusz Chworostiany (z lewej) nie odpuścił rywalowi Fot. Jerzy Zaborski

III LIGA PIŁKARSKA. Beskid Andrychów okazał się lepszy od Popradu Muszyna

Ktoś może zadać sobie pytanie, jak to jest możliwe, że trzy dni wcześniej, zgodnie z terminarzem, andrychowianie, także na własnym boisku, przegrali z sąsiadującą w tabeli libiąską Janiną 2:3, trwoniąc dwubramkową zaliczkę wypracowaną w pierwszych 22 minutach gry - by pokonać zespół aspirujący do awansu. - Powiem tak, że konsekwencją do bólu pokonaliśmy przeciwników - rozpoczyna szczęśliwy Edward Wandzel, trener Beskidu, który nie tak dawno zastąpił Mirosława Kmiecia. - Nie powiem nic odkrywczego, że każdy mecz jest inny. Poza tym sobotnie spotkanie to nie libiążanie wygrali, tylko myśmy je przegrali. Każdemu łatwo się gra, gdy dochodzi do pozycji strzeleckich, ma swobodę na boisku. Gdy graliśmy przeciwko libiążanom, w naszej drużynie były duże dziury pomiędzy poszczególnymi formacjam natomiast z wiceliderem ich współpraca była bardzo dobra.

Kadra Beskidu jest na wiosnę skąpa, a wiedząc, że wciąż kontuzjowany jest Przemysław Knapik, a za kartki musiał odpocząć Mariusz Sobala, zadawano sobie pytanie, czy dawka dwóch meczów w krótkim czasie nie będzie dla andrychowian zabójcza. - Jeśli chodzi o zaangażowanie, to w każdym spotkaniu nie możemy mieć do zawodników zastrzeżeń - podkreśla Edward Wandzel. - Mocno wspierał drugą linię Robert Smoliński, aby absencja Sobali była jak najmniej odczuwalna dla zespołu. Nie do mnie należy ocena rywali zgłaszających aspiracje do awansu. Podobno gra się tak, jak przeciwnik pozwala, a moi chłopcy nie pozwolili mu na wiele. Poza tym, wreszcie uśmiechnęło się do nas szczęście, którego zabrakło nam w innych konfrontacjach na własnym boisku, jak z Lubaniem Maniowy, z którym zremisowaliśmy 1:1, mając przygniatającą przewagę, czy w feralnym meczu z Janiną.

Poszkodowany napastnik muszynian miał pozostać na obserwacji w suskim szpitalu. Jeśli sprawy prywatne zmuszą go do wcześniejszego jego opuszczenia, to i tak udział w najbliższych meczach nie wchodzi w rachubę.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski