Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konstytucja ’35: władza na własność

Roman Graczyk, publicysta, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, autor książki „Od uwikłania do autentyczności. Biografia polityczna Tadeusza Mazowieckiego”
Prezydent Ignacy Mościcki podpisuje Konstytucję kwietniową
Prezydent Ignacy Mościcki podpisuje Konstytucję kwietniową fot. archiwum
Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają. 23 kwietnia 1935. Prezydent RP podpisał Konstytucję kwietniową. W przeciwieństwie do marcowej, która stanowiła, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należy do narodu, dawała nieograniczone kompetencje głowie państwa. Polska stawała się więc państwem autorytarnym.

Nie sposób zrozumieć tej konstytucji, gdy się nie weźmie pod uwagę jej szerszego kontekstu: treści Konstytucji marcowej (z 1921 roku), okoliczności dojścia do władzy marszałka Piłsudskiego w 1926 roku oraz kryzysu demokracji parlamentarnej w Europie w latach 30.

Rok 1921: konstytucja słabej władzy

Polska po I wojnie światowej nie miała mocnych ani świeżych tradycji demokratycznych, budowała więc swój ustrój raczej wedle panujących w Europie mód niż wedle własnych doświadczeń. Także zawarty wtedy kompromis konstytucyjny między socjalistami a endecją nie należał do udanych: każda ze stron popsuła proponowane przez siebie instytucje. W efekcie Konstytucja marcowa zbudowała system, który najlepsi specjaliści ocenili zgodnie, w tzw. Ankiecie konstytucyjnej z 1924 roku, jako wysoce niewydolny. I taki też był.

Skupiając się tylko na charakterystyce ustroju politycznego, trzeba uznać, że zbudowano ustrój permanentnej niestabilności gabinetowej. Scena polityczna była w naturalny sposób bardzo rozdrobniona (jak zawsze w budowanym na nowo państwie), a ordynacja wyborcza - proporcjonalna i bez progu - ten stan rozdrobnienia przeniosła do Sejmu.

Z kolei przepisy konstytucji czyniły bardzo łatwym obalanie rządu przez Sejm, ale utrudniały budowanie trwałych koalicji. Był to mechanizm wysoce destrukcyjny dla życia politycznego. Nie potrafiła mu przeciwdziałać dwuizbowość parlamentu, ponieważ rola Senatu była drugorzędna. Nie potrafił mu także przeciwdziałać prezydent, ponieważ nie dysponował kompetencjami, których należałoby użyć w razie kryzysu politycznego: prawem weta, prawem rozwiązywania izb (nominalnie tak, ale było ono iluzoryczne), ani prawem wydawania dekretów z mocą ustawy.

Praktyka polityczna w pierwszych latach obowiązywania Konstytucji marcowej była zasmucająca. Średnia długość trwania gabinetu to 7 miesięcy, rządy zmieniają się kilkakrotnie w czasie jednej kadencji, a więc bez pytania o zdanie wyborców. W ten sposób rzeczywista władza przechodzi z nominalnego suwerena (wyborców) na sztaby partyjne, które nieustannie mieszając w parlamentarnym kotle, tworzą niekończącą się karuzelę stanowisk dla kilkudziesięciu polityków z kilku partii, w różnych konstelacjach będących u władzy.

Zamach majowy: protest przeciw „sejmokracji”

Wiosną 1926 r. wrażenie słabej władzy było dość powszechne, kiedy 12 maja marszałek Piłsudski dał rozkaz wiernym sobie oddziałom ataku na stolicę, by zmusić do ustąpienia rząd Wincentego Witosa i prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. Niezależnie więc od tego, jak widziałoby się rzeczywiste motywy Józefa Piłsudskiego, faktem jest, że miał on przynajmniej jeden dobry powód, by wstrząsnąć istniejącym systemem politycznym.

System przedmajowy działał źle. System pomajowy miał szansę działać lepiej, po reformie konstytucyjnej z sierpnia 1926 i po wyklarowaniu się w Sejmie większości (skupionej wokół PPS i PSL-Wyzwolenie). Ale tak się nie stało, ponieważ po maju Piłsudski nie chciał naprawiać zepsutej demokratycznej formy, lecz zastąpić ją inną.

Pod tym względem projekt Marszałka nie był wyjątkiem w Europie: kryzys demokracji parlamentarnej był tu powszechny, wiele państw europejskich porzuciło ją, by przyjąć ustroje mniej czy bardziej autorytarne. Nie wszędzie ta ewolucja zwyrodniała w kierunku faszystowskim (Włochy) czy nazistowskim (Niemcy), ale wrażenie wypalenia się liberalnego ustroju było powszechne.

Konstytucja kwietniowa: silne, autorytarne państwo

Na tym tle dopiero widać znaczenie zmian, jakie wprowadziła w ustroju państwa Konstytucja kwietniowa. Jej fundamentalne założenia były zgoła inne niż konstytucji z 1921 roku.

Konstytucja marcowa powiadała, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należy do narodu, kwietniowa zaś stwierdzała w art. 1, że: „Państwo Polskie jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli”. Konstytucja milczała w kwestii dysponenta władzy zwierzchniej, czyli suwerena, ale w art. 2 stanowiła: „Na czele państwa stoi Prezydent Rzeczypospolitej (...). W jego osobie skupia się jednolita i niepodzielna władza państwowa”. Z kolei art. 3 mówił, że wszystkie organy państwa - rząd, Sejm, Senat, Siły Zbrojne, sądy i kontrola państwowa - pozostają pod zwierzchnictwem prezydenta.

Nie nazywając tego wprost pojęciem suwerena, Konstytucja kwietniowa budowała taką konstrukcję ustroju, że tam gdzie w demokracji źródłem władzy jest naród (lud, suweren), tu jej źródłem była głowa państwa.

Konstytucja ta ustanawiała swoiste polityczne perpetuum mobile, ponieważ tak budowała instytucje ustroju politycznego, aby władza nie mogła nigdy wypaść z rąk tych, którzy ją już dzierżyli. Wiemy, naturalnie, że nic nie trwa wiecznie i nawet pod rządem tej konstytucji piłsudczycy w końcu stracili władzę, ale żeby tak się stało, wpierw musiał nastąpić kataklizm września ’39. Dopóki tego rodzaju politycznego trzęsienia ziemi nie było, dopóty obóz Marszałka miał władzę daną przez konstytucję na własność.

Bo najważniejszym kreatorem władzy jest, wedle tej konstytucji, prezydent Rzeczypospolitej. On ma przemożny wpływ na wybór swojego następcy. On też wraz z rządem, dzięki przepisom ordynacji wyborczych (uchwalonych w 1935 r. wkrótce po podpisaniu przez prezydenta Mościckiego konstytucji - 23 kwietnia 1935), mają przemożny wpływ na to, kto będzie kandydował do Sejmu. On w końcu, wprost na mocy przepisu konstytucji, mianuje 1/3 senatorów. W ten sposób sanacja miała zagwarantowaną pełnię władzy, i to bez mechanizmu wyborczego, który mógłby wymienić ekipę rządzącą na inną.

Prezydent stał na czele państwa nie tylko dlatego, że tak stanowił wspomniany art. 2 konstytucji. Także dlatego że konstytucja ustanawiała dla niego całe instrumentarium władzy, w tym szczególnie długą listę kompetencji wykonywanych samodzielnie, bez kontrasygnaty premiera lub odpowiedniego ministra. Należały do niej m.in.: wskazywanie jednego z kandydatów na swojego następcę, mianowanie i odwoływanie premiera, pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, prezesa NIK i generalnego inspektora Sił Zbrojnych.

Rząd był odpowiedzialny politycznie przed prezydentem i przed obu izbami parlamentarnymi. W praktyce odpowiedzialność przed parlamentem była fikcją, skoro nie przewidziano mechanizmu, który mógłby kiedykolwiek doprowadzić do uzyskania przez opozycję większości w Sejmie i w Senacie. Pozostawała odpowiedzialność gabinetu przed prezydentem - i ona była rzeczywista. Problem tylko w tym, że prezydent nie miał, bo w tym systemie nie mógł mieć, demokratycznej legitymacji do sprawowania władzy.

Nie ponosił też żadnej odpowiedzialności - ani politycznej, ani konstytucyjnej. W ustroju demokracji parlamentarnej brak odpowiedzialności politycznej prezydenta jest zrozumiały, bo nie on sprawuje władzę (z wyjątkiem sytuacji kryzysowych, z natury rzeczy przejściowych).

Tu jednak było inaczej: to prezydent był rzeczywistym dysponentem władzy i jej wykonawcą, tak więc byłoby logiczne, gdyby podlegał odpowiedzialności politycznej. Tego Konstytucja kwietniowa nie przewidywała, ale i więcej: nie przewidywała także odpowiedzialności konstytucyjnej prezydenta, to znaczy już nie za kierunek rządzenia, lecz za złamanie konstytucji. Dla podkreślenia tej - jakże znamiennej - luki prawnej konstytucja stanowiła, że prezydent ponosi odpowiedzialność „przed Bogiem i Historią” - czyli przed nikim w porządku doczesnym i w aktualnym porządku politycznym.

Konstytucja kwietniowa: zwieńczenie procesu

Zanim tę konstytucję uchwalono (marzec 1935) i zanim ją podpisano (kwiecień 1935), życie polityczne w Polsce toczyło się przez długich 9 lat wedle reguł narzuconych przez obóz sanacyjny, chociaż formalnie ciągle pod rządem Konstytucji marcowej. Jak to było możliwe? Po prostu prawo rządzi tak długo, jak długo ci, którzy dysponują środkami przymusu, gotowi są je respektować. Tak więc obowiązywanie Konstytucji marcowej było w latach 1926-1935 prawną fikcją, podczas gdy realia jej całkowicie zaprzeczały. Prezydent Lech Wałęsa miał w naszych czasach zdolnego prawnika Lecha Falandysza, który potrafił uzasadnić łamanie prawa tak, iż mogło się wydawać, że jest ono przestrzegane. Marszałek Piłsudski też miał takiego prawnika, nazywał się Stanisław Car i był profesorem prawa konstytucyjnego.

Za jego radą przeprowadzono szereg tzw. precedensów konstytucyjnych, które polegały na tym, że przy pozornym respektowaniu prawa w istocie odzierano je z istotnej treści. Np. przepis Konstytucji marcowej stanowiący o tym, że prezydent zwołuje, otwiera, odracza i zamyka sesje Sejmu, prof. Car potrafił tak zinterpretować, by paraliżować pracę Sejmu - pozornie w majestacie prawa.

Bywało tak, że prezydent Mościcki zwoływał sesję Sejmu, ale jej przez dłuższy czas nie otwierał, lecz odraczał. Sesja była zwołana, ale Sejm nie mógł obradować, bo była odroczona. Pod koniec upłynięcia terminu odroczenia prezydent otwierał sesję Sejmu, po czym natychmiast ją zamykał. W ten sposób wszystkie terminy i wszystkie legalne zobowiązania głowy państwa w stosunku do prac Sejmu były dotrzymane, Sejm był zwołany, odroczony, otworzony i zamknięty, bez rzeczywistego odbycia choćby jednego posiedzenia.

Takimi sztuczkami oraz metodami mniej wyrafinowanymi (jak wybory brzeskie i proces brzeski w roku 1930) obóz piłsudczykowski upokarzał demokratów, niszczył demokratyczne instytucje (choć wielce niedoskonałe, jak to zaznaczono na wstępie) i sprawował władzę coraz to bardziej autorytarną. W tym sensie Konstytucja kwietniowa była tylko zwieńczeniem systemu władzy po maju 1926.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski